Skoczów walczy z korkami, które w każdy weekend są zmorą mieszkańców i turystów podróżujących w Beskidy. Sznury aut stoją na głównym skrzyżowaniu w mieście – ulicy Bielskiej z Katowicką, a ponadto zapychają się boczne drogi, którymi od korków na wiślance próbują uciekać kierowcy.
Burmistrz Skoczowa, Mirosław Sitko, od początku swojej pracy w ratuszu postawił sobie za cel uleczenie tej trudnej sytuacji. Wyjściem z problemów wydaje się budowa estakady w miejscu problematycznego skrzyżowania w centrum trytowego grodu (na zdjęciu). Rozmowy w tej sprawie z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad trwają już od kilku lat. Nie należą do łatwych, a ostatnio utknęły w miejscu. Przyczyną zapewne są pieniądze. Koszt inwestycji wstępnie oszacowano bowiem na 80 mln zł. Gmina Skoczów deklaruje udział w przygotowaniu przedsięwzięcia i bardzo jej zależy na tym, by sprawa posunęła się do przodu. Na początku tego roku, na wniosek burmistrza Skoczowa, zorganizowane zostało w Katowicach spotkanie, po którym pod Kaplicówką wiele sobie obiecywano. Wzięły w nim udział władze województwa śląskiego i Sejmiku Województwa Śląskiego, powiatu cieszyńskiego i przedstawiciele zarządców dróg. Oczekiwany przełom jednak nie nastąpił.
Estakada to nie tylko problem Skoczowa. Utrudnienia komunikacyjne wpływają negatywnie na całość ruchu turystycznego w powiecie cieszyńskim.
Projekt porozumienia w sprawie budowy estakady zakłada podpisanie go przez gminę Skoczów, Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad, województwo śląskie i powiat cieszyński. Niestety, do tej pory żadne podpisy nie zostały na kluczowym dokumencie złożone. Mirosław Sitko przyznaje, że czuje się zawiedziony, dlatego w ostatnim czasie wysłał do różnych instytucji, m.in. do Ministerstwa Infrastruktury, odpowiednie pisma. – Czujemy się oszukiwani od trzech lat. Wspólnie z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad przygotowaliśmy już trzy porozumienia i nie mamy żadnej odpowiedzi w ich sprawie. Nie zgadzamy się na takie traktowanie i walczymy dalej – mówi Mirosław Sitko. Przekonuje, że estakada to nie tylko problem Skoczowa. Utrudnienia komunikacyjne wpływają bowiem negatywnie na całość ruchu turystycznego w powiecie cieszyńskim.
– Budowa estakady jest koniecznością ze względu na bliskość miejscowości turystycznych, takich jak Ustroń czy Wisła. Stanie w Skoczowie w piątki czy niedziele w często wielokilometrowych korkach jest nie do przyjęcia. Turyści ze Śląska, dla których Beskidy są naturalnym miejscem wypoczynku, powinni mieć możliwość łatwego dojazdu do nich. Choć przeciętny katowiczanin stoi w korkach codziennie średnio 45 minut, może wkrótce nie chcieć tego robić w weekendy i wybierze inny niż Beskidy kierunek swojego odpoczynku. Będzie trudno ściągnąć go z powrotem. Nie możemy do tego dopuścić – apeluje Mirosław Sitko. Uważa, że konieczne jest utworzenie wspólnego frontu z władzami powiatu i województwa w walce o przebudowę drogi w Beskidy. Tylko w ten sposób uda się nakłonić Warszawę, by wpisała skoczowską estakadę w swoje plany budżetowe na najbliższe lata.
Na turystach się zarabia i to niemałe pieniądze. A sprawa skomunikowania regionu powinna być priorytetem. Mogę nie lubić hanysów ale to oni przyczyniają się do rozwoju tego regionu. Popatrzcie jak przez ostatnie 20 łat rozwinął się Ustroń a jak podupadł Skoczków.
Niech zobaczą co się dzieje na zjeździe w Jasienicy koło Maca stoję tam każdego dnia po poł i godziny i dłużej żeby wjechać do Jaworza
A ja mam nadzieję że te hanysy będą sobie jeździć gdzie indziej a nie w Beskidy bo po nich tylko syf i parkują gdzie chcą