Kilkanaście niemal zagłodzonych, ekstremalnie zapchlonych i zarobaczonych psów przetrzymywanych w makabrycznych warunkach. Taki obraz ukazał się oczom inspektorów z bielsko-żywieckiego inspektoratu Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt „Animals” po wejściu na teren jednej z posesji w Jeleśni.
Sygnał o tym, że zwierzętom może dziać się tam źle, otrzymali od turystki. Jej niepokój wzbudziła zbyt duża liczba psów zgromadzonych w tym miejscu. Dodatkowo jeden wyglądał na pokaleczonego. Przedstawiciele OTOZ wybrali się we wskazane miejsce. Jest ono położone wysoko w górach, więc w pewnym momencie musieli zostawić samochód i resztę drogi pokonać pieszo. Podczas swojej pracy na rzecz zwierząt widzieli już wiele, ale to co zobaczyli, spowodowało, że ścierpła im skóra.
– Widok był przerażający. Część psów była przetrzymywana w ciasnym kojcu, kilka na łańcuchach, kilka w… klatkach na króliki, część biegała wolno. Wszystkie ekstremalnie chude i spragnione. Były tak głodne, że jadły ślimaki, słomę i trociny! Były wśród nich starsze pieski, jeden niewidomy, wiele chorych. U dwóch były widoczne ogromne guzy, jedna suczka cierpiała na ropomacicze. Wszystkie koszmarnie zapchlone, zarobaczone i przerażone widokiem ludzi. Poza psami zastaliśmy tam jeszcze sześć krów w równie katastrofalnym stanie – relacjonuje Agnieszka Romanek z bielsko-żywieckiego inspektoratu.
Obrońcy zwierząt poinformowali o sprawie Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Żywcu. Przedstawiciel tej instytucji także wybrał się na miejsce – w towarzystwie przedstawiciela gminy. W efekcie została wydana decyzja o natychmiastowym odbiorze wszystkich zwierząt.
Okazało się, że krowy mają właściciela, który zabrał je do siebie. Psami zajęli się Animalsi. Aby wszystkie je wyłapać oraz przewieźć w bezpieczne miejsce, pojawili się w Jeleśni jeszcze dwukrotnie – zawsze w towarzystwie pracownika Urzędu Gminy oraz miejscowych policjantów. Za pierwszym razem odebrano jedenaście psów, za drugim trzy.
– Trzy z nich, te najmniej obawiające się kontaktu z człowiekiem, trafiły do domów tymczasowych. Pozostałe ulokowaliśmy po połowie w schroniskach OTOZ w Oświęcimiu oraz Towarzystwa Ochrony Zwierząt w Mysłowicach – mówi Agnieszka Romanek.
Psy potrzebują specjalistycznej karmy oraz leczenia. Pieniądze na to muszą zorganizować ich wybawcy we własnym zakresie. Dlatego ogłosili zbiórkę w internecie, konkretnie w portalu pomagam.pl. Nazwali ją „Dramat zwierząt z Jeleśni”. Do tej pory udało zebrać się nieco ponad 3,5 tys. zł. Inspektorzy są bardzo wdzięczni za wsparcie.
Niemniej to wciąż zbyt mało. Koszt leczenia i odkarmienia uratowanych z Jeleśni psów szacują na około 10 tys. zł. Dlatego proszą o kolejne wpłaty. Podkreślają przy tym, że każda złotówka pochodząca z tej zbiórki zostanie przeznaczona tylko i wyłącznie na potrzeby (leczenie i karma) psów zabranych z Jeleśni. Link do zbiórki TUTAJ.
Urząd Gminy w ostatniej kolejności? Turystka musiała zawiadomić? Za każdym razem był obecny przedstawiciel Urzędu Gminy w towarzystwie obrońców zwierząt dopiero po zgłoszeniu przez turystkę bo w Urzędzie Gminy nic nie wiedziano wcześniej? Urząd Gminy nie poczuwa się do wpłaty na leczenie?
A gmina sra pieniędzmi Twoim zdaniem.. Weź się wypałuj