Władze Bielska-Białej wpadły na sprytny plan, w jaki sposób rozwiązać odwieczny dylemat: jak zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko. W tym wypadku – jak się zadłużać, jednocześnie się nie zadłużając.
W tym celu chcą – mówiąc w pewnym uproszczeniu – skomercjalizować Bielsko-Bialski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Obecnie jest on jednostką budżetową gminy, czyli – tu znowu uproszczenie – podmiotem gospodarującym ogromnym, należącym do miasta majątkiem, który został mu przekazany jedynie w tak zwany trwały zarząd. Jednostka budżetowa nie posiada jednak – kolejne uproszczenie – finansowej niezależności. Wszystkie pieniądze, jakimi dysponuje i jakie potrzebne są na prowadzenie działalności, pochodzą z budżetu gminy. BBOSiR co roku przygotowuje tak zwany plan budżetowy, w którym ujęte są planowane przez ten podmiot w danym roku wydatki. W tym fundusze potrzebne na bieżącą działalność (chociażby na płace dla pracowników), jak i na wydatki inwestycyjne (remonty istniejącej czy budowę nowej infrastruktury).
Taki plan budżetowy jest tylko częścią ogólnego budżetu gminy. Ostatecznie to władze miasta – przygotowując projekt budżetu – oraz Rada Miejska – uchwalając gminny budżet – decydują o tym, ile pieniędzy i na jakie cele BBOSiR otrzyma w danym roku. Jeśli potrzeby są palące, a w budżecie miasta nie ma środków na ich zaspokojenie, władze miasta muszą zrezygnować z planowanego przedsięwzięcia lub zaciągnąć kredyt, aby móc je sfinansować (na przykład remont czy budowę boiska, basenu lub hali sportowej). A to obciąża wskaźniki zadłużenia gminy, co w obecnych realiach może okazać się w niedalekiej przyszłości bardzo groźne (miasto może utracić zdolność kredytową).
Pomysł jest więc taki, żeby BBOSiR przekształcić w spółkę prawa handlowego ze 100-procentowym udziałem gminy. Taka spółka – jako samodzielny podmiot gospodarczy – może zaciągać kredyty na własny rachunek, nie obciążając tymi zobowiązaniami miejskiego budżetu. Takie posunięcie ze strony Ratusza wydaje się genialne w swojej prostocie i daje – przynajmniej tak można zakładać – szansę chociażby na szybkie zmodernizowanie nieczynnego kąpieliska Panorama.
Niesie jednak ze sobą również wiele zagrożeń. BBOSiR w obecnej formie jedynie zarządza ogromnym gminnym majątkiem. Po transformacji majątek ten zostałby przekazany (przez miasto) aportem do nowo tworzonej spółki. Tymczasem mowa o kilku boiskach i stadionach sportowych (w tym Stadionie Miejskim), kilku halach sportowych (w tym tej pod Dębowcem), basenach, terenach rekreacyjnych, orlikach, a nawet sezonowym lodowisku. Wartość tego majątku można szacować na grubo ponad miliard złotych i – warto dodać – wszystko to powstało za publiczne pieniądze. Przekazanie cennych nieruchomości, bądź co bądź komercyjnej spółce, znacznie uszczupliłoby majątek gminy, która w pewnym sensie straciłaby też kontrolę nad tym bogactwem.
Miejscy urzędnicy uspokajają, że byłoby to pozorne uszczuplenie majątku gminy, jako że gmina byłaby 100-procentowym właścicielem tak powstałej spółki. Miasto nadal miałoby nad tym majątkiem kontrolę w postaci posiadanych w spółce udziałów.
Ze spółkami prawa handlowego jest jednak tak, że w każdej chwili gmina (jak każdy inny udziałowiec) może swoje udziały sprzedać i – w ostateczności – utracić kontrolę nad spółką. Oczywiście w Ratuszu zapewniają, że nikt zbywać udziałów w „nowym BBOSiR” nie zamierza, a cała operacja ma służyć tylko temu, co napisaliśmy na wstępie.
Kto jednak da gwarancje, że za kilka lat – możliwe, że będą już inni włodarze miasta – w obliczu jakichś finansowych problemów, nie zacznie się wyprzedaż „rodowych sreber”? Historia zna przecież takie przypadki. Z pewnością bielscy samorządowcy do teraz plują sobie w brodę, że odsprzedali kiedyś prywatnemu inwestorowi pakiet udziałów w spółce Aqua czy skomercjalizowali Zakład Oczyszczania Miasta.
Nie tak dawno poprzednia ekipa rządząca miastem forsowała pomysł sprzedaży miejskiej spółki Therma i jedynie protesty załogi oraz nieprzejednana postawa części radnych zniweczyły ten plan. W Ratuszu podnoszą jednak, że nowa miejska spółka nie będzie przecież sprzedawać wody, wywozić śmieci czy dostarczać do mieszkań ciepła, lecz dbać o infrastrukturę sportowo-rekreacyjną. Kto więc spośród potencjalnych inwestorów byłby nią zainteresowany? – Kto by chciał inwestować w stadiony, baseny czy hale sportowe, skoro do takich interesów się raczej dopłaca niż czerpie z nich zyski – przekonują miejscy urzędnicy. Czy aby na pewno? Trudno dziś powiedzieć, jakim kąskiem może okazać się dla inwestorów miejska spółka dysponująca tak ogromnym, wielomilionowym majątkiem.
Na razie przekształcenie jest jeszcze na bardzo wstępnym etapie realizacji. Prezydent miasta podpisał dopiero zarządzenie powołujące zespół urzędników, którzy mają przygotować projekt likwidacji BBOSiR i powołania w jego miejsce spółki prawa handlowego. Przed jego członkami stoi spore wyzwanie, bo taka transformacja to coś całkiem nowego (wcześniej przekształcano w spółki byłe zakłady budżetowe gminy, jak chociażby Miejski Zakład Komunikacyjny). Stąd też na finalizację tego projektu trzeba będzie jeszcze sporo poczekać. Już sama wycena majątku, jaki miałby być przekazany do nowo tworzonej spółki to czasochłonny i kosztowny proces.
Coś podobnego jak dają przykład różni u władzy: mam majątek, przekażę żonie i już nie mam.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich czytelników z Olszówki.
podszywacza wybudzili
Raczej pobudzili odpowiednimi środkami mieszczącymi się w “pozdrawiam”- z naczyniem podniesionym w górę.