W Skoczowie nie ma ważniejszej sprawy od budowy estakady „na światłach”, czyli na skrzyżowaniu ulic Bielskiej i drogi krajowej 81. Tyle że wiadomo już, że pierwsza łopata zostanie wbita na placu budowy za dwa, a może za trzy lata. Może… A jeszcze przed wyborami było tak pięknie.
O tym, że modernizacja głównego skrzyżowania i likwidacja gigantycznych korków w miasteczku pod Kaplicówką to elektryzujący temat, świadczy fakt, iż „estakada” stała się pierwszym punktem obrad pierwszego posiedzenia nowej Komisji Rozwoju Infrastruktury Komunalnej i Zagospodarowania Przestrzennego Rady Miejskiej Skoczowa. Inwestycja, która pod Kaplicówką stała się elementem kampanii przed wyborami samorządowymi, po wyborach zaliczyła klasyczny zjazd. Trochę jak z nieba do piekła. Administracyjne procedury niespodziewanie gwałtownie wyhamowały, stąd w ostatni poniedziałek skoczowscy radni pytali: dlaczego? Dlaczego postępowanie administracyjne, mające uzyskać pozwolenie na budowę, zostało zawieszone?
– Projekt jest jeszcze w fazie realizacji, kończenia i uzgodnień – stwierdziła Barbara Śliwka z biura projektowego. Wyjaśniła, że wprawdzie dokumentacja techniczna przedsięwzięcia została złożona u wojewody, ale proces decyzyjny zawieszono, bo brakuje jeszcze niektórych wymaganych dokumentów, m.in. tzw. odstępstw od przepisów technicznych. – Ze względu na istniejące zagospodarowanie terenu nie we wszystkich miejscach mogliśmy spełnić obowiązujące przepisy techniczne, dlatego wymagane są odstępstwa od tych standardów. Wszystko musi też być uzgodnione z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad – tłumaczyła.
Radni dowiedzieli się ponadto, że gminie brakuje również uzgodnionej docelowej organizacji ruchu oraz na przykład audytu bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Inwestor pilnie poszukiwany
Upraszczając sprawę, okazuje się również, że w rozmowach z wojewodą śląskim inwestorem nie może być miasto, ale Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. To zaś wymaga zmiany porozumienia zawartego między gminą Skoczów a GDDKiA. Wszystko musi być zmienione w taki sposób, aby w czasie prac nad dokumentacją techniczną to „Generalna” (a nie jak do tej pory miasto Skoczów) była inwestorem.
– Uzyskanie takiego aneksu do porozumienia wymaga czasu, ponieważ wszystko będzie przechodziło przez „Generalną” w Warszawie. Formalnie bowiem to ona będzie inicjatorem zmiany tego porozumienia. W GDDKiA pracują już nad odpowiednimi dokumentami, wydaje się więc, że w ciągu kilku miesięcy uda się to załatwić – przekonywała Katarzyna Halska, naczelnik Wydziału Inwestycji, Rozwoju i Zamówień Publicznych Urzędu Miejskiego w Skoczowie. Poinformowała przy tym, że wojewoda dał miastu czas na uzupełnienie wniosku o wydanie tzw. Zezwolenia na Realizację Inwestycji Drogowej do 30 kwietnia br.
– Nie było więc możliwości, aby po pierwsze uzyskać zgodę na odstępstwa od ministra infrastruktury, a po drugie zdobyć zmienione porozumienie. Dlatego, aby nie stracić kolejki w urzędzie wojewódzkim, postanowiliśmy wystąpić o zawieszenie postępowania do czasu, kiedy uda się uzupełnić potrzebne dokumenty – poinformowała urzędniczka.
Dać na wstrzymanie
Burmistrz Skoczowa Rajmund Dedio przypomniał jednak, że wniosek o tzw. ZRID miasto złożyło końcem października 2023 r. i od tego czasu gmina była dwukrotnie proszona o uzupełnienie braków. – To nie jest tak, że coś się dzieje nagle. Nie wyrobiliśmy się w czasie, więc poprosiliśmy, by zawiesić procedurę. Istniała bowiem groźba, że wojewoda odeśle sporządzoną już dokumentację – tłumaczył Rajmund Dedio, dodając, że kontynuacja budowy estakady to dla miasta absolutny priorytet.
– Rozmawialiśmy już w „Generalnej” na ten temat. Niestety trochę dokumentów trzeba jeszcze dosłać. Opierając się na własnym doświadczeniu, drogowcy przewidują, że wszystko może zająć nawet dwa lata. Tak więc ze stwierdzeniem „budujemy”, musimy dać sobie na wstrzymanie. To nie jest niczyja zła wola. Nikt niczego nie blokuje i nie przetrzymuje. Po prostu nasza dokumentacja nie jest jeszcze kompletna – powtarzał Rajmund Dedio.
Członkowie komisji infrastruktury dopytywali zaś, od kiedy magistraccy urzędnicy mają wiedzę, że wniosek do wojewody jest do poprawy. – Od marca – odpowiedziała Katarzyna Halska. – Wiedza o tym, że powinniśmy uzupełnić dokumentację, znana była od dawna – stwierdził natomiast burmistrz Dedio, po czym okazało się, że pierwsze informacje o koniecznych uzupełnieniach znane były w skoczowskim ratuszu już… w lutym.
Pieniędzy nie ma i nie będzie?
Radny Marek Żagan dopytywał natomiast o koszty inwestycji. Okazuje się, że Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zwróciła się do miasta o sfinansowanie budowy lokalnej infrastruktury, czyli m.in. dróg zjazdowych i dojazdowych do przyszłej estakady.
– Na szybko obliczyliśmy, że byłby to wydatek rzędu 30 milionów złotych, a może i więcej. Na to, jak państwo wiecie, gminy nie stać. A jeśli idzie o sfinansowanie inwestycji, trzeba zacząć szukać pieniędzy, bo na razie tych środków nie ma. Usłyszeliśmy, że z finansowaniem jest kiepsko i musimy powalczyć – mówił Rajmund Dedio.
Do sprawy odniósł się również były burmistrz, Mirosław Sitko, obecnie skoczowski radny. Zwrócił on uwagę na fakt, że gdy w październiku miasto składało wniosek, w Katowicach urzędował inny wojewoda niż obecnie. – Konsultowaliśmy się z poprzednim wojewodą i wszystko było w porządku. Jak więc państwo widzicie, wszystko zależy od opinii prawników. A ilu prawników, tyle opinii. Wydawało się jednak, że wszystko idzie jak należy. Niestety – jeszcze raz zwracam na to uwagę – w czwartym kwartale zmieniła się władza i wszystko się zmieniło. W efekcie pewne sprawy są od nowa rozpatrywane. Od nowa będą też rozpatrywane środki. 117 milionów złotych jest już w budżecie państwa, myślę więc, że i tych 70 brakujących milionów da się załatwić – stwierdził Mirosław Sitko.
„Trafi pan na zamknięte drzwi”
Zdaniem byłego burmistrza realizacja tak wielkiego przedsięwzięcia to bardzo trudny i mało przewidywalny proces. A procedury uzgadniania dokumentacji to gruba książka. – Wszystko jednak udawało się po kolei realizować. Pan burmistrz sam się zresztą przekona, jak chętna jest Warszawa do budowy estakady w Skoczowie – mówił Mirosław Sitko. – Trafi pan na niejedne zamknięte drzwi i myślę, że czeka pana trudna przeprawa. Tym bardziej, że jak pan zauważył, środków nie ma, choć ja tę „śpiewkę” już skądś znam. Także nie szukajcie państwo dziury w całym – podsumował były burmistrz.
Na jego słowa zareagował Rajmund Dedio, który stwierdził, że jest daleki od snucia teorii spiskowych. – To nie jest tak, że zmienił się wojewoda i teraz wszystko jest pod górkę. Trudno, żeby urzędnicy zatwierdzający dokumentację wydali stosowne zgody na przykład bez badań geologicznych, które zatwierdzono dopiero końcem kwietnia. Wojewoda nie jest w stanie nakazać urzędnikom wydania decyzji na podstawie niekompletnej dokumentacji. Zresztą „Generalna” także nie widziała jeszcze wszystkich dokumentów, a jak wyraźnie usłyszeliśmy, przed złożeniem do wojewody oni powinni te papiery zatwierdzić – mówił Rajmund Dedio.
– Taka krótka myśl – włączył się na moment radny Marek Żagan. – Może dobrze, że zmieniła się władza, bo jeśli w ciągu ostatnich pięciu lat drzwi były zamknięte, teraz w końcu będą otwarte – stwierdził.
– Przez ostatnie pięć lat zrobiliśmy więcej niż nasza poprzedniczka przez osiem, chociaż liczba pojazdów w powiecie cieszyńskim wzrosła dziesięciokrotnie od 2004 do 2014 roku – błyskawicznie zareagował Mirosław Sitko.
Koniec nie będzie prosty
Zebrani w skoczowskiej sali sesyjnej zgodzili się jednak, że „koniec nie będzie prosty i jeszcze potrwa”. – Niestety długi proces przed nami, dlatego mieszkańcy muszą się uzbroić w cierpliwość. Budowa estakady nie nastąpi jutro, ani nawet na jesień. Mimo to nadal będziemy robić wszystko, by stało się to jak najszybciej – zadeklarował burmistrz Rajmund Dedio.