LKS Błyskawica Kończyce Wielkie niedawno obchodził jubileusz 75-lecia. Przy tej okazji kilkoma garściami wspomnień podzielił się obecny jego szef.
Józef Foltyn przewodzi Błyskawicy od 2015 roku, choć ogólnie z klubem związany jest od bardzo dawna. Od kiedy i w jaki stopniu, opowiedział serwisowi informacyjnemu Śląskiego Związku Piłki Nożnej. Padło wiele słów na temat obecnej sytuacji w klubie i specyfiki jego działania. Wspomniany też został gracz, który w jednym sezonie zdobył niemal 60 bramek.
– Tu się wychowałem i tu mieszkam od dziecka. Tu grałem przez 5 lat w juniorach, a potem w pierwszej drużynie. Byłem co prawda stoperem, ale kilka bramek uderzeniami zza pola karnego udało mi się zdobyć, bo wykonywałem wolne, a przy rzutach rożnych celnie główkowałem. Jednak podczas studiów w Gliwicach ta moja piłkarska droga trochę się „rozjechała”, aż wreszcie w wieku 27 lat zawiesiłem buty na kołku. Cały czas byłem jednak członkiem klubu, a od 1997 roku wszedłem do zarządu. Z tego piłkarskiego okresu najbardziej zostały w pamięci boje z sąsiadami czyli z drużynami z: Kończyc Małych, Pogwizdowa, Hażlacha oraz z LKS-em Rudnik. To nasz najbliższy rywal, z którym zresztą w 1968 roku, gdy oni się nazywali Zorza, połączyliśmy się w jeden klub i graliśmy jako Błyskawica Kończyce Wielkie-Rudnik. Kiedyś to był przysiółek Kończyc Wielkich, a teraz jest to już sołectwo. Nic więc dziwnego, że po rozłączeniu nasze mecze to takie lokalne „święte wojny”. Pół żartem, pół serio mówimy, że przed meczem z nami na Rudniku kołocze pieką, żeby zmobilizować zawodników i w minionym sezonie u nas wygrali 6:5, ale u siebie przegrali 0:4 i muszę dodać, że raczej rzadko mają okazję świętować – mówi Józef Foltyn.
W Kończycach Wielkich okazji do świętowania jest więcej, szczególnie w związku z ostatnią rocznicą, ale i tak najwięcej jest szarej codziennej pracy.
– Najwięcej tej papierowej, bo otrzymaliśmy status Organizacji Pożytku Publicznego, a później zmienialiśmy adres więc trzeba było znowu zmieniać statut, do którego wprowadzaliśmy również zapis o sztandarze i porządkowaliśmy sprawy majątkowe – wylicza Józef Foltyn w wywiadzie dla ŚlZPN.
W zarządzie, na czele którego stanął 8 lat temu już jako emeryt górniczy, jest 13 osób. Wśród nich najbardziej zaangażowany w codzienną działalność jest Michał Majętny, który zresztą w przeddzień jubileuszu 75-lecia klubu obchodził urodziny.
– Co roku w okolicach 20 lipca urządzamy festyny sportowe i turnieje międzynarodowe na naszym obiekcie. Żartujemy więc, że to jest taki prezent dla niego za całoroczną działalność, ale wiemy doskonale, że dla niego jest to kolejny dzień w biegu. Mogę jednak dodać, że wszyscy się angażują. Mamy w klubie drużyny: żaków, orlików i juniorów, a mielibyśmy też młodzików gdybyśmy mieli w tym roczniku jeszcze dwóch chłopców. Do tego dochodzi oczywiście zespół seniorów, złożony praktycznie z naszych wychowanków. Ich kapitanem jest Marcin Morawiec, który przejął opaskę po kontuzji Bartosza Parchańskiego, a jednocześnie jest wiceprezesem. Ma 28 lat i razem z czterema członkami zarządu stanowi „młodą falę” z czego nasze pokolenie się cieszy. Mówimy im, że my wiecznie żyć nie będziemy więc z radością przyjmujemy do zarządu tych, którzy chcą przejąć pałeczkę i działać, żeby ten klub dalej istniał. Myślę więc, że po tej kadencji przyjdzie czas na pokoleniową zmianę warty. Mamy też oldbojów, którzy prężnie działają, bo jest ich około 30 i to nie tylko naszych. Z sąsiednich wsi też przyjeżdżają, a nawet radni powiatowi też z nimi trenują i grają. Zresztą u nas granie i działanie przechodzi z ojca na syna, a nawet wnuka. Ja co prawda miałem dwie córki, z których jedna niestety w 2019 roku zginęła w wypadku, ale jej syn, czyli pierwszy z moich wnuków Janek ma 9 lat i już chodzi na treningi oraz gra w żakach i orlikach, a syn drugiej córki, na razie ma 3 latka, ale już kopie. Mogę więc powiedzieć, że kolejny następca też rośnie tym bardziej, że to syn wspomnianego już wcześniej Bartosza Parchańskiego, który z Błyskawicą związany jest od 12 roku życia – mówi Foltyn.
Wśród życzeń składanych z okazji 75-lecia powtarzało się jedno – awansu do klasy okręgowej, w której zespół z Kończyc Wielkich jeszcze nigdy nie grał. Ostatnio kilka razy byli blisko i zajmowali miejsce w czołówce, ale kontuzje podstawowych zawodników komplikowały sytuacje.
– Wspominając dawne czasy z okazji jubileuszu mówiliśmy, że takim super piłkarzem był Tomek Stoły, po którego przyjeżdżali działacze Beskidu Skoczów i Odry Wodzisław, bo w A-klasie strzelił 59 goli w jednym sezonie. Gdybyśmy mieli teraz takiego snajpera to gralibyśmy w okręgówce, ale to nie znaczy, że nastawiamy się na awans. Przede wszystkim myślimy o szkoleniu młodzieży i rozbudowaniu bazy, żeby nasi trenerzy w naszym klubie wychowywali swoich następców. A jeżeli uda się wychować dobrych zawodników to ten awans przyjdzie i sprawi podwójną radość, bo w takich klubach jak nasz właśnie ta praca w lokalnym środowisku jest najważniejsza – kwituje prezes Foltyn.