O tym, że szałas pasterski na Hali Cudzichowej w Beskidzie Żywieckim spłonął – wiadomo. Lecz kiedy i w jakich okolicznościach – nie wie nikt. Czy zostanie odbudowany?
Szałas stał od zawsze w górnej części polany, tuż przy czerwonym szlaku turystycznym prowadzącym z Rysianki na Pilsko. Niewielki, drewniany o stromym dwuspadowym dachu, wyglądał jak z obrazka. Drewniany dach uszczelniono niezbyt ciekawymi, ale praktycznymi arkuszami blachy falistej.
Z położonej wysoko na południowo-wschodnim zboczu Palenicy Hali Cudzichowej roztacza się piękny widok na masyw Pilska. Prowadzący skrajem hali szlak to jedna z najbardziej obleganych tras turystycznych w tej części Beskidów. Najczęściej wędrowcy zatrzymywali się właśnie przy szałasie, można było przysiąść na prowizorycznych ławeczkach. Szałas był otwarty, więc byli i tacy, którzy w nim biwakowali. Na stronach internetowych i forach poświęconych turystyce górskiej można znaleźć wiele opisów tego miejsca.
Szałas stał jeszcze pod koniec lipca ubiegłego roku, gdy wykonano ilustrujące ten tekst zdjęcie. Co się stało? Czy ktoś specjalnie podłożył ogień? A może zaprószył go jakiś nieostrożny turysta, który zapalił w pobliżu ognisko lub rzucił niedopałek papierosa? A może to piorun?
Pytaliśmy w Urzędzie Gminy w Jeleśni, ale usłyszeliśmy tylko, że teren, na którym stał szałas, to własność prywatna. Należy do wspólnoty gruntowej, której członkowie wypasali niegdyś na hali owce. Z tamtych czasów pochodził zapewne szałas służący pasterzom za schronienie. O pożarze nie wiedzą nic również w najbliższej jednostce OSP – w Sopotni Wielkiej. Jeden z druhów obiecał, że spróbuje coś ustalić i oddzwoni, lecz do dzisiaj się nie skontaktował. Pytaliśmy też goprowców oraz leśników z Nadleśnictwa Jeleśnia, lecz ani jedni, ani drudzy nie znali szczegółów pożaru. Pracownicy Żywieckiego Parku Krajobrazowego mówili, że do pożaru doszło w niewyjaśnionych okolicznościach najpewniej jesienią zeszłego roku. Podobno próbowano nawet ratować płonący obiekt, lecz dotarcie strażaków na czas w trudno dostępne miejsce okazało się niemożliwe.
Inwazyjny szczaw
Czy szałas uda się odbudować? Jest na to szansa. Parki krajobrazowe Beskidu Żywieckiego i Śląskiego realizują bowiem projekty związane z rewitalizacją starego budownictwa pasterskiego. Dzięki tym staraniom udało się zrekonstruować kilka zniszczonych lub już nieistniejących szałasów pasterskich czy zagród dla owiec. Oczywiście – usłyszeliśmy – musiałyby się na to znaleźć pieniądze, byłby potrzebny projekt, zgoda właściciela terenu itp. Gdyby jednak pojawiły się możliwości sfinansowania takiego przedsięwzięcia (najpewniej w ramach środków unijnych) to niewykluczone, że szałas zostanie odbudowany.
Hala od kilku lat jest pod stałą opieką Żywieckiego Parku Krajobrazowego. Trwa walka, aby zachować jej niepowtarzalny przyrodniczo-krajobrazowy charakter. Przeciwnikiem w tej walce jest… szczaw alpejski, bardzo inwazyjna roślina, która szybko przejmuje we władanie tak różnorodne niegdyś przyrodniczo górskie łąki.
Szczaw alpejski nie jest w Beskidach gatunkiem obcym. Występował tu od zawsze, ale wcześniej spotkać go było można w niewielu miejscach, na dość specyficznych typach siedlisk – lubił zacienione, wilgotne stanowiska. Występował więc w rejonie źródlisk, górskich torfowisk i raczej trzymał się z dala od nie tak żyznych, choć bardzo cennych przyrodniczo łąk. Zmieniło się to, gdy beskidzkie hale były w latach 70., a także 80. eksploatowane przez wypas owiec. Owce użyźniły glebę, zmieniając swoimi odchodami jej skład chemiczny – obecnie zawiera zbyt wiele azotu. Szczaw skorzystał z okazji i zaczął – najpierw nieśmiało, potem coraz odważniej – zasiedlać beskidzkie łąki, kwitnące niegdyś różnorakim kwieciem. Owce szczawiu nie jadzą, tylko po nim depczą, co jeszcze bardziej sprzyja jego rozprzestrzenianiu się (lepiej się ukorzenia). Szczaw wypiera w ten sposób z naturalnych siedlisk występujące tam niegdyś zioła, kwiaty i trawy, pozbawiając łąki ich dawnej bioróżnorodności.
Na tym nie koniec. Gdy szczaw alpejski opanuje jakiś teren, pojawiają się tam młode drzewa i z biegiem lat dawna hala zmienia się w las. Takie zjawisko „zanikania” łąki można zaobserwować chociażby na Hali Łyśniowskiej w rejonie Przełęczy Pawlusiej. Szczaw zajął tam już całą przestrzeń niegdysiejszej hali. W dodatku właściciel terenu posadził tam kilka lat temu sadzonki świerków, co jeszcze bardziej przyspieszyło proces degradacji górskiej łąki.
Kiedy wrócą owce?
Żeby nie dopuścić do podobnych sytuacji część beskidzkich wysokogórskich hal (w tym Hala Cudzichowa) jest dwa razy w roku, w lipcu i we wrześniu, dokładnie koszona przez pracowników parków krajobrazowych. Dzieje się to w ramach projektu ochrony nieleśnych siedlisk przyrodniczych, prace finansowane są z funduszy przeznaczonych na ochronę środowiska. Nie jest to nic nowego, trwa to od lat. Ścięte resztki roślin są potem dokładnie grabione i wywożone z łąk. Zabiegi te mają doprowadzić do wyrugowania szczawiu z chronionych siedlisk. Ponadto w miejscach tych nie prowadzi się obecnie wypasu owiec. Zwierzęta wrócą, gdy uda się powstrzymać ekspansję szczawiu.
Trudno powiedzieć, czy tym sposobem uda się ochronić beskidzkie hale przed szczawiem, czy będzie trzeba sięgnąć po bardziej drastyczne środki. Na razie wygląda to nieźle, Hala Cudzichowa wciąż prezentuje się jak górska łąka pachnąca ziołami, pełna cennych gatunków roślin.
Szkoda więc tylko, że z jej pejzażu zniknął pasterski szałas. Odnotujmy, że to nie pierwszy przypadek, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach dochodzi do pożaru takiego obiektu. Niedawno spaleniu uległ odrestaurowany szałas pasterski na Hali Radziechowskiej.
Gmina powinna nowy postawić , drzewa w okół pełno , tartaki w każdej wsi i zachować starą dobrą tradycję bo Żywiecczyzna bez oscypków to jak Kraków bez wawelu.
Hotel bym tam postawiła bo to ściernisko przecież,trollu dorzucisz się?
Ściernisko to co innego, jak zwykle mylisz pojęcia i do odrzucenia komentarz, a nie do dorzucenia.
Mimo wszystko bardzo dobrze reagujesz na moją komendę DAJ GŁOS.
a i podnoszę łapę czego nie widzisz podszywacz
Mimo wszystko jesteś podszywaczem o niewielkiej wiedzy i kulturze. Tupetem nie da się przykryć widocznego od dawna, odpowiadam tylko z uprzejmości i aby wyciągnąć głupotę podszywacza na wierzch, to w ramach ścigania. A że masz niską kulturę, podszywacz, wydaje ci się że wygrywasz.
To jest miejsce wypasu baranków i tak powinno zostać a broń Panie Boże od pomysłów Nowobogackich bo w górach już dość nowych zabudowań z ogrodami a w nich szczekających na turystów psów.
no ale Hermenegilda nie chce się paść, całkiem zbaraniała jako troll
Ooo to Niesiołowski były polityk PO niech tam przyjedzie po szczaw bo kiedyś chciał dać dzieciom polskim a ja proponuję żeby dał swoim bądź wnukom!!!
mirabelki są pożywniejsze ale nie ma, trzeba dopiero zasadzić.