W przypadku rozgrywek Futsal Ekstraklasy pojawiły się głosy, żeby anulować cały dotychczasowy sezon. Z całym szacunkiem, ale bielski Rekord na osiem kolejek przed końcem ma aż trzynaście punktów przewagi nad drugim KS-em Constract Lubawa i czternaście nad trzecią Gattą…
Byłem praktycznie na wszystkich domowych meczach podopiecznych Andrzeja Szłapy w tym sezonie. Może miałbym wątpliwości, czy takiej drużynie jak Rekord należy się mistrzowski tytuł i złote medale, gdybym nie widział, co wyczynia na parkiecie. Piętnaście zwycięstw, dwa remisy i tylko jedna porażka nie są przypadkowe! Tak samo nieprzypadkowy jest bilans bramek. W osiemnastu meczach Rekordziści wpakowali rywalom 116 goli, tracąc przy tym 33.
Czy ktoś za miesiąc powie chłopakom, którzy ostro pracowali i wylewali siódme poty na treningach i meczach, że robili to bez sensu? Czy ktoś powie klubowi, który zakontraktował takich, a nie innych zawodników, że pieniądze wyrzucił w błoto? To jakiś absurd!
– Anulowanie sezonu jest moim zdaniem jakimś abstrakcyjnym pomysłem. Nie można powiedzieć, że czegoś nie było, jak się odbyło. Te 126 meczów przecież zostało rozegranych. Te prawie 1000 goli padło. Mamy założyć, że Kostecki nie strzelił tych 24 bramek? Krawczyk nie doszedł Korka na 4 bramki w klasyfikacji wszech czasów? A te 19 strzelił w… sparingach?! Stąd uważam, że termin “anulowanie sezonu” jest niepoważny. Zupełnie czym innym jest ustalenie zasad przyznawania medali, spadków i awansów. Sytuacja jest bez precedensu, więc odwoływanie się do jakiś punktów regulaminu jest moim zdaniem karkołomne. Pytanie klubów o zdanie jest tym bardziej średnim pomysłem. Każdy będzie miał zapewne swój punkt widzenia. Stąd uważam, że jedynie organy niezależne, takie jak PZPN, mogą podjąć decyzje. Warto też spojrzeć na to, co robią inni, inne ligi, inne dyscypliny. Nigdzie nie słyszałem o anulowaniu sezonu. Praktycznie wszyscy zdecydowali się na zakończenie rozgrywek, z uwzględnieniem stanu po ostatniej rozegranej kolejce. Większość przyznała medale – hokej, koszykówka, futsal na Słowacji. Może uda się jeszcze zagrać, ale raczej trzeba czekać na decyzję i powoli myśleć o kolejnym bardzo trudnym, nie tylko dla futsalu, sezonie – mówi Piotr Szymura, dyrektor sportowy Rekordu.
– Kompletnie nie zgadzam się z głosami o anulowaniu sezonu. To tak jakby Liverpoolowi w Premier League powiedzieć, że nie należy się mu w tym sezonie mistrzostwo. Rozumiem, że wtedy anulujemy również indywidualne statystyki zawodników, tak jakby mecze się się nie odbyły. To będzie złe rozwiązanie. Wszyscy mieliśmy tyle samo kolejek. Oczywiście terminarz może nie być do końca adekwatny, czasami ktoś ma słabszą czy lepszą drużynę. Ale nam z czołówki został mecz z Constractem Lubawa. Oczywiście każdy mecz byłby trudny, a my nigdy nie lekceważymy rywali. Mamy jednak więcej punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli, niż druga nad dziesiątą. Przewaga jest ogromna. Nie wiem co musiałoby się stać, żeby w tym sezonie odebrać nam jeszcze tytuł. Jestem w 99 procentach przekonany, że żadna drużyna od drugiego do dziesiątego miejsca nie wygrałaby wszystkich spotkań, które pozostały. To już naprawdę gruba matematyka… Najbardziej poszkodowany jest w tym momencie zespół Red Dragons Pniewy, który na ostatnim miejscu wylądował po ostatniej kolejce. Dlatego jeżeli chodzi o spadki, to pozostawiłbym wszystkie drużyny i dokooptował dwie najlepsze z I ligi, ale czy wszystkie kluby podołają finansowo? Mamy stworzyć stabilną ligę, a sytuacja po całym koronawirusowym zamieszaniu na pewno w wielu klubach nie będzie ciekawa. Dlatego przed startem kolejnego sezonu można poprosić o wpłacenie określonej kwoty, która zabezpieczy możliwość gry. Trochę to brutalne, ale wyeliminowałoby się wycofanie klubów z powodów finansowych. Jeżeli jednak dojdzie do sytuacji, że sezon uda się dokończyć w pełnym wymiarze, to my możemy grać nawet co trzy dni. Z takim obciążeniem sobie poradzimy. Byłby to dobry sprawdzian przed play-offami, o których dyskutowano wielokrotnie w kontekście przyszłych sezonów. Każdy z nas teraz trenuje indywidualnie w domu i czeka na konkretne rozstrzygnięcia. Choć nie jest to trening, który daje tyle radości co ten z piłką – mówi Paweł Budniak, piłkarz Rekordu.
Oczywiście powinni zostać mistrzami i po 1 000 000 zł dla każdego z zawodników