Arkadiusz Porwoł, mieszkaniec Wisły Wielkiej, od przeszło roku stara się pokonać glejaka – nowotwór złośliwy mózgu. Oręże i wsparcie w leczeniu udzielają mu także mieszkańcy powiatu cieszyńskiego. Niestety, wciąż brakuje środków na leczenie.
Diagnoza to był cios dla całej rodziny. – Mam glejaka czwartego stopnia, najbardziej złośliwego. Statystyki podają, że pomimo podjętego standardowego leczenia, średnia długość życia chorych z tym rozpoznaniem wynosi od 9 do 12 miesięcy. Glejak jest niebezpieczny i śmiertelny, nawraca i rozprzestrzenia się w wyjątkowo szybkim tempie. Oczywiście, znam osoby, które żyją z nim dziewięć lat – wychowują dzieci, pracują. I ja postanowiłem właśnie tego się trzymać. Z glejakiem trzeba tylko działać stanowczo, wyprzedzać jego ruch. Przeszedłem już operację wycięcia guza w Puszczykowie pod Poznaniem. Była to operacja metodą w ciemności z wybudzeniem podczas operacji. Działanie na otwartym mózgu – opowiada Arkadiusz Porwoł.
Rok temu mężczyzna rozpoczął immunoterapię w Koloni. To niezwykle droga terapia, która pozwala zniszczyć komórki rakowe we krwi. Sęk w tym, że potrzebne są środki na leczenie, bo rodziny nie stać na taki wydatek. – W klinice w IZOK był 12 razy. Immunoterapia przynosi efekty, wyniki są bardzo dobre. Niestety nie udało się zebrać całej sumy na leczenie, na ten moment nie dysponujemy środkami na dokończenie terapii i rehabilitacji pooperacyjnej co za tym idzie będziemy zmuszeni przerwać leczenie. Cały wysiłek nasz i wielu ludzi pójdzie na marne. Potrzebujemy 300 tyś. zł, by pasek w 100 proc. stał się zielony – mówi jego żona, Michalina Porwoł.
Arkadiusz Porwoł leczenie znosi dobrze. – Jestem pełna podziwu dla jego walecznej postawy. Niestety zbiórka wiąże się z ogromnym stresem. To nie jest zabawa to ciągła walka dzień za dniem o każdą złotówkę. To patrzenie na licznik ile przybyło. Jest strach że się nie uda że zabraknie środków na terapię. Arek nie może się stresować. Każdy kto zmierzył się ze zbiórką pieniędzy na leczenie mama walcząca o dziecko, mąż o żonę czy żona o męża tak jak ja wie o czym piszę. Na samą myśl pojawia się zmęczenie którego nie doświadczysz nigdzie – przyznaje jego żona.
Arkadiusz Porwoł ma dla kogo żyć. W domu czeka na niego dwójka dzieci. – Zawsze mówię, że u Arka jest dobrze bo wyniki są bardzo dobre. Nie zawsze jednak jest kolorowo. Nie potrafimy się jednak smucić wiemy jak kruche jest życie, nie potrafimy narzekać bo mamy siebie. Arek zbiera już rok ! Nie jest słodkim dzieckiem nie jest zatroskaną mamą jest ojcem i mężem który zawsze chciał nam zapewnić dobre warunki życia. Kochani ponieważ nie udało nam się zebrać pieniędzy w zeszłorocznej zbiórce nadal musimy prosić o pomoc. Nie zostawiajcie nas w połowie terapii – apeluje Michalina Porwoł.
Link do zbiórki można znaleźć tutaj. Na platformie społecznościowej ruszyły także licytacje. Szczegóły możecie zobaczyć tutaj.
Trzymam kciuki za Was♥️
Skrot od tysiąca to tys nie tyś