Bezbramkowym remisem zakończył się sobotni mecz 17. kolejki IV ligi, w którym Kuźnia Ustroń podejmowała rezerwy Podbeskidzia Bielsko-Biała. Mimo klarownych okazji z obu stron, kibice na trybunach obiektu pod Równicą gola się nie doczekali.
Był to jednak bezbramkowy remis z gatunku tych ciekawych. Obie drużyny stworzyły sobie po kilka sytuacji strzeleckich, jednak przy ich finalizacji albo brakowało precyzji, albo skutecznie interweniowali bramkarze. Remis nie zadowolił żadnej ze stron, o czym świadczyć mogą pomeczowe komentarze obu szkoleniowców.
– Mieliśmy w tym meczu swoje dogodne sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. W zespole mamy młodych chłopców i jeszcze im tej jakości piłkarskiej brakuje. Do tego po raz pierwszy w tym roku zagraliśmy na naturalnym boisku, bo dotychczas praktycznie nie schodziliśmy ze sztucznej płyty. Trochę minęło zanim oswoiliśmy się z warunkami, ale potem stworzyliśmy sobie okazje, by zdobyć gola. Wyjeżdżamy z Ustronia z niedosytem, bo uważam, że powinniśmy ten mecz chociaż jeden do zera wygrać – mówił po ostatnim gwizdku arbitra Marek Sokołowski, trener “dwójki” Podbeskidzia.
– Każdy punkt na koniec sezonu będzie cenny, bo każdy może dać nam utrzymanie w lidze. Uważam, że w tym meczu obie drużyny miały swoje stuprocentowe sytuacje i mogły przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Szkoda natomiast, że już w drugim spotkaniu sędziowie nie potrafili unieść wagi meczu, bo dziś nam zabrali w końcówce karnego, po ewidentnym faulu, gdzie nawet zawodnik rywali się do tego przyznał. Przyczyną tego, że nie zdobyliśmy kompletu punktów jest brak skuteczności, a ta jest podstawą, bo jak się ma nawet dziesięć sytuacji a się żadnej nie wykorzysta to nie można wygrać meczu – ocenił Daniel Kubaczka, szkoleniowiec Kuźni.