Kiedy poważna choroba puka do naszego domu, wywraca wszystko do góry nogami. Problemy, którymi do tej pory się martwiliśmy, odchodzą na dalszy plan i rozpoczynamy walkę o wszystko. Czy będąc blisko śmierci, można się do niej w jakiś sposób przygotować? Co zrobić, gdy odchodzi ukochane dziecko, braciszek, siostrzyczka? Jak oswoić umieranie?
Jolanta Dróżdż-Stoszek, cieszyńska psycholog, od kilkunastu lat towarzyszy rodzicom w drodze, jaką jest wychowanie, a od czterech lat w swojej U-ważnej Pracowni Wspierania Rozwoju Dziecka pracuje z młodymi ludźmi i ich bliskimi, którzy doświadczyli straty. Dziś dzieli się z nami swoimi refleksjami…
– Czy można oswoić się z tym, co nieuchronne? Moim zdaniem tak, ale nie ryzykowałabym stwierdzenia, że w każdym przypadku i że w efekcie skończy się to krótszym czy mniej bolesnym przeżywaniem żałoby. Pomóc mogą na przykład szczere rozmowy z osobą umierającą. Zdarza się, że rodzina i chory nie chcą lub nie potrafią zaakceptować diagnozy. Starają się ze wszystkich sił nie dopuszczać do siebie myśli o tym, co ich czeka. Szukają nowych sposobów leczenia. Czasami udają, że nie ma tematu. Może być tak, że chory do końca nie chce rozmawiać o chorobie. I ma do tego prawo. Jednak taka rozmowa może przynieść wszystkim dużą ulgę. To klucz do zaakceptowania rzeczywistości. I nie ma nic wspólnego z zabieraniem nadziei. Wręcz przeciwnie. To taka rozmowa, która daje kontakt z rzeczywistością, szanse na zaakceptowanie i ukojenie. Pozwala też osobie terminalnej na uporządkowanie wielu spraw – wyjaśnia Jolanta Dróżdż-Stoszek.
Więcej na ten temat można przeczytać w aktualnym wydaniu “Głosu Ziemi Cieszyńskiej” z dnia 31 października. E-wydanie dostępne jest tutaj.