Po dobrym początku sezonu piłkarze Żarka Barwałd z dużymi nadziejami, a przede wszystkim bez obaw wybrali się do Suchej Beskidzkiej. Konfrontacja z równie silną suską Babią Górą dostarczyła wielu emocji. I właśnie z nimi nie poradzili sobie goście, choć winnych niepowodzenia upatrują w rozjemcach.
Mecz nie mógł lepiej ułożyć się dla gospodarzy. Już w 5 min. grający szkoleniowiec Grzegorz Kmiecik posłał piłkę do siatki bezpośrednio z rzutu wolnego. W kolejnych minutach obie ekipy miały po kilka okazji do zmiany wyniku, ale ich nie wykorzystały. Po przerwie zrobiło się ciekawiej, ale z zupełnie innego powodu. W 67 min. drugą żółtą kartę otrzymał Norbert Chlipała i gościom przyszło grać w osłabieniu. Ich sytuacja zrobiła się jeszcze trudniejsza gdy czerwony kartonik ujrzał bramkarz Mariusz Opyrchał. W tym momencie wielu kibiców pomyślało, że jest po zawodach, a bramki dla suszan są kwestią czasu. No i faktycznie padły. Ale najpierw to Żarek za sprawą Piotra Filka doprowadził do… wyrównania! Gościom marzenia o choćby punkcie zaczął z głowy wybijać Kamil Dyduch, a ostatecznie rozwiał je Piotr Pacyga.
Babia Góra Sucha Beskidzka – Żarek Barwałd 3:1 (1:0)
Babia Góra: Steczek, Burliga, Rzepka, Chrząszcz, Żaczek, Wójtowicz, Stróżak, Dyduch (od 88 min. Bielarz), Mika, Piątek (od 75 min. Pacyga), Kmiecik (od 34 min. Sumera)
Żarek: Opyrchał, Bartoszek, Błachut, Chrapla, B. Filek (od 80 min. Mucha), P. Filek (od 85 min. Sarapata), Palacz (od 75 min. Kopacz), Różycki, Żak, Zawiła, Wolski