Kompletnym brakiem odpowiedzialności wykazał się pewien mężczyzna, który wczoraj (17 grudnia) po południu postanowił zdobyć szczyt Babiej Góry.
Jak informują ratownicy z Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wczoraj o 18.40 otrzymali oni zgłoszenie od zaniepokojonych turystów.
– Przekazali oni ratownikom dyżurnym z Markowych Szczawin, że ich znajomy odłączył się od nich około 14.00 w rejonie Cyla, bo chciał zdobyć Babią Górę, ale do tej pory nie powrócił do schroniska na zaplanowany nocleg. Ratownicy dyżurni rozpoczęli patrol szlaków turystycznych. Równocześnie rozpoczęto organizowanie wyprawy i powiadomiono ratowników z SO Babia Góra, SO Żywiec, SO Wadowice, a z Centralnej Stacji Ratunkowej w Szczyrku wyjechały trzy zespoły ratowników. O pomoc poproszono również Grupę Podhalańską GOPR oraz słowacką Horską záchranną službę. Poszukiwania prowadzono przy mocno niesprzyjających warunkach. W partiach szczytowych wiał silny wiatr, widoczność ograniczona była do 15 metrów, a temperatura odczuwalna wynosił -15 stopni Celsjusza. O 20.35 jeden z zespołów odnalazł poszukiwanego w rejonie Cyla. Mężczyzna od godzin popołudniowych błądził w rejonie Małej Babiej Góry. Nie miał ze sobą telefonu komórkowego. Osoba była w dobrej kondycji i została ewakuowana do schroniska na Markowych Szczawinach. W wyprawie wzięło udział 19 ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR – relacjonują goprowcy.
Dlaczego nie ponoszą kosztów ratowniczych i****i a my podatnicy na niego płacimy pokryje koszty 25 000 + to zapamięta.
nie zapamięta jeśli zwiozą nieboszczyka
Cześć jestem Hermenegilda, bez pyrtka, co tam u ciebie dewiancie?
Jesteś podszywacz całym pyrtkiem i nie widzisz, że nic nie odstaje.
Tak jest
Za głupotę trzeba płacić
Jak był w dobrej kondycji to trzeba było go zostawić.
Musieliby dać telefon komórkowy i noktowizor a nie mieli.
dopuki takie matoły nie będą płacić za te akcje ,to historie będą się powtarzać
dopóty dopóki
Czy już nie wolno sobie frywolnie puknąć? Zaraz odezwie się kocioł co przygania garnkowi.
Tam gdzie Tadeusz pozwoli to wolno, a tam gdzie nie pozwoli – afera bo przecinków brakuje. Tam gdzie kumpel z półki komentuje – wszystko wolno, tam gdzie bolszewik, których pełno w koło – nic. Gdzie by tam kocioł, garnek przegania “u” gdzie trzeba “ó”.
Trzeba pilnować języka polskiego!
Ciężko to robić przy ignoranctwie, kiedy piszący traktuje zwrócenie uwagi jako atak. Błędy robią najczęściej starzy piszący, którzy nie potrafią, nie mają ochoty uczyć się. Dawniej błąd zrobić to był wstyd, dziś bez znaczenia.