Na bielskiej ulicy Partyzantów agresywny wandal wyżył się na osobowej toyocie, a na koniec… dał nogę. Daleko, jednak nie uciekł, gdyż był tak pijany, że policja szybko go zgarnęła.
Niemiła przygoda spotkała w poniedziałek, 24 czerwca, młodą bielszczankę podróżującą wieczorem wraz ze swoim ojcem. 18-latka zatrzymała samochód na czerwonym świetle nie spodziewając się ataku chuligana, który niczym nie sprowokowany zaczął kopać w karoserię auta i rzucił w nie butelką. W pogoń za agresorem rzucił się 49-letni ojciec wystraszonej kierującej, a ona sama wezwała policję. Straty, które narobił 35-letni wandal wyceniono na 1,2 tysięcy złotych. Był on tak pijany, że trzeźwiał dwa dni. Teraz grozi mu 5 lat za kratkami i będzie musiał zapłacił za wyrządzone szkody z własnej kieszeni.