Wydarzenia Bielsko-Biała

Miasto: Las rośnie po to, żeby go wycinać

Fot. Marcin Płużek

Bielszczanie irytują się na kolejne wycinki w Cygańskim Lesie. W Ratuszu odpowiadają, że Lasy Miejskie należą do lasów gospodarczych, w których sadzi się drzewa po to, aby je później ścinać w celu pozyskania drewna.

Tłumacząc sprawę obrazowo – trochę to przypomina pole uprawne, gdzie zamiast zboża czy ziemniaków, leśnik (zamiast rolnika) sadzi buki czy świerki. Na „żniwa” też musi dłużej poczekać, bo jakieś 80 lat. Ale nie czeka z założonymi rękami. O las trzeba dbać. Przerzedzać, usuwać wiatrołomy, chronić i walczyć ze szkodnikami. Zazwyczaj na powierzchni jednego hektara sadzi się średnio około 5 tysięcy małych sadzonek. Gdy po latach przychodzi czas wycinki, na tym samym areale rośnie już tylko około 700/800 dorodnych drzew. W międzyczasie (w miarę wzrostu młodnika) resztę drzew się usuwa w ramach prac gospodarczo-pielęgnacyjnych. W ten sposób robi się miejsce do wzrostu tych drzew, które się pozostawia. Wszystkie leśne prace wykonuje się zgodnie z tak zwanym planem urządzenia lasu. Jest to urzędowy dokument, w którym zapisano, jakie prace należy w danym czasie wykonać. Brzmi to logicznie, ale jednak bardzo boli, gdy widzi się całe połacie wyrąbanego lasu, zwłaszcza w miejscach, gdzie służy on przede wszystkim rekreacji. Takim rejonem jest właśnie Kozia Góra i porastający ją Cygański Las. Miejscami został wyrąbany do zera. Gdzie indziej wciąż wycinane są pojedyncze drzewa.

Niedawno o ścięte drzewa na stokach Dębowca pytał radny Roman Matyja, sugerując, że za wycinkami stoją miejskie służby. Tu „przestrzelił”, bo chodziło o drzewostany zarządzane przez Lasy Państwowe. Swoimi wątpliwościami, co do zasadności ogałacania Dębowca z drzew – zresztą uzasadnionymi – powinien więc podzielić się z leśnikami z Nadleśnictwa Bielsko.

Ale drwale nie próżnują też w lasach komunalnych. W sumie gmina posiada blisko 500 hektarów lasu. Największy kompleks to właśnie ten na Koziej Górze, liczący około 400 hektarów (reszta to większe i mniejsze lasy i zagajniki o powierzchni co najmniej 10 arów położone w różnych zakątkach miasta). W tym roku z tego leśnego areału – zgodnie z planem urządzenia lasu – ma być pozyskane 600 metrów sześciennych drewna. Czyli stosunkowo niewiele, a i tak – tłumaczy Wiesław Maj, naczelnik wydziału gospodarki miejskiej – to tylko założenie, które wcale nie musi być zrealizowane. To dlatego, że z uwagi na funkcję jaką pełni las dla mieszkańców miasta oraz jego charakter od kilku już lat zrezygnowano z wykonywania cieć rębnych na terenie lasu komunalnego. Wszystkie wycinki ograniczono do zabiegów hodowlanych, sanitarnych, przygodnych oraz związanych z bezpieczeństwem osób i mienia.

Miejscy urzędnicy zarzekają się, że w lasach komunalnych nie pozyskuje się drewna w celach komercyjnych. Skąd więc te wyrąbane połacie lasu na Koziej Górze? Leśnicy nadzorujący ten obszar tłumaczą to tak: najpierw realizowana była tam tak zwana przebudowa drzewostanów. Wycinano zaatakowane przez kornika świerki, a w ich miejsca sadzono odporne na tego szkodnika buki (zanim wyrosną musi upłynąć sporo czasu). Później wiele szkód narobiły silne wichury, kładąc pokotem sporo drzew. Tak było między innymi w 2018 roku, kiedy to halny wywrócił spory fragment lasu komunalnego. To właśnie wtedy – tłumaczą urzędnicy – pozyskano rekordową ilość drewna pochodzącego z wiatrołomów o łącznej kubaturze prawie 4,5 tysiąca metrów sześciennych. Rok później było już tego 1,2 tysiąca, a w 2020 (też wiało) 2,5 tysiąca metrów sześciennych. W ubiegłym roku pozyskano (wyłącznie w wyniku cięć gospodarczych i pielęgnacyjnych) 1,2 tysiąca metrów sześciennych.

Drewno zostało sprzedane, a zarobiona kasa zasiliła miejski budżet. Jednak – jeszcze raz podkreśla naczelnik Maj – wycinki nie miały na celu pozyskania drewna na sprzedaż. Były wymuszone przez zewnętrzne okoliczności. Poza tym – wynikało z wypowiedzi naczelnika – to, co miasto zarabia na sprzedaży drzewna z lasów komunalnych nie pokrywa nawet wydatków, jakie musi ponieść na ich utrzymanie. Można więc zapytać po co w ogóle ingerować w te drzewostany? Przecież Cygański Las ma w gruncie rzeczy typowo „parkowy” charakter i służy wyłącznie rekreacji bielszczan i odwiedzających ten obszar turystów. Niech sobie więc „dziko” rośnie. Okazuje się, że taka ingerencja pił i siekier jest konieczna z uwagi na bezpieczeństwo osób go odwiedzających. Wycina się po to – wynika z tłumaczeń urzędników – aby na przykład nie spadł komuś na głowę suchy konar, a stare spróchniałe czy pochyłe drzewo nie upadło w niekontrolowany sposób na szlak pieszy czy ścieżkę rowerową. Gdyby tego nie robiono, przebywanie na terenie Cygańskiego Lasu mogłoby być niebezpieczne.

Czy na pewno w grę wchodzą wyłącznie cięcia pielęgnacyjne? Nie ma podstaw, aby sądzić, że jest inaczej, choć widząc niektóre okazałe pniaki przygotowane do wywózki, można mieć co do tego pewne wątpliwości. Na zdjęciach pokazujemy jak w ciągu niespełna dekady zmienił się szczyt Koziej Góry. Zdjęcia zrobiono w tym samym miejscu w odstępie dziewięciu lat, pierwsze w 2013 roku, drugie w tym. Różnicę widać gołym okiem. Z pewnością las znów kiedyś urośnie w tam miejscu. Za jakieś 60, może 70 lat turyści i bielszczanie odwiedzający Kozią Górę będą znowu mogli się cieszyć widokiem strzelistych drzew i chronić się w ich cieniu przed upałem. Trzeba tylko dożyć tej chwili.

google_news
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Wiktoria
Wiktoria
2 lat temu

My Was też wytniemy. Poczekajcie do wyborów.

Małgorzata
Małgorzata
2 lat temu

Najlepiej powycinać i zalać betonem

osiołek niekoniecznie
osiołek niekoniecznie
2 lat temu

Wszystkie prace wykonuje się zgodnie urzędowym dokumentem t.j. planem urządzenia lasu ale przy wycince jest tyle okoliczności tłumaczących wycinanie – że już żadnego planu urządzania wycinek nie trzeba. Czy na pewno las znów kiedyś urośnie za 60, 70 lat? – ja nie czekam.

Marek
Marek
2 lat temu

Mieszkam koło lasu 5-6 lat temu wycieli masę starych drzew konary się łamały strach było wchodzić po każdej wichurze masa leżało na ziemi ludzie robili szum radio tv a teraz jest piękny młody i milczą jak spacerują po nim i zbierają grzyby i tak powinno być ale ciemne brudasy ekolodzy tego nie zakumają to ciemnota dlaczego nie ryczą że powrót węgla zatruwa środowisko dostaną w łapę i milczą.

boss
boss
2 lat temu
Reply to  Marek

to nie ekolodzy to ekoterroryści często opłacani przez obcych,w zarządach tych ”stowarzyszeń” często nie ma ani jednego Polaka

?
?
2 lat temu
Reply to  boss

sami Ukraińcy?

boss
boss
2 lat temu
Reply to  ?

Niemcy

"naturlich"
"naturlich"
2 lat temu
Reply to  boss

ja, ja

H.Szwab
H.Szwab
2 lat temu
Reply to  boss

niemcy od putina

a czemu nie
a czemu nie
2 lat temu
Reply to  H.Szwab

Francuzami podszyci

Ewa
Ewa
2 lat temu
Reply to  H.Szwab

Czyli w 100 % pis tam sami tacy kochankowie putina

stańczyk
stańczyk
2 lat temu

Najlepiej wyciąć i sprzedać za granicę. Oczywiście lasek wokół domu włodarza to same pomniki przyrody – wycinać nie wolno. A w ogóle to zjedzcie 2 hamburgery, obejrzyjcie sobie taniec z gwiazdami to wam przejdzie.