W Cieszynie trwają prace związane ze Strategią Rozwoju Oświaty na lata 2021-2026 roku. Dokument, o czym już wielokrotnie pisaliśmy, wzbudza wiele kontrowersji i skrajnych ocen. Jednym z takich zapalnych punktów jest opinia autorów strategii dotycząca liczby uczniów z niepełnosprawnością. Specjaliści piszą wprost o „rekordowym w skali kraju poziomie”, a także wskazują, że „istnieją powody, by sądzić, że duża liczba orzeczonych niepełnosprawności ruchowych (…) związana jest z praktyką orzeczniczą funkcjonujących w powiecie poradni psychologiczno-pedagogicznych”. O tym, czy rzeczywiście w powiecie cieszyńskim wydaje się orzeczenia na wyrost, o liczbie uczniów z problemami, a także procesie diagnostycznym dzieci i młodzieży red. Katarzyna Lindert-Kuligowska rozmawia z dr Jadwigą Miękiną-Pindur (na zdjęciu), dyrektor Zespołu Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Cieszynie.
– Jaki jest zasięg pomocy udzielanej przez Zespół Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych?
– Zespół Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych swoim zasięgiem obejmuje placówki oświatowe znajdujące się na terenie powiatu cieszyńskiego. W skład Zespołu wchodzą dwie Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne znajdujące się w Cieszynie i Skoczowie. Oferujemy bezpłatną pomoc psychologiczną, pedagogiczną, logopedyczną oraz doradztwo zawodowe. Klientami naszego Zespołu Poradni są dzieci i młodzież ucząca się – od urodzenia do ukończenia nauki w szkole (maksymalnie do 24. roku życia), ich rodzice oraz nauczyciele. Udzielamy pomocy nie tylko dzieciom i młodzieży o specjalnych potrzebach edukacyjnych, ale wszystkim młodym ludziom, którzy o taką pomoc się do nas zwrócą, a także ich rodzicom i nauczycielom. Jeśli wierzyć liczbom i najbardziej aktualnym danym, jakie udało mi się uzyskać (polskawliczbach), w 2019 r. było to ok. 30 166 mieszkańców powiatu cieszyńskiego, uczęszczających do przedszkoli i szkół na jego terenie (czyli potencjalnie naszych klientów). Do tej liczby należałoby dodać jeszcze zamieszkałe na terenie powiatu dzieci od urodzenia do 3. roku życia, korzystające z naszych usług podczas ubiegania się o otrzymanie opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka niepełnosprawnego, które to opinie wydają od kilku lat wyłącznie zespoły orzekające działające w publicznych poradniach psychologiczno-pedagogicznych.
– Ile dzieci w ostatnim czasie skorzystało z pomocy poradni?
– W ciągu ostatnich trzech lat w obu poradniach wchodzących w skład Zespołu przyjętych zostało odpowiednio: w roku szkolnym 2019/20 – 3759 dzieci, w 2020/21 – 3434, w bieżącym roku szkolnym od września do listopada – 1314. Należy pamiętać, że są to lata pandemii, ograniczeń i obostrzeń, przy czym pracownicy obu poradni przez cały czas, z wyjątkiem pierwszych kilku tygodni trwania pandemii w 2020 r., przyjmują dzieci i ich rodziców w bezpośrednim kontakcie.
– Przejdźmy jednak do meritum, czyli Strategii Rozwoju Oświaty w Cieszynie na lata 2021-2026. Czy opiniowaliście ten dokument? Czy poradnia włączyła się w konsultacje społeczne trwające w mieście?
– Zespół Poradni Psychologiczno-Pedagogicznych w Cieszynie nie opiniował „Strategii Rozwoju Oświaty w Cieszynie na lata 2021-2026” ani nie brał udziału w warsztatach organizowanych w ramach prac nad strategią, ponieważ nie był zaproszony ani do udziału w nich, ani do wyrażenia opinii na temat samej strategii. Jedna z osób pracujących nad nią zwróciła się do mnie z prośbą o informacje na temat funkcjonowania cieszyńskiej poradni, a zwłaszcza wydawania orzeczeń. Zorganizowałam więc spotkanie, w którym uczestniczyły – oprócz mnie – wicedyrektor Małgorzata Krótki oraz przewodnicząca Zespołu Orzekającego Marta Jonderko. Wyjaśniłyśmy w sposób wyczerpujący zarówno procedurę wydawania dokumentów, w tym orzeczeń oraz opinii, jak i szczegóły dotyczące funkcjonowania poradni.
– W dokumencie pojawiły się konkretne zarzuty: „Istnieją powody, by sądzić, że duża liczba orzeczonych niepełnosprawności ruchowych, które co należy podkreślić, obejmują także afazję, związana jest z praktyką orzeczniczą funkcjonujących w powiecie poradni psychologiczno-pedagogicznych. O ile nam wiadomo, afazja może bowiem mieć różnorakie, a przy tym niejednoznaczne objawy, co daje szczególnie szeroki margines interpretacyjny zespołom wydającym opinię” (str. 82 w projekcie „Strategia Rozwoju Oświaty na lata 2021-2026”).
– Po ogłoszeniu strategii z pewnym zaskoczeniem i zdziwieniem przyjęliśmy zapisy w niej zawarte, ponieważ wydawało nam się, że podczas wspomnianej rozmowy w sposób jasny określiliśmy przyczyny, jakie – naszym zdaniem – leżą u podstaw wydawania przez obie poradnie orzeczeń i opinii o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju dziecka niepełnosprawnego. Niestety, nasze wyjaśnienia zostały zignorowane.
– Według autorów dokumentu ponad połowę uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi stanowią uczniowie z niepełnosprawnością ruchową, w tym z afazją. Czym zatem jest afazja?
– Afazja dziecięca określana też jako pierwotne bądź specyficzne zaburzenie zachowania językowego – to zaburzenie rozwojowe wynikające z patologii mózgowej różnego typu i stopnia. U dzieci z zaburzeniami rozwoju mowy pochodzenia centralnego, niezwiązanymi z głuchotą, zaburzeniami emocjonalnymi, upośledzeniem umysłowym (chociaż tutaj neurolodzy dziecięcy dopuszczają taką możliwość, traktując to jako zaburzenie wtórne) wyróżnia się dwie postacie tego zaburzenia: afazję nabytą, w której można mówić o utracie osiągniętej już (nawet w niewielkim stopniu) zdolności porozumiewania się, oraz afazję rozwojową, tj. zaburzenie komunikacji najczęściej nazywane: niedokształceniem mowy o typie afazji, niemotą pochodzenia centralnego, wrodzonymi zaburzeniami mowy, wrodzonym niedorozwojem ekspresji lub recepcji i ekspresji słownej, specyficznym upośledzeniem rozwoju języka. Oba typy afazji mają niejednoznaczne objawy.
– Czy zatem można powiedzieć, że zespoły orzekają afazję na wyrost?
– Wspomniana w dokumencie „praktyka orzecznicza” obowiązuje w całym kraju, a nie tylko, jak można przeczytać w strategii, w funkcjonujących w powiecie cieszyńskim poradniach. Jej zasady wynikają z rozporządzenia MEN z dnia 7 września 2017 r. w sprawie orzeczeń i opinii wydawanych przez zespoły orzekające działające w publicznych poradniach psychologiczno-pedagogicznych. Stanowi ono, że wnioskodawcą każdorazowo jest rodzic dziecka lub pełnoletni uczeń, który do składanego w poradni wniosku dołącza dokumentację wielospecjalistycznych badań, a w przypadku ubiegania się o orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego lub opinii o potrzebie wczesnego wspomagania dziecka niepełnosprawnego – dokumentację medyczną dotyczącą leczenia specjalistycznego oraz wydane przez lekarza zaświadczenie o stanie zdrowia osoby, której wniosek dotyczy. Oprócz tego do wniosku dołącza się wyniki badań diagnostycznych: psychologicznych i pedagogicznych oraz – jeśli wymaga tego sytuacja – również logopedycznych, badań wyższych funkcji słuchowych (wszystkie wykonywane są w poradni) czy też opinie specjalistów spoza poradni, np. rehabilitantów, terapeutów itp. Żaden z pracowników pedagogicznych poradni, ani psycholog, ani pedagog, ani logopeda czy doradca zawodowy – a tylko takich specjalistów zatrudnia Poradnia, nie ma kompetencji ani nie jest władny, by diagnozę lekarską podważyć. Zatem jeśli lekarz specjalista stwierdza u dziecka niepełnosprawność i określa – zgodnie z obowiązującą klasyfikacją ICD 10 – numer statystyczny choroby, a rodzic takie zaświadczenie lekarskie (najczęściej wraz z inną dokumentacją medyczną) przedkłada, nie można na etapie przyjmowania wniosku go zakwestionować. W toku dalszego postępowania, jeżeli diagnoza medyczna jest niespójna z wynikami badań specjalistycznych w poradni lub nie mieści się w katalogu niepełnosprawności przewidzianych w oświacie, prowadzi się diagnostykę różnicującą lub wzywa rodzica do uzupełnienia dokumentacji. Jak wspomniałam, katalog niepełnosprawności, na podstawie których możliwe jest uzyskanie orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego, jest zamknięty i nie pozwala Zespołowi Orzekającemu na żadną dowolność w tym zakresie ani nie daje – jak można przeczytać w Strategii Rozwoju Oświaty w Cieszynie – „szczególnie szerokiego marginesu interpretacyjnego zespołom wydającym orzeczenie”. Zespół Orzekający nie dysponuje „marginesem interpretacyjnym”, tym bardziej „szczególnie szerokim”, ponieważ narzucone przez MEN kategorie niepełnosprawności są ściśle określone. Orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego może otrzymać dziecko niepełnosprawne intelektualnie (w stopniu lekkim, umiarkowanym lub znacznym), słabowidzące lub niewidome, słabosłyszące lub niesłyszące, niepełnosprawne ruchowo, w tym z afazją (obie niepełnosprawności umieszczone są w jednej kategorii), z autyzmem, w tym z zespołem Aspergera oraz z niepełnosprawnościami sprzężonymi obejmującymi wszystkie wyżej wymienione niepełnosprawności współwystępujące ze sobą.
– Skąd więc pani zdaniem taka opinia autorów strategii? Liczby ponoć nie kłamią…
– Wątpliwości interpretacyjne pojawiły się – jak sądzę – ze względu na występowanie niezbyt szczęśliwie połączonych przez ustawodawcę w ramach jednej kategorii: „niepełnosprawności ruchowej, w tym z afazją”, a zatem kwalifikuje się do niej wszystkie odmiany niepełnosprawności ruchowej oraz afazję. Nie różnicuje się w ramach rejestracji w Krajowym Systemie Danych Oświatowych, czy jest to niepełnosprawność stricte ruchowa, czy też afazja. Dlatego też dane statystyczne pozyskiwane ze źródeł bazujących na KSDO lub gromadzone z uwzględnieniem funkcjonującej w oświacie klasyfikacji niepełnosprawności nie różnicują tych dwóch niepełnosprawności – ruchowej i afazji. Jeżeli lekarz (zwłaszcza specjalista rehabilitacji medycznej czy neurolog) stwierdza niepełnosprawność ruchową lub afazję (w Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10 afazja uznana jest za jednostkę chorobową) – Zespół Orzekający działający w Poradni nie ma podstaw, by takiego zaświadczenia lekarskiego nie respektować. Dodatkowo przeprowadza się na terenie Poradni diagnozę różnicującą: badanie logopedyczne potwierdzające afazję oraz badanie słuchu wykluczające niedosłuch. Zespoły działają więc zgodnie z przepisami prawa i procedurami. Nie może zatem być mowy o wydawaniu orzeczeń na wyrost. Innym problemem jest wydawanie zaświadczeń lekarskich stwierdzających niepełnosprawność dzieci, na co ani poradnia, ani zespół orzekający w niej działający żadnego wpływu nie ma.
– Mimo to jednak niepokojąca jest tak wysoka liczba orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego.
– Aby odpowiedzieć na pytanie, skąd tak wysokie liczby orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego, należałoby spojrzeć na problem z różnych punktów widzenia. Z jednej strony wzrasta świadomość rodziców, którzy szukają pomocy diagnostycznej i terapeutycznej dla swoich dzieci. Większość z nich ma dostęp do Internetu, a co za tym idzie – również do informacji oraz mediów społecznościowych i różnych forów, na których rodzice wymieniają się doświadczeniami i radzą, w jaki sposób można uzyskać pomoc dla dziecka. Druga sprawa – to stanowisko niektórych lekarzy sprzyjające kwalifikowaniu wielu deficytów ruchowych jako niepełnosprawności, co prowadzić może do jej „nadrozpoznawalności”. Na wysokie liczby ma również wpływ coraz większa liczba dzieci urodzonych przedwcześnie, w tym skrajnych wcześniaków, które wymagają wczesnej interwencji i rehabilitacji. Dzieci te często przez długi czas pozostają pod opieką specjalistów, wymagają bowiem długofalowych oddziaływań rehabilitacyjnych i terapeutycznych także w placówkach oświatowych, co skutkuje m.in. wydawaniem orzeczeń o potrzebie kształcenia specjalnego na kolejne etapy edukacyjne, zwłaszcza na etap wychowania przedszkolnego, a następnie edukacji szkolnej. Orzeczenia takie zapewniają dzieciom realizację zajęć rewalidacyjnych, których celem jest usprawnianie zaburzonych funkcji, terapia i korekcja. Wiele orzeczeń wydanych wcześniakom na różnym etapie ich rozwoju dotyczy usprawniania ruchowego.
Teraz wiekszosc dzieci nieposlusznych ,to tzw Asperger. Rodzice maja dodatkowa kasę i nauke za darmo .No coż.
Nie masz pojęcia o czym piszesz. Jeżeli masz zdrowe dziecko, to dziękuj Bogu. A tym, którzy nie mają tego szczęścia, nie masz czego zazdrościć.
Rodzic zdrowego dziecka, nie zrozumie nigdy rodzica dziecka z niepełnosprawnościami. Przykre, ale prawdziwe.
Cieszymy się.
Hehehe w LEMINGRADZIE strzygą na zaburzenia ze spectrum autyzmu ? jak ja nienawidzę tego syfu który nazywacie państwem.
Wcześniej Tata, teraz Tatuś bo ma coraz bardziej lochające dziecko na odległość? Za to, że państwa polskiego nienawidzi?
Problem polega na tym, że burmistrzyni szuka kasy na swoje 100 % podwyżki.
Do Danka: jakich godzin? Dziecko z KS normalnie chodzi do klasy z innymi dziećmi. Jaki tu jest dobrobyt nauczyciela?
uczeń z orzeczeniem z poradni musi mieć dodatkowe zajęcia wyrównawcze (indywidualne lub w grupie), i to są dodatkowe godziny również dla nauczycieli, kto ma dostęp do arkuszy organizacyjnych szkoły, może tam zobaczyć, że pula godzin poza tymi ustalonymi przez MEN (plan nauczania) ciagle rośnie, i to po części tłumaczy zagadkę dlaczego skoro liczba uczniów maleje, nauczycieli trzeba coraz więcej, mówi się nawet że im więcej pedagogów w szkołach, tym więcej dzieci z orzeczeniami, praca pedagogów szkolnych pozostawia wiele do życzenia
A przecież korzytnym jest nauczanie w małych grupach nie tylko dzieci z trudnościami, ale dzieci bez tych trudności. Dlatego nie chodzi tu o liczbę nauczycieli (niby rosnącą), a o rzetelne przebadanie dzieci i wydawanie orzeczeń, zgodnych z wynikiem tych badań. Nie spekulowałabym, w ten sposób, że trzeba więcej orzeczeń, bo nauczycieli trzeba gdzieś zatrudnić. I pytanie- skąd taki wniosek, że praca pedagogów szkolnych pozostawia wiele do życzenia? Jakieś konkretne wyniki badań prowadzonych w tym kiertunku?
1/ dla dzieci bez deficytów oddział nie powinnien liczyć mniej niż 15 uczniów (są badania),
2/ w 2008 było 6 mln uczniów, a nauczycieli 656 tys., w 2018 było 4,9 mln uczniów, a nauczycieli 702 tys.,
3/ dwie szkoły w tej samej gminie, odsetek uczniów z orzeczeniami w jednej szkole 5%, w drugiej 15%, powód – dyrekcja z pedagogiem mocno działają aby zwiększyć pulę godzin do podziału
Nauczycieli brakuje. Żeby dostać dodatkowe godziny trzeba być specjalistą. Żeby dziecko z orzeczeniem miało rewalidację musi mieć zajęcia ze specjalistą z dziedziny swoich deficytów a nie np. dodatakową plastykę. Pani nie ma pojęcia a pisze Pani bzdury.
Co Ty Hermenegilda piszesz? Czy zdajesz sobie sprawę jak trudno dostać orzeczenie mając chore dziecko? Więc ej jest “cudownych uzdrowień”.
Chyba za dużo wymagasz od tej osoby, zobacz jakie bzdury i w jakiej ilości wypisuje pod innymi artykułami.
Osoba jest w porządku, Marek nie rozumie komentarzy Hermenegildy, został złajany kiedyś przez Hermenegildę za swoje mądrości i czeka okazji aby się odegrać. Typowe u zawistnego Polaka.
Kpisz, wszyscy widzą ilość bzdur jakimi zalewasz portal.
Wszyscy?, skąd te dane? Jeśli tak by było, dawno wywalane byłyby moje komentarze z portalu ale tak nie jest. Zazdrościsz, że Hermenegilda więcej widzi, ma więcej do powiedzenia niż Ty? Ja Ci nie robię wytyków, że za mało piszesz bo na całe szczęście. Przypomnę zasady gdzie jest: “napisz komentarz – bądź pierwszy, odpowiedz”. Jak często i jakiej treści – zależy od komentujących. Nie ma nic prostrzego, Marek, a Ty chcesz komplikować. Dlaczego?, bo nie rozumiesz?
Nikt zdrowy na umyśle nie pisze po KILKA postów pod KAŻDYM artykułem.
Na pewno jesteś zdrowy na umyśle a przede wszystkim umiesz słuchać? Tego zdrowia życzę w Nowym Roku.
Nie jest to tak, Marek, że sam nie rozumiesz a posądzasz mnie, że jestem mało rozgarnięta? Po co takie podjazdy jak w tym nie ma za grosz prawdy?
Trzymam się artykułu, specjaliści się mylą?
W ostatnim akapicie pani Miękina- Mindur potwierdza dużą ilość orzeczeń, wyjaśnia skąd się biorą ale nie zaprzecza, że jest dużo. Nie wiem, wina rodziców, że są świadomi… i uparci w dążeniu do uzyskania orzeczenia? bo na rodzenie się coraz więcej wcześniaków nie ma się wpływu a na “nadrozpoznawalność” może jest..
Dobrze, że został wycofany komentarz “Taty” w cyklu “powrót Taty”, który nienawidzi Polski, lekceważy jej mieszkańców i związane z nim “odpowiedz”. Niech sobie komentuje w CzechoSłowacji a jak nie pasuje to na Białorusi.
Działanie zgodne z trendami w naszej oświaty – czyli równanie poziomu nauczania do najsłabszych uczniów. Aby to zrobić potrzebne jest znalezienie tych słabych punktów w klasie.
Tata z daleka?
Trzeba byłoby postawić uczniów przed komisją orzeczniczą w sprawie renty, ilość z niepełnosprawnością gwałtownie spadnie.
Gnida.
Wiecej uczniow z deficytami, to wiecej godzin dla nauczycieli, chodzi o pieniądze, pseudo-pedagodzy w szkołach takie mają zadanie – wyprodukować jak najwięcej uczniów z orzeczeniami
Nie masz pojęcia kobieto o czym piszesz…obecnie w każdej placówce brak pedagogów … A za każdym orzeczeniem dla gminy idą pieniądze więc chyba nie mają co narzekać upychając po 5, 6 dzieci z orzeczeniem w klasie … Pozatym żeby poradnia wystawiła dokument musi być diagnoza neurologa, która jest podstawą do dalszej diagnozy
Dokładnie tak, Dance coś się pomyliło. A może zazdrości nauczycielom wakacji? Jak wiekszośc ludzi w Polsce? Już drugi w tym stylu komentarz pisze, ale chyba kompletnie nie ma pojęcia o pracy poradni, pracy szkoły i o dzieciach z trudnościami. Widzi tylko kasę dla nauczycieli. Przykład typowej Polki- kasa, kasa, kasa….u innych
No bo niestety tak jest. Zawód NAUCZYCIEL się normalnie zeszmacił. Nauczyciel obok lekarza , księdza i kilku innych profesji to POWOŁANIE. Niestety w tych czasach to tylko kasa,kasa, kasa. Przepraszam te nieliczne wyjątki dla których ” chodzenie do pracy” nie jest pracą lecz sposobem na życie. A nie przeżycie.
A może rodzice, politycy pomogli zawód zdegradować? Nie używałabym “zeszmacił”.
NIE , ZESZMACIŁ. Dość Hermenegildo nazywania stanu żeczy półsłówkami. Jak ktoś kradnie to nie nazywajmy go kreatywnym, jak ktoś jadzie pijany to nie mówmy że miał pomroczność jasną, jak dziecko jest leniwe to nie wymyślajmy terminów i określeń medycznych tylko MÓWMY TY GŁĄBIE..