W Wojewódzkim Centrum Pediatrii „Kubalonka” odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą dr. Wacławowi Michałowi Szredersowi. To inicjatywa lekarzy Krzysztofa i Zbigniewa Kopocińskich, z zawodu okulistów, a z zamiłowania pasjonatów historii, wyciągających z mroków niepamięci ważne postaci zwłaszcza dla wojskowej służby zdrowia. W ten sposób wskrzeszono pamięć o wyjątkowym medyku, który kilkanaście lat swojego pracowitego życia poświęcił małym pacjentom w Istebnej.
Kim był Wacław Szreders i w jakich okolicznościach trafił na Kubalonkę? Ta historia jest naprawdę ciekawa. Nasz bohater urodził się 28 września 1874 roku w miejscowości o nazwie Birże na Kresach Wschodnich, pod rosyjskim zaborem. W związku z tym, że jego dziadek walczył w powstaniu styczniowym, rodzina została objęta represjami, a to przełożyło się na jej trudną sytuację finansową. Tymczasem młody Wacław marzył o studiach. W tamtych okolicznościach jedyną szansą na ich spełnienie było wstąpienie do służby wojskowej. I tak też zrobił, w sercu i duszy pozostając zawsze polskim patriotą. W 1893 roku rozpoczął naukę w Akademii Wojskowo-Medycznej w Petersburgu. Z dyplomem w ręku służył w rosyjskiej marynarce wojennej jako młodszy lekarz 29. Flotylli Morskiej w Sewastopolu. W czasie wojny japońsko-rosyjskiej został przydzielony do 2. Eskadry Floty Oceanu Spokojnego, był ordynatorem na statku szpitalnym „Kostroma” idącej z odsieczą dla oblężonej twierdzy Port Artur. W czasie słynnej bitwy morskiej pod Cuszimą dostał się do japońskiej niewoli. Przez kolejne lata służył w rosyjskim Szpitalu Marynarki Wojennej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu, gdzie dorobił się stopnia pułkownika, a od 1918 roku w Wojsku Polskim. Brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku, za co został odznaczony Krzyżem Walecznych. Jego wojskowa droga zawodowa wiodła przez Żyrardów, Kresy Wschodnie, Warszawę.
W 1929 roku został uhonorowany Złotym Krzyżem Zasługi, a rok później przeszedł w stan spoczynku. Zamieszkał na warszawskim Żoliborzu i nadal pracował jako lekarz. W czasie niemieckiej okupacji utrzymywał się z emerytury wojskowej, ale też dorabiał. Po powstaniu warszawskim został wysiedlony, lecz dość szybko wrócił do stolicy. Fatalne warunki mieszkaniowe sprawiły jednak, że zdecydował się wyjechał do Istebnej, do sanatorium leczenia gruźlicy u dzieci i młodzieży.
Sanatorium na Kubalonce stało się ostatnią zawodową przystanią dra Wacława Szredersa. 9 października 1945 roku został ordynatorem ówczesnego Wojewódzkiego Zakładu Leczniczo-Wychowawczego im. J. Piłsudskiego, a później Państwowego Sanatorium Przeciwgruźliczego dla Dzieci i Młodzieży w Istebnej. Wraz z żoną Heleną zamieszkał na terenie ośrodka. W Trójwsi znalazł swój azyl i zabrał się do ciężkiej pracy, a tej nie brakowało. Gruźlica była bowiem wtedy ogromnym problemem społecznym, także wśród dzieci, a o środek w Istebnej był jednym z tych miejsc, w których toczyła się walka o zdrowie i życie małych pacjentów. Przebywało w nim aż 400 dzieci, a lekarzy było niewielu.
Dr Szreders pracował sumiennie i ofiarnie, zyskując sympatię dzieci i szacunek personelu. Nawet w czasach stalinowskiego terroru nie taił swojego życiorysu, broniąc się pełną poświęcenia służbą na rzecz chorych. Stale też podnosił swoje kwalifikacje i śledził postępy medycyny, choć był najstarszym lekarzem w załodze Kubalonki. Kochał swoją pracę, którą zakończył 30 czerwca 1961 roku w wieku… 87 lat! Ministerstwo Zdrowia, mimo prośby skierowanej przez zainteresowanego, nie wyraziło zgody na kontynuowanie pracy w Istebnej, ze względu na znaczne przekroczenie wieku emerytalnego. W dowód uznania za wkład w rozwój placówki doktor otrzymał odznakę „Za wzorową pracę w służbie zdrowia”, został także uhonorowany Medalem Dziesięciolecia Polski Ludowej.
Po zakończeniu aktywności zawodowej nadal pozostał w mieszkaniu na terenie sanatorium, gdzie dożył końca swych dni. Zmarł 55 lat temu, 22 listopada 1964 roku na terenie sanatorium, w wieku 90 lat, z powodu niewydolności krążenia. Dr Szreders został pochowany na cmentarzu parafialnym w Istebnej, niestety jednak jego grób został zlikwidowany. Ten fakt stał się jedną z przyczyn podjęcia przez lekarzy Krzysztofa i Zbigniewa Kopocińskich inicjatywy uhonorowania go tablicą pamiątkową, aby pozostał namacalny fizycznie ślad obecności niezwykłego lekarza w Istebnej.