Gdy władze Bielska-Białej oświadczyły, że rezygnują z pokazów sztucznych ogni uświetniających do tej pory imprezy organizowane przez ratusz, pojawiły się sugestie, aby na terenie miasta wprowadzić całkowity, całoroczny zakaz używania fajerwerków. Miałby dotyczyć nie tylko instytucji podległych bielskiemu samorządowi, lecz obowiązywałby wszystkie inne podmioty, w tym osoby fizyczne. Okazuje się jednak, że nie jest to – ze względów prawnych – możliwe.
Z pirotechnicznych pokazów, organizowanych tradycyjnie chociażby w sylwestrową noc, rezygnuje coraz więcej miast. Ostatnio do tego grona dołączyła stolica Podbeskidzia. Stało się to po tym, jak prezydent miasta – pod koniec ubiegłego roku – zapytał mieszkańców co sądzą na ten temat. Aż ponad 60 procent respondentów opowiedziało za odejściem od petard na rzecz bardziej cichych form uświetniania organizowanych przez miasto imprez. Dla prezydenta okazało się to wiążące. Bo choć fajerwerki wyglądają efektownie, a ich pokazy przyciągają tłumy, to towarzyszy im spory hałas. Z zasady odbywają się późną porą, a w przypadku sylwestra o północy i później – więc wybuchy płoszą śpiące już o tej już porze ptaki. Jednak prawdziwą zmorą pokazy pirotechniczne są dla właścicieli psów. Te reagują na eksplozje najczęściej potwornym przerażeniem, którego nie są w stanie opanować. Napięcie u psów utrzymuje się po takim „pokazie” na długo, po tym jak w mieście nastaje już cisza. Dlatego coraz częściej fajerwerki zastępowane są bardziej cywilizowanymi formami ekspresji, na przykład plenerowymi pokazami z wykorzystaniem różnobarwnych promieni laserów.
W Bielsku-Białej zwiastun – choć nie do końca spektakularny – takiego nowego rozwiązania można było podziwiać podczas odbywającego się na Rynku finału tegorocznej edycji Orkiestry Świątecznej Pomocy na bielskim Rynku. Zamiast ogni sztucznych użyto tam efektów świetlnych.
Problem polega na tym, że w mieście strzelają w niebo petardami nie tylko „przedstawiciele” ratusza. W określone dni (wynika to z Uchwały rady Miejskiej z 1995 roku) może to robić każdy, i to w miejscach publicznych. Dni, o których mowa to: Wigilia, Boże Narodzenie, 31 grudnia, 1 stycznia, Wielkanoc i 11 Listopada. Propozycja jest więc taka, aby bielski samorząd zakazał i tego, całkowicie rugując z przestrzeni miejskiej fajerwerki, petardy i sztuczne ognie. Z takim pomysłem wyszła między innymi – w formie interpelacji – radna Barbara Waluś (PiS). Nie jest on nowy, bo już od dawna był lansowany przez miłośników zwierząt, właścicieli psów, ekologów i wszystkich tych, którzy za hukiem nie przepadają. Celowości wprowadzenia takiego rozwiązania – zwłaszcza po tym, jak ratusz zrezygnował z fajerwerków – władze miasta nie negują, lecz zwracają uwagę, że zakaz – uchwalony przez Radę Miejską – mógłby obejmować wyłącznie miejsca publiczne, czyli przestrzeń przeznaczoną do wspólnego użytkowania.
Rozszerzyć go na inne tereny się nie da i każdy, kto na własnym gruncie odpalił by sztuczne ognie (w dozwolone dni), prawa by nie naruszył.
Urzędnicy zwracają przy tym także uwagę na fakt, że w orzecznictwie sądowo-administracyjnym przyjmuje się, iż zakazywanie pod groźbą kar każdego użycia fajerwerków na terenie gminy nie ma oparcia w przepisach Ustawy o samorządzie gminnym. Dlatego wprowadzenie powszechnego i całkowitego zakazu używania fajerwerków uchwałą Rady Miejskiej jest zagrożone – jak to ujęto – „stwierdzeniem nieważności takiego aktu w drodze nadzoru”. Czyli uchwałę mógłby uchylić wojewoda albo sąd administracyjny.
Z odpowiedzi na interpelację radnej wynika, że władze miasta stoją na stanowisku, że wprowadzenie takiego ogólnego zakazu używania ogni sztucznych powinno być rozwiązaniem o charakterze ogólnokrajowym, przyjętym na szczeblu centralnym, nie zaś uchwalanym – z marnym skutkiem – przez lokalne samorządy w formie aktów prawa miejscowego.
Jako pierwszy w powiecie bielskim na wojnę z fajerwerkami poszedł Szczyrk. 28 sierpnia minionego roku burmistrz kurortu, Antoni Byrdy, wydał zarządzenie, którym wprowadził całkowity zakaz używania materiałów pirotechnicznych na terenie tej gminy. Obostrzenie nie dotyczy sylwestra i Nowego Roku oraz imprez organizowanych przez gminę i Miejski Ośrodek Kultury, Promocji i Informacji.
Gospodarz Szczyrku sięgnął po takie rozwiązanie, gdyż pokazy sztucznych ogni stały się m.in. nieodłącznym – i bardzo męczącym – elementem oferty sal weselnych. – Ostatnio zaobserwowaliśmy zjawisko, że już nie tylko sale, ale też przebywający w Szczyrku goście robią sobie prywatne pokazy – i to w godzinach nocnych. Otrzymujemy mnóstwo pism, e-maili i telefonów od ludzi, którzy nie chcą się czuć jakby byli codziennie „na wojnie” – burmistrz wyjaśniał w opublikowanym dwa dni później wystąpieniu.
po co to gówno. Lepiej cicho i spokojnie.
Jeszcze latarnie zlikwidować bo to nie naturalne…
Huki lubią głupki
W Szczyrku można było ustanowić pełny zakaz a w Bielsku Białej się nie da? Oglądają się na władze centralne w tym przypadku a w innych przypadkach protestują, że władza centralna wtrąca się do samorządów.
ja tam nie chce zakazu.