W długi majowy weekend w Bielsku-Białej zainaugurował służbę rowerowy patrol straży miejskiej. Od tego czasu strażnicy na jednośladach już kilkanaście razy patrolowali miasto. Na razie skromnie i głównie w weekendy, bo do dyspozycji mają tylko dwa rowery. Jednak nie byle jakie – bo elektryczne.
Wybór jednośladów ze wspomaganiem nie był przypadkowy. Dzięki nim funkcjonariusze nie męczą się aż tak bardzo. To ważne – tłumaczą w straży miejskiej – gdy weźmie się pod uwagę, jak mocno pofałdowany jest teren, na którym leży stolica Podbeskidzia. Górek jest sporo i trzeba się nie lada natrudzić, aby na nie podjechać. Rowerowy patrol działa głównie w parkach i na terenach rekreacyjnych takich jak Błonia, bulwary straceńskie czy lotnisko w Aleksandrowicach. I – jak usłyszeliśmy od samych strażników – jednoślady sprawdzają się doskonale, bo można nimi dotrzeć szybko w miejsca, w których dawniej strażników nie widywano.
O tym, jak bardzo mobilne i wszędobylskie są w trudnym terenie rowerowe patrole przekonało się już na przykład wielu amatorów mocniejszych trunków pitych na łonie natury. Byli zaskoczeni i zdziwieni, gdy na gorącym uczynku przyłapali ich gdzieś pod krzaczkiem czy na ławeczce na obrzeżach miasta rowerzyści w mundurach. Oczywiście tropienie osób spożywających alkohol w miejscach publicznych to niejedyne zadanie kolarskich patroli. Uczestniczący w nich funkcjonariusze tropią wszystkie przejawy łamania prawa i reagują na nie adekwatnie do sytuacji. Czasami do pomocy muszą wezwać patrol samochodowy – na rower nie można na przykład zabrać osoby pijanej, aby przetransportować ją do izby wytrzeźwień.
Z obserwacji strażników wynika, że bielszczanie raczej pozytywnie reagują widząc rowerowy patrol, choć zdarzają się też pojedyncze osoby, które wyrażają w takich sytuacjach swoją dezaprobatę – najwyraźniej nie wszyscy bielszczanie przepadają za strażą miejską.
Rowery – na początek dwa – zostały zakupione już jesienią zeszłego roku. Zimą stały w garażu. Poza tym strażników przewidzianych do tego typu patroli trzeba było wyposażyć w specjalne rowerowe stroje i obuwie, które sprawdzi się zarówno podczas pedałowania, jak i w pieszych akcjach.
Mundury i buty, w jakich na co dzień pełnią służbę, do jazdy na rowerze się nie nadają. Jeśli ta forma patrolowania miasta się sprawdzi – usłyszeliśmy – to niewykluczone, że ratusz zainwestuje w zakup kolejnych jednośladów dla miejskich strażników.
A tak na marginesie: w niektórych polskich miastach funkcjonują już konne patrole straży miejskiej (przykładem Wrocław czy Łódź). Ciekawe, czy tym samym tropem pójdą także władze stolicy Podbeskidzia? Wszak koń sprawdza się w trudnym terenie znacznie lepiej niż rower, nawet ten elektryczny.
Jak ma być społeczeństwo elektryczne zdrowe? Bzdura.
U nas w gminie jeżdżą na elektrycznych hulajnogach… Jaka służba takie pojazdy