Nie postawiłem kropki. Jadę dalej! To pasja na całe życie – deklaruje Zbigniew Kulasek, który w ciągu kilkunastu lat zebrał grubo ponad pięć tysięcy autografów. I niemal tyle samo niezapomnianych wspomnień oraz wzruszeń z rozmów ze znanymi osobami z całego świata.
List z Sejmu
Zbigniew Kulasek pochodzi z Piły, a od drugiego roku życia mieszka w Pszczynie. 38-latek jest częstym gościem w Czechowicach-Dziedzicach, a dużą część życia związał z Bielskiem-Białą. Pracuje tu jako ochroniarz. – Jeżdżę do Bielska-Białej koleją. Uwielbiam to miasto i z przyjemnością uczestniczę w wielu wydarzeniach kulturalnych – mówi.
Pomysł na kolekcjonowanie autografów zrodził się kilkanaście lat temu. – Zaczęło się niepozornie. Z bratem Przemysławem wpadłem na pomysł, by napisać do kogoś znanego. Zacząłem od wysłania e-maila do Marka Borowskiego, ówczesnego marszałka Sejmu, prosząc go o autograf. Po jakimś czasie przyszedł do mnie mój tata, Henryk. Był nieco zszokowany, gdy zobaczył, że otrzymaliśmy list z Kancelarii Sejmu. To była prośba o mój adres. Niedługo potem przyszedł ten pierwszy autograf, razem ze zdjęciem marszałka – wspomina Zbigniew Kulasek.
Takim klientom jak on Poczta Polska powinna rozkładać czerwony dywan. W ciągu kilkunastu lat pasjonat wysłał bowiem tysiące listów i tyleż ich otrzymał. Dziś sam nie wie, ile dokładnie autografów zebrał. Trzyma je wszystkie w dwudziestu pękatych segregatorach. – Może na emeryturze znajdę czas na podsumowania. Wtedy usiądę przed kominkiem i zacznę liczyć – rozmarza się. – Tak na oko, to mam już 5-6 tysięcy autografów – dodaje.
38-latek kolekcjonuje nie tylko autografy. Z reguły jest obdarowywany także zdjęciami, wizytówkami i gadżetami, takimi jak pióra, które też siłą rzeczy zaczął zbierać. Z Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przysłano mu na przykład polską flagę. Równie ważne jak autografy są dla niego relacje ze znanymi osobami. Cieszy go każdy uścisk ręki i każda rozmowa. W dobie mediów społecznościowych, bardzo wiele sław nagrywa też specjalnie dla niego filmy z pozdrowieniami, które potem można oglądać na jego facebookowym profilu.
Kawa z prezydentem Dudą?
Kolekcjonowanie autografów to jak praca na cały etat. To nie tylko długie godziny spędzane na pisaniu listów tradycyjnych i elektronicznych oraz systematyczne prowadzenie robiącej ogromne wrażenie strony na Facebooku. Nie zliczy czasu, jaki poświęcił na to, by po prostu… czekać na upatrzoną gwiazdę. Jego pasja to także stałe uczestnictwo w życiu kulturalnym regionu, a ponadto śledzenie mediów czy oglądanie telewizji. Dzięki temu wszystkiemu jest mistrzem w pozyskiwaniu autografów od wschodzących gwiazd. W wielu przypadkach późniejsze sławy to jemu złożyły swój pierwszy tego rodzaju podpis. A przeważnie prosi jedną osobę o dwa autografy – jeden do kolekcji, a drugi, który może przekazać potem na aukcję charytatywną lub na wymianę.
Zbigniew Kulasek ma wyborną intuicję – był jednym z pierwszych, który dostrzegł potencjał… Andrzeja Dudy. Swego czasu dzisiejszy prezydent Polski przyjechał bowiem do Pszczyny. Był wtedy krakowskim radnym. – Większość osób podchodzi pozytywnie do moich próśb. Ale niektórzy się dziwią i dopytują, po co mi ich autograf, bojąc się, że mógłbym na przykład… zaciągnąć na nich kredyt. Tak było w przypadku Andrzeja Dudy. Miał wątpliwości, ale powiedziałem mu, że zależy mi na jego autografie, bo może będzie wielki i sławny. Podszedłem do niego z jego zdjęciem, które sobie wydrukowałem. I, koniec końców, ten autograf otrzymałem i jest teraz cenną pamiątką – opowiada. – Dzisiaj jest z tego powodu dużo śmiechu. W zależności od poglądów politycznych, jedni mówią, że przyniosłem mu szczęście, a drudzy zarzucają mi, że… wykrakałem – śmieje się. – W każdym razie i ja miałem szczęście i być może to mnie Andrzej Duda dał swój pierwszy autograf. Po latach otrzymałem od prezydenta autograf po raz drugi. Powiedziałem mu, że lokalną tradycją jest, iż jeśli trzeci raz mi się podpisze, to musimy pójść na kawę – mówi łowca autografów.
Wyliczanie sław, z którymi zetknął się pasjonat nie ma większego sensu. Bo to chyba większość wielkich postaci polskiej polityki, kultury i mediów. I spora część znanych osób z całego świata, w tym głowy państw i szefowie rządów. Wśród nich jest plejada amerykańskich aktorów i muzyków. Niektóre autografy mają szczególny i historyczny wymiar. Zbigniew Kulasek ma bowiem choćby wiele podpisów osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej.
Dziewczyna Bonda i krawat Renaty Beger
Dziś pracujący w Bielsku-Białej pszczynianin barwnymi anegdotami i ciekawostkami może sypać jak z rękawa. Pragnął autografu Dalajlamy, ale zamiast tego otrzymał z Chin odmowną wypowiedź przedstawicieli tamtejszych władz. Gdy doczekał się upragnionego zdjęcia z podpisem szefa australijskiego rządu, to było ono zupełnie zniszczone. – Musiałem zadowolić się przeprosinami od Poczty Polskiej. Ale jeśli chodzi o autograf, to musiałem obejść się smakiem – mówi. Od Renaty Beger, polityk Samoobrony, która zasłynęła wypowiedzią o „kurwikach w oczach”, otrzymał nie tylko pocztówkę z podpisem, ale i legendarny biało-czerwony krawat. – Pamiętam, jak Zbigniew Wodecki cieszył się, wręczając mi autograf, że oto spotkało się dwóch Zbigniewów. Nie zapomnę też wizyty jednej z dziewczyn Bonda – francuskiej aktorki Bérénice Marlohe. Generalnie, łatwiej jest poprosić o autograf gwiazdy kina czy muzyki, bo mają więcej zrozumienia dla fanów i osób z takimi pasjami jak moja – zwraca uwagę. Swego czasu w Rzymie otarł się o szansę zdobycia autografu Jana Pawła II. – Wyjechałem tam z osobami niepełnosprawnymi. Proboszcz powiedział, że tylko pięć osób może wziął udział w audiencji, a nas był cały autobus. Autografu więc nie zdobyłem, ale na pamiątkę wizyty u Ojca Świętego otrzymałem różaniec. Zawsze coś! – opowiada kolekcjoner, który ma w segregatorach podpisy wielu innych kościelnych hierarchów, w tym biskupa Tadeusza Rakoczego.
Bywa, że na autograf jakiejś osoby, choćby mieszkającej po sąsiedzku, czeka długie lata i… nie może się doczekać. Tak jest w przypadku Anny Guzik-Tylki, gwiazdy polskiej telewizji i bielskiego teatru. Nie może się też dostać na krótką wizytę u starosty Andrzeja Płonki, który stoi też na czele Związku Powiatów Polskich. – Mam nadzieję, że artykuł w „beskidzkiej24” sprawi, że te i kolejne znane osoby z regionu spojrzą na mnie przychylnym okiem, dając mi radość chwilą rozmowy oraz pstryknięciem fotki. I, rzecz jasna, podarowaniem autografu – puentuje Zbigniew Kulasek.
Odwiedź profil facebookowy Zbigniewa Kulaska – TUTAJ.
Kościół katolicki w Polsce w niedzielę będzie modlił się w intencji ofiar trzęsienia ziemi w Turcji i Syrii. Po Mszach św. w większości diecezji w kraju odbędzie się zbiórka na rzecz poszkodowanych, organizowana przez Caritas Polska.