Przed rokiem było wiele szumu, chwalenia się, a wręcz „zadymy”. Wszystko z powodu drona, który miał w Żywcu skutecznie pomagać w zwalczaniu „produkcji” smogu. Minął rok i… wyszły nici.
9 lutego 2017 roku miał w Żywcu przejść do historii. Tego dnia władze miasta, przy współpracy z Głównym Instytutem Górnictwa, zorganizowały konferencję antysmogową. Oprócz kilkugodzinnych rozmów, na płycie Rynku zaprezentowano drona ze specjalistycznym wyposażeniem do pomiaru zanieczyszczeń powietrza. Latał nad kamienicami rynkowymi, a badając jakość powietrza, przekazywał dane do zamontowanej tablicy. Potem wleciał w specjalnie przygotowany dym ze „składnikami” dość często wdychanymi przez mieszkańców. Zapowiedziano, że planowane jest stworzenie pilotażowego systemu pomiaru jakości w oparciu o drona i stacjonarne rejestratory jakości powietrza. Dane miały być udostępniane mieszkańcom. Dron miał się pojawić w późniejszym czasie po jego udoskonaleniu. Minął rok, a o dronie ani widu, ani słychu. Burmistrz Żywca Antoni Szlagor przyznaje, że przed rokiem podpisano porozumienie pomiędzy Żywcem a Głównym Instytutem Górnictwa o współpracy w sprawie testowania nowych rozwiązań technicznych, w tym dronów.
– Prezentowany i testowany przed rokiem w Żywcu dron był własnością Instytutu. Warto zaznaczyć, że drony oprócz oczywistych zalet, jak łatwa mobilność, mają też wady, na przykład brak możliwości pracy po zmroku. Nie mogą też latać przy dużych podmuchach wiatru. Oczywiście zakup lub wypożyczenie tego sprzętu wymaga wydatków z budżetu miasta nawet w wysokości 250 tysięcy złotych. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że w tym momencie miasto ma pilniejsze wydatki, związane między innymi z ochroną środowiska. Jeżeli chodzi o monitoring jakości powietrza, to globalnie jest on prowadzony na podstawie czujników rozmieszczonych w każdej dzielnicy miasta, a także na podstawie zgłoszeń do straży miejskiej. W przypadku podejrzenia spalania nieprawidłowym opałem pobierane są próbki do zbadania. Gdy zostanie to potwierdzone, nakładane są odpowiednie mandaty karne – podkreśla burmistrz.
Dodaje, że miasto cały czas współpracuje z Głównym Instytutem Górnictwa zgodnie z umową do końca 2018 roku, a samorządowcy analizują przedstawiony im projekt Eko Patrolu. Służy on do szybkiej inwentaryzacji zagrożeń smogowych na znacznym obszarze. Mobilne laboratorium pozwala na prowadzenie pomiarów jakości powietrza. Zestaw badawczy Eko Patrolu składa się z samochodu elektrycznego wyposażonego w stację meteo i platformy pomiarowej oraz aparatury kontrolno-pomiarowej zainstalowanej na dronie.
– Usługa Eko Patrolu obejmuje inwentaryzację terenu, aby zidentyfikować główne źródła zanieczyszczenia powietrza, oraz wytypowanie obszarów pomiarowych. Eko Patrol dokonuje pośrednich pomiarów emisyjnych i określa wielkość stężenia zanieczyszczeń wprowadzanych do środowiska, jak również pomiarów imisyjnych określających rzeczywistą jakość powietrza poprzez wielkość stężenia wybranych zanieczyszczeń – tłumaczy burmistrz Antoni Szlagor.
Pomiary obejmują kilka parametrów. Szacunkowo na każdy kilometr przebadanego terenu, za pomocą aparatury pomiarowej na elektrycznym aucie Eko Patrolu, przypada minimum 30 punktów pomiarowych wykonanych za pomocą drona.
– To rozwiązanie wydaje się bardziej zasadne i logiczne od samego drona lub nawet kilku dronów. Oczywiście zarówno Eko Patrol, jak i badanie dronami są działaniami doraźnymi, związanymi z identyfikacją problemu. W mojej ocenie najważniejszymi działaniami pozostają niezmiennie kwestie związane z wymianą źródeł ciepła na ekologiczne, poprawą jakości sprzedawanego opału, walką z ubóstwem energetycznym, wspieraniem mieszkańców w zakresie termomodernizacji i wieloma innymi, które likwidują problem, a nie przyznają, że on istnieje – mówi burmistrz Antoni Szlagor.