Wydarzenia Bielsko-Biała Żywiec

MaRysia rządzi w Beskidach

Moment wypuszczenia MaRysi na wolność. Fot. FB Stowarzyszenie dla Natury “Wilk”.

MaRysia to młoda rysica, która zimę 2017-2018 spędziła pod opieką ludzi, po czym trafiła na wolność. Po jej pierwszym roku spędzonym w naturalnych warunkach można przypuszczać, że radzi sobie świetnie.

Kiedy rysiczka miała kilka miesięcy, pojawiła się samotna i wychudzona na obrzeżach boiska w Węgierskiej Górce. Tam została odłowiona przez trzyosobową ekipę: Michała Figurę
ze Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” z Twardorzeczki, Sławomira Łyczkę z ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt „Mysikrólik” w Bielska-Białej i weterynarza Izabelę Całus. Zwierzę trafiło do woliery w „Mysikróliku”, gdzie – troskliwie
doglądane – spędziło całą zimę. Tam też nadano jej imię – MaRysia. Na początku czerwca ubiegłego roku wypuszczono ją na wolność, na terenie Beskidu Śląskiego.

Rysica została zaopatrzona w obrożę telemetryczną, której zadaniem było przesyłanie danych o jej lokalizacji i poczynaniach do „Wilka”. Po mniej więcej roku obroża otwiera
się samoczynnie i spada, a zwierzę żyje już całkowicie
samodzielnie, bez niczyjej dyskretnej pomocy.

Przez pierwsze dwa miesiące urządzenie spisywało się bardzo dobrze, dzięki czemu przedstawiciele „Wilka” mogli intensywnie
śledzić działalność MaRysi. – Była w świetnej kondycji, polowała na sarny. Byliśmy zaskoczeni, że tak młody ryś potrafi upolować
dorosłą sarnę – powiedziała nam Sabina Pierużek-Nowak, prezes „Wilka”.

Jednak po dwóch miesiącach padła bateria zasilająca i obroża przestała nadawać. – Tak się, niestety, czasem dzieje w przypadku tych urządzeń, choć nie są one tanie. W ten sposób
straciliśmy okazję do pełniejszego zbadania zwyczajów rysi – rozkłada ręce nasza rozmówczyni.

Co prawda firma dostarczyła drugą obrożę, ale aby zdjąć stare
i założyć nowe urządzenie trzeba by było najpierw znaleźć MaRysię – a to bez nadajnika było praktycznie niemożliwe. – Rysie żyją na ogromnych areałach liczących kilkaset kilometrów
kwadratowych. Mamy teraz pod opieką rysia z obrożą w Roztoczańskim Parku Narodowym. Jego areał to 500 kilometrów kwadratowych! Zwierzę może – w danej chwili – być praktycznie w każdym miejscu tego ogromnego obszaru, więc
znalezienie go bez wiedzy o jego lokalizacji to szukanie
igły w stogu siana – przybliża prezes „Wilka”.

Informacje o dalszym życiu MaRysi ekolodzy ze stowarzyszenia uzyskiwali więc w inny sposób. Rysicę od czasu do czasu łapały fotopułapki w okolicy Istebnej czy Stożka Wielkiego, była też widywana przez ludzi, którzy filmowali ją telefonami. – Na podstawie tego, co dowiedzieliśmy się o niej w czasie tych pierwszych, krytycznych miesięcy jestem pewna, że nadal
radzi sobie świetnie – uważa Sabina Pierużek-Nowak.

A co z obrożą ? Czy nie będzie przeszkadzała zwierzęciu
w normalnym funkcjonowaniu? – Zamek jest zaopatrzony w osobną baterię, więc na pewno spadła i rysica jest już wolna – zapewniła nas nasza rozmówczyni.

google_news