Weronika Drobisz, 13-latka z Żywca, przyszła na świat z niedorozwojem lewej ręki. Jej rodzice robią wszystko, aby doprowadzić do operacji, dzięki której ich córka zyska sprawność. Nadzieją jest operacja w Stanach Zjednoczonych, której koszt – wraz z pobytem Weroniki na miejscu i rehabilitacją po zabiegu – wyniesie około miliona złotych. Do tej pory Ewie i Pawłowi Drobiszom udało się zebrać 400 tysięcy. Sporo jeszcze brakuje, a czas nie działa na korzyść ich córki…
Przez półtora roku po narodzinach Weroniki rodzice jeździli od lekarza do lekarza, szukając pomocy dla swojego dziecka. Niestety, wszyscy rozkładali ręce. Aż w końcu ktoś polecił im klinikę w Hamburgu, gdzie dziewczynka przeszła operację ratującą rękę. „Na pamiątkę” po tym wydarzeniu w lewej kończynie zostały jej druty scalające zoperowane kości. Co ważne, Weronika jest leworęczna. Niepełnosprawność spowodowała, że musiała przestawić się na praworęczność. Kiedy miała 9 lat, w okolicy drutów wywiązało się zakażenie. Ręka bardzo bolała i trzeba było je szybko wyciągnąć. Rodzice próbowali załatwić sprawę w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia, ale w szpitalu, do którego zwrócili się o pomoc usłyszeli, że w takiej… wiejskiej placówce nic nie da się zrobić. Nie poddawali się jednak i na zasadzie łańcuszka ludzi dobrej woli trafili do krakowskiego lekarza Mariusza Bonczara, który zoperował Weronikę. Zabieg był płatny. – Mimo to uważamy, że zachował się świetnie, gdyż wziął tylko za samą operację – mówi Paweł Drobisz.
W Polsce nikt nie jest już w stanie bardziej pomóc dziewczynce. Dlatego rodzice skontaktowali się z instytutem doktora Paleya na Florydzie. Lekarz, po zapoznaniu się z dokumentacją choroby stwierdził, że jest szansa na dalsze leczenie. Z Weroniką i jej rodzicami spotkał się do tej pory dwukrotnie – w maju 2017 roku i rok później, we wrześniu. Amerykanin zaproponował przeszczep stawu łokciowego od dawcy oraz operację kości przedramienia, która z czasem przesunęła się, pociągając za sobą ścięgna. To ostatnie powoduje, że palce Weroniki zaciskają się i jeżeli proces ten nadal będzie postępować, już ich nie wyprostuje. Operacja będzie trudna i długa. Choć doktor Paley operuje także w Polsce, jej przeprowadzenie – ze względów technicznych – jest możliwe tylko na Florydzie.
– Co ważne, Weronika nie będzie musiała brać potem leków immunosupresyjnych (obniżających odporność; podaje się je pacjentom po przeszczepach, aby zminimalizować ryzyko odrzucenia – przyp. red.). Gdyby było inaczej, nie zdecydowalibyśmy się na zabieg – mówi Paweł Drobisz. Koszty operacji wyceniono na około 800 tys. zł. Do tego trzeba doliczyć cenę pobytu Weroniki i jej mamy w USA oraz intensywną rehabilitację po operacji. Daje to kolejne 200 tys. zł.
Kiedy tylko okazało się, że dla 13-latki istnieje szansa na sprawność, rodzice postanowili zrobić wszystko, aby ją wykorzystać. Zbierali datki pod kościołami – nie tylko w diecezji bielsko-żywieckiej, ale też w krakowskiej i sosnowieckiej. Prosili o wsparcie polskie gwiazdy. Udało się przekonać Michała Wiśniewskiego, który przekazał kilka rzeczy na aukcję na rzecz Weroniki, spotkał się z dziewczyną i nagrał spot zachęcający do udzielenia jej pomocy. Słynni bracia Golcowie z Milówki umieścili na Facebooku notatkę dotyczącą Weroniki i link do jej profilu w portalu pomagam.pl, gdzie prowadzona jest zbiórka pieniędzy na operację. Ewa Drobisz zwróciła się do kancelarii prezydenta Polski o wsparcie. W odpowiedzi otrzymała od Andrzeja Dudy wizerunek pałacu prezydenckiego wykonany w srebrze, który został zlicytowany na rzecz Weroniki podczas żywieckiego Tygodnia Kultury Beskidzkiej w 2017 roku. Z myślą o operacji córki robiła też na szydełku przytulanki, a ostatnio maluje ikony.
– Wystawiamy je potem na allegro charytatywnie – wyjaśnia. Przy wsparciu zaprzyjaźnionych zespołów Drobiszowie zorganizowali dwa charytatywne koncerty, które objął honorowym patronatem burmistrz Żywca Antoni Szlagor. – Wiele osób bezinteresownie przekazało córce różne rzeczy i usługi, z przeznaczeniem na licytacje, które potem prowadziliśmy na Facebooku – podkreśla Ewa Drobisz.
Drobiszowie starali się również o dofinansowanie do operacji w NFZ. Niestety, bez rezultatu. – Po kilkumiesięcznej batalii uzyskaliśmy odpowiedź odmowną. Uzasadnioną tym, że nie mieści się ona w koszyku świadczeń gwarantowanych – relacjonują.
Efekt wszystkich starań to zebranie wspomnianych 400 tysięcy. Brakuje 600 tysięcy, a czas nieubłaganie ucieka. – Weronika musi być operowana, zanim zakończy się u niej okres dojrzewania. Mamy więc jeszcze mniej więcej rok czasu. Staw już na nią czeka. My też jesteśmy gotowi. Brakuje tylko pieniędzy – mówią rodzice.
Weronice cały czas można pomóc. Na portalu pomagam.pl trwa zbiórka na jej operację (pomagam.pl/reka-Weroniki). 13-latka ma też swoje subkonto w Fundacji „Dorośli dzieciom” (64 1050 1432 1000 0023 2758 5606, koniecznie z dopiskiem „Dla Weroniki Drobisz”). Za pośrednictwem tej samej fundacji można przekazać jej 1 procent swojego podatku (KRS 0000243743, cel „Weronika Drobisz”). Dziewczyna ma też swoją stronę internetową, gdzie można znaleźć wszystkie informacje o jej chorobie, możliwościach leczenia i jego kosztach: niedorozwojreki.tnb.pl. Rodzice dziewczynki są aktywni na Facebooku. Gdyby ktoś chciał się z nimi skontaktować w sprawie pomocy dla córki, może to zrobić za pośrednictwem tego właśnie medium społecznościowego.
Tu można komenty dawac bez fejsbuka?