Wydarzenia Cieszyn

Dlaczego Armia Czerwona nie chciała Cieszyna?

Cieszyński grobowiec żołnierzy Armii Czerwonej. Fot. Katarzyna Lindert-Kuligowska

W tym roku minęła 79. rocznica zakończenia II wojny światowej. W czasach PRL-u każdy uczeń na ziemi cieszyńskiej wiedział, że najdłużej okupowanym polskim miastem w jej trakcie był Cieszyn. Niemcy zdobyli go 1 września 1939 r. po południu, wycofali się natomiast rankiem 3 maja 1945 r.

Niemiecka okupacja trwała nad Olzą długie 2071 dni i nocy. Dlaczego tak długo? Dziś badacze skłaniają się ku tezie, że jednym z powodów była wielka polityka.

Zimą 1945 r. wojna zbliżała się do końca. W połowie stycznia Armia Czerwona rozpoczęła kolejną wielką ofensywę. 12 stycznia znad Sanu uderzyły czołowe oddziały 4. Frontu Ukraińskiego i zaledwie po dwóch tygodniach dotarły na Śląsk Cieszyński. 28 stycznia sforsowały rzekę Białą i zaatakowały Czechowice. Celem Sowietów było Zagłębie Ostrawsko-Karwińskie, czyli ostatni duży ośrodek przemysłowy będący jeszcze wówczas we władaniu III Rzeszy.

Niespodziewanie jednak tempo natarcia drastycznie zmalało. Całe Bielsko Sowieci opanowali dopiero 12 lutego, najbardziej zacięte walki rozgorzały zaś w Żabim Kraju. 11 lutego Armii Czerwonej udało się zająć Strumień, mimo to wojska niemieckie zażarcie kontratakowały. W efekcie 18 lutego dywizje 38. Armii gen. Moskalenki i 1. Armii Gwardii gen. Greczki przeszły do obrony. Wcześniej w ciągu miesiąca przebyły w walkach 225 kilometrów. Pokonanie kolejnych 20 zajęło im prawie… trzy miesiące.

Sowiecki walec wyhamował

W drugiej połowie kwietnia linia frontu na Śląsku Cieszyńskim przebiegała przez Zebrzydowice, Kończyce Wielkie, Ochaby, Pogórze, Górki. Na froncie niewiele się jednak działo. Walki toczyły się gdzie indziej. 30 kwietnia 1945 r. oddziały 38. Armii oraz 1. Armii Gwardii zdobyły Ostrawę, tyle że wkroczyły do niej od północy, a nie ze wschodu. W bitwie o miasto brała udział 1. Czechosłowacka Brygada Pancerna, z powietrza zaś wspierała nacierających 8. Armia Lotnicza, w tym operujące z lotniska polowego pod Pszczyną jednostki czechosłowackie. I tak 2 maja czechosłowacki 3. pułk lotnictwa szturmowego zbombardował stację kolejową w Cieszynie Zachodnim. Był to ostatni lot bojowy lotnictwa spod znaku białego lwa podczas II wojny światowej.

– Do akcji nad Cieszynem wystartowało spod Pszczyny 8 Szturmowików Iljuszyn Ił-2, ale jedna załoga straciła orientację i powróciła na lotnisko. W trakcie nalotu zniszczono skład amunicji, parowozownię i 35 wagonów. Nie była to jednak pierwsza wizyta słynnych Iłów nad tym celem. Już 9 lutego 6 sowieckich samolotów z 525. pułku lotnictwa szturmowego zaatakowało bombami, rakietami oraz ogniem z działek pokładowych węzeł kolejowy w Cieszynie – mówi cieszyński historyk Grzegorz Kasztura. Dodaje, że pomiędzy marcem a kwietniem nad Cieszyn wyprawiały się nocami dwupłatowe „kukuruźniki” Po-2, zrzucające 50-kilogramowe bomby. – Najbardziej tragiczny w skutkach nalot wydarzył się natomiast w nocy z 7 na 8 kwietnia. Bomby spadły na budynek przy dzisiejszym placu Wolności, gdzie kwaterowali junacy Służby Pracy Rzeszy. Śmierć poniosło jedenastu młodych Czechów. Tej nocy ucierpiało także czterech cywilów mieszkających w zbombardowanej kamienicy przy ulicy Bielskiej – wyjaśnia.

Czerwonoarmiści wjechali Frysztacką

Sowietom, pomimo podejmowanych prób, nie udało się przełamać niemieckiej obrony na Śląsku Cieszyńskim, a zorganizowany odwrót Wehrmacht rozpoczął zaś ostatecznie po oddaniu Ostrawy. W konsekwencji 835. pułk sowieckiej 237. Dywizji Strzelców sforsował Wisłę i zajął opuszczony przez Niemców Skoczów dopiero 1 maja. 2 maja sowieci opanowali Wisłę, Istebną, Ustroń i Jabłonków, ale główne siły zmierzającej w kierunku Cieszyna 237. Dywizji Niemcy zatrzymali jeszcze na krótko na wcześniej przygotowanej rubieży przebiegającej przez Dębowiec, Łączkę, Goleszów i Cisownicę. Były to już jednak ostatnie przejawy ich oporu.

3 maja żołnierze 237. Dywizji wkroczyli do Cieszyna. Pogoda tego dnia była fatalna. Padał deszcz, a miejscami mokry śnieg. Nisko nad miastem wisiały ciężkie, ołowiane chmury, zaś termometry wskazywały zaledwie 3-6 stopni Celsjusza. Około godziny 9 rano czerwonoarmiści wjechali do Cieszyna ulicą Frysztacką. Pierwszym był ponoć sierżant Iwan Łuniew z 501. kompani rozpoznawczej 237. Dywizji Strzelców.

W tym samym czasie nacierający od północy sowiecki 95. Korpus Strzelców 1. Armii Gwardii opanował Karwinę oraz Orłową, natomiast od północnego zachodu nacierały na Frydek oddziały 81. Dywizji Strzelców. 4 maja 1945 r. czerwonoarmiści zajęli to miasto, tym samym przerywając ostatnią drogę odwrotu wojsk niemieckich znad Olzy.

4 maja ostatnie oddziały Wehrmachtu w szybkim tempie wycofywały się w kierunku Ołomuńca, niszcząc za sobą wszystko, co mogło ułatwić pościg Sowietom. 5 maja cały Śląsk Cieszyński był wolny od hitlerowskiego okupanta.

Odtajnione dokumenty

Dlaczego jednak Armia Czerwona od połowy lutego stała na przedpolach Skoczowa, nie mogąc przez długie tygodnie pokonać kilkunastu kilometrów dzielących ją od Cieszyna? Dlaczego, gdy normalne życie toczyło się w Katowicach i Bielsku, nad Olzą ciągle panoszyli się Niemcy? Po analizie udostępnionych w ostatnich latach przez Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej cyfrowych kopii dokumentów z różnych szczebli dowodzenia Grzegorz Kasztura doszedł do zaskakujących wniosków. – Prawdopodobnie powolny przebieg natarcia w kierunku okupowanej, lewobrzeżnej części Śląska Cieszyńskiego wynikał wyłącznie z przyczyn politycznych – stwierdza. – Dokumenty, jakie Rosjanie udostępnili, przez lata były tajne. Są zaś tym cenniejsze, że nie dysponujemy materiami źródłowymi wytworzonymi przez wojska niemieckie. Z interesującego nas roku 1945 nie zachowały się bowiem akta niemieckich jednostek walczących na Śląsku Cieszyńskim. Mając jednak dostęp do dokumentów sztabowych 4. Frontu Ukraińskiego, można przeanalizować działania zaczepne, które w ostatnich tygodniach wojny rokowały przełamaniem niemieckiej obrony w naszym regionie – tłumaczy.

Ostatecznie Armia Czerwona – czyli rozciągnięta na froncie o szerokości 40 km samotna 237. Pyriatyńska Dywizja Strzelców – ruszyła znad Wisły pod Skoczowem w stronę Olzy i Zaolzia dopiero 1 maja 1945 r., czyli po rozpoczęciu odwrotu przez wojska niemieckie. – Stało się tak prawdopodobnie dlatego, że Sowieci zdawali sobie sprawę, iż po wyparciu wojsk niemieckich i towarzyszących im niedobitków oddziałów węgierskich, władzę na Zaolziu będą próbowali przejąć Polacy – stwierdza Grzegorz Kasztura.

Pierwotnie zresztą takie zadanie postawiono przed Grupą Operacyjną „Śląsk Cieszyński” Armii Krajowej w ramach operacji „Burza”. Faktycznie też konflikt czesko-polski na Zaolziu zaognił się już w pierwszych godzinach po wycofaniu się wojsk niemieckich. W wielu miejscowościach Polacy wywiesili biało-czerwone flagi i przystąpili do powoływania milicji i rad narodowych, próbując przywrócić stan sprzed 1 września 1939 r., czyli pozostać w przedwojennych granicach Rzeczpospolitej. Niestety działania te – wobec kontrakcji Czechów, popieranych mniej lub bardziej jawnie przez Sowietów – zakończyły się całkowitym niepowodzeniem. – Najbardziej ważkim „argumentem” strony czeskiej była zaś 1. Samodzielna Brygada Pancerna, której czołgi T-34 brały udział w zaciętych walkach o Ostrawę – tłumaczy Grzegorz Kasztura. – Gdyby jednak Zaolzie zostało wyzwolone spod okupacji hitlerowskiej kilka tygodni wcześniej, zapewne nie byłoby komu powstrzymać tamtejszej polskiej ludności przed powołaniem własnych organów władzy. W tym czasie bowiem czechosłowackie wojska były jeszcze daleko, uwikłane w przewlekłe walki na Słowacji – tłumaczy.

7 kwietnia znajdowały się w pobliżu wsi Królewiany niedaleko Dolnego Kubina na Orawie, czyli do Cieszyna miały jeszcze blisko 80 km. – Również sowieckie możliwości pacyfikacji „działalności antysowieckiej” w bezpośredniej bliskości frontu były wówczas ograniczone, ponieważ wojska frontowe były zaangażowane w realizację operacji ostrawskiej, a następnie w operację praską. Jak najdłuższe zachowanie hitlerowskiej władzy na terenach na zachód od rzeki Olzy uwalniało Sowietów od konieczności bezpośredniego angażowania się w kolejną odsłonę czesko-polskiego sporu – tłumaczy Grzegorz Kasztura.

Nic za darmo

Prof. Marek Kazimierz Kamiński, znany badacz historii stosunków polsko-czechosłowackich, zwraca uwagę, że jedynym zwycięzcą czesko-polskiego konfliktu okazał się Józef Stalin. Sowiecki dyktator wyprowadził w pole przywódców Polski i Czechosłowacji, rozgrywając każdego z nich z osobna przeciwko konkurentowi. Jednym z jego „asów w rękawie” była zaś Armia Czerwona, której dziwnie opieszałe działania na Śląsku Cieszyńskim ułatwiły Czechosłowacji odzyskanie Zaolzia. Ceną, jaką państwo Beneša zapłaciło, była jednak utrata na rzecz ZSRR Rusi Zakarpackiej oraz uznanie prawa Polski do spornego obszaru wokół Raciborza, Głubczyc i Kłodzka.

google_news