Ponad 55 milionów złotych kosztować ma projekt „Słoneczna Żywiecczyzna”, z którego mieszkańcy dostaną dotacje do instalacji urządzeń z energii odnawialnej typu fotowoltaika oraz pompy ciepła i gruntowe. Projekt będzie możliwy dzięki pozyskaniu ponad 52 mln zł przez Związek Międzygminny ds. Ekologii w Żywcu, do którego należy 11 gmin. Ale pieniądze przeznaczone będą na 10 samorządów, bo nie dostanie ich gmina Węgierska Górka. Dlaczego?
Projekt „Słoneczna Żywiecczyzna” ma być jednym ze sposobów na walkę ze smogiem. Zapowiedziano go jeszcze w 2017 roku. Do marca 2018 roku czekano na deklaracje od zainteresowanych mieszkańców. Potem złożono wniosek o dotację. Na wyniki trzeba było czekać prawie do końca maja tego roku.
Jak się okazało, na konkurs wpłynęło 125 projektów na łączną sumę ponad miliarda złotych. Zarząd Województwa Śląskiego, mając do dyspozycji tylko 147 mln zł, przyznał pieniądze jedynie dla 4 wniosków, w tym ponad 52 mln zł dla projektu „Słoneczna Żywiecczyzna” Związku Międzygminnego ds. Ekologii w Żywcu (projekt obejmuje 10 gmin: Gilowice, Jeleśnia, Koszarawa, Lipowa, Łodygowice, Milówka, Radziechowy-Wieprz, Rajcza, Ujsoły i Żywiec). Pieniędzy nie przyznano między innymi dla wspólnego projektu gmin Węgierska Górka i Wisła (starano się o ponad 18,8 mln zł – koszt całkowity ponad 25,5 mln zł) oraz Słoneczna Kraina Żywiecka złożonego przez gminę Ślemień w partnerstwie z gminami Czernichów, Łękawica i Świnna (wnioskowano o ponad 9,1 mln zł – całkowity koszt ponad 11,6 mln zł).
Wróćmy jednak do projektu „Słoneczna Żywiecczyzna”, który otrzymał dofinansowanie. Jak informuje Józef Bednarz, przewodniczący Związku Międzygminnego ds. Ekologii w Żywcu, za pozyskane pieniądze i wkład własny planowana jest realizacja 3 tysięcy sztuk instalacji (2228 szt. PV fotowoltaiki, 560 szt. pomp ciepła powietrznych, 64 szt. pomp ciepła powietrznych cwu i 148 szt. pomp gruntowych). Liczba instalacji fotowoltaicznych w rozbiciu na gminy wynosi: Gilowice – 250, Jeleśnia – 307, Koszarawa – 59, Lipowa – 351, Łodygowice – 397, Milówka – 352, Radziechowy-Wieprz – 379, Rajcza – 235, Ujsoły – 98 i Żywiec – 572. Wiele osób zaskoczył brak gminy Węgierska Górka, która pełni jedną z czołowych ról w Związku Międzygminnym. Gmina ta, jak już wspomnieliśmy, starała się o dotację osobno, składając wspólny wniosek z Wisłą, ale nie dostała pieniędzy. Dlaczego nie wnioskowała razem ze związkiem?
– Taka była decyzja gminy Węgierska Górka. O argumentację najlepiej zapytać jej wójta Piotra Tyrlika – podkreśla przewodniczący Józef Bednarz.
Sytuacja ta wywołała spore kontrowersje wśród mieszkańców. O wyjaśnienie poprosiła także część radnych podczas sesji Rady Gminy Węgierska Górka w czwartek, 30 maja. Dyskusję zaczął radny Karol Gliszczyński, który zapytał o powody braku gminy w projekcie związku.
– Nigdy nie ma gwarancji, że wniosek przejdzie – odpowiedział wójt Piotr Tyrlik. – Pieniędzy w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego było początkowo 70-80 milionów, a wniosków złożono w sumie na miliard. Nasz wniosek z Wisłą przeszedł pozytywną weryfikację, ale nie dostał się do puli finansowej. Dlaczego „poszliśmy” z Wisłą? W naszym wspólnym wniosku uwzględnionych było 615 mieszkańców z gminy Węgierska Górka. Związek przyjął średnią granicę do 250 osób na gminę. W ten sposób trzeba byłoby wyrzucić sporo ludzi z listy. Poszliśmy na ryzyko, bo nie chcieliśmy nikogo wyrzucać. Nie ukrywam, że liczymy na to, że może nam coś jeszcze „skapnie” z dotacji.
Z kolei radny Jakub Howaniec zapytał, czy mieszkańcom przydadzą się jeszcze audyty, za które zapłacili po 150 zł, a musieli je koniecznie zrobić starając się o przyznanie dotacji na instalację fotowoltaiczną czy pompy ciepła.
– Jeżeli w późniejszym czasie będą się starać o dotację na instalację pod tym samym kątem, to audyt będzie ważny. Musimy dopilnować, aby te audyty wróciły do mieszkańców – podkreślił wójt Piotr Tyrlik.
Tłumaczenia wójta nie przekonały jednak wiceprzewodniczącego Wojciecha Sobla.
– Rocznie płacimy około 500 tysięcy złotych do Związku Międzygminnego, tymczasem zamiast iść z nim, idziemy z Wisłą. A co nam daje Wisła? To jakieś wielkie niedopatrzenie, że nie weszliśmy w ten program ze związkiem i trzeba to wyjaśnić! Mieszkańcy skarżą się, że firma, która zrobiła audyt, w ogóle nie wystawiła im faktur. Na audyty poszło w sumie 100 tysięcy złotych i nie ma faktur, co jest nie do pomyślenia. Gdyby przedsiębiorca nie wystawił faktury, miałby z tego powodu problemy z Urzędem Skarbowym – powiedział wiceprzewodniczący.
Wójt podkreślił, że każdy wniosek obarczony jest ryzykiem.
– To nie tak, że my nie mamy nic ze związku. Mamy z niego korzyści. Robiony jest obecnie wodociąg za 5 milionów w Małym Ciścu. Teraz radni wiedzą, że jakbyśmy poszli ze związkiem, to mielibyśmy pieniądze. Szkoda, że nie dyskutowali o tym półtora roku temu, gdy wniosek był składany. Firma, która przygotowywała wniosek, zrobiła go porządnie, a dowodem na to jest fakt, że przeszedł, ale zabrakło pieniędzy. Jak wiceprzewodniczący Wojciech Sobel wie, że popełniono przestępstwo w sprawie niewydania faktur za audyt, to niech złoży zawiadomienie do organów ścigania – stwierdził wójt.
– Dziwię się, że tak doświadczony wójt nie wiedział, że to decyzja polityczna i to związek dostanie pieniądze – skwitował wiceprzewodniczący Wojciech Sobel.
Wójt z kolei zaznaczył, że wybór wniosków nie był decyzją polityczną, na co wiceprzewodniczący Wojciech Sobel uśmiechnął się z politowaniem. To jednak nie koniec dyskusji na ten temat w gminie Węgierska Górka. Wręcz przeciwnie – o braku dotacji zaczyna dyskutować coraz więcej mieszkańców. Część z nich podkreśla, że czuje się oszukana.
Jak to się stało? Stało się, każdemu może się zdarzyć. Nikt nie jest winny, co najwyżej radni że nie zwracali uwagi półtora roku wcześniej jak w UG zgłaszają wniosek. To prawda, radni mają kontrolować wójta na każdym kroku a ten będzie baaardzo z tego zadowolony.