Równo miesiąc po wielkim pożarze w firmie Aksam z Malca, produkującej Paluszki Beskidzkie, w poniedziałek 12 sierpnia otwarto jedną z odbudowanych hal.
Przypomnijmy. W nocy z 12 na 13 lipca zakład objął potężny pożar, którego przyczyną było najprawdopodobniej wyładowanie atmosferyczne. Na szczęście nikt nie ucierpiał, a wszystkich pracowników udało się ewakuować. W akcji gaśniczej brało udział wiele zastępów straży pożarnej. Niestety, zawaleniu uległy dachy dwóch hal objętych pożarem, a straty są ogromne. Udało się jednak obronić część biurową, magazyn i w większości halę H9.
Firma zatrudnia ponad 600 osób. Zaraz po pożarze jej zarząd poinformował, że mimo trudnej sytuacji żaden z pracowników nie zostanie zwolniony i wszyscy będą otrzymywać pełne wynagrodzenie. W odzewie na tę deklarację, rozpoczęła się spontaniczna ogólnopolska akcja wykupywania ze sklepów paluszków, krakersów, chrupek i innych przekąsek firmy Aksam.
Teraz, po miesiącu niezwykle intensywnej pracy, firma uroczyście otworzyła halę H9, w której udało się odbudować ścianę po pożarze. Jak podkreśla zarząd firmy, to szczególny moment, który symbolizuje nowy rozdział dla wszystkich osób związanych z firmą. – Mówi się, że ludzie są największą wartością firmy, ale to nieprawda, ponieważ to właściwi ludzie są największą wartością firmy. My dziś udowadniamy, że Aksam tworzą najbardziej właściwi ludzie – mówił podczas otwarcia hali wiceprezes firmy Artur Klęczar. – Współpracuję ze wspaniałymi ludźmi, którzy pokazali, że potrafią dokonywać rzeczy niemożliwych. Aksam to również wspaniali partnerzy. Jest wiele firm, które zaraz po pożarze – kiedy było więcej pytań niż odpowiedzi – zadeklarowały nam pomoc. Paluszki Beskidzkie to również wspaniali klienci, którzy zapewnili nam ogromne wsparcie, co podnosiło nas na duchu. Wszystkim za to bardzo dziękujemy.
Po pożarze zarząd zapewniał, że ma jeden cel – jak najszybciej się odbudować i wznowić produkcję w pełnym wymiarze. I rzeczywiście, w ciągu ostatnich czterech tygodni załoga niezwykle intensywnie pracowała. – Dzięki kreatywności naszych pracowników i ich poświęceniu, możemy dziś świętować pierwszy sukces. Produkcja jest już na poziomie sześćdziesięciu procent tej sprzed pożaru. Gdyby nowa część też się spaliła, leżelibyśmy na łopatkach. Na szczęście strażacy opanowali żywioł, kiedy nam wydawało się, że wszystko pójdzie w zgliszcza. W błyskawicznym tempie odnowiliśmy tę halę, zreperowaliśmy niektóre maszyny i kilka godzin temu produkcja ruszyła – mówił Adam Klęczar, właściciel firmy i ojciec Artura Klęczara.
Przed zarządem i pracownikami oczywiście jeszcze mnóstwo pracy. – Odbudowa całej firmy to będzie długi maraton. To nie jest na pewno sprint, chociaż przez ten pierwszy miesiąc pracowaliśmy tutaj z intensywnością sprintu. Ale dziś jest nasze małe święto, jest czas, żeby się zatrzymać i cieszyć z tych efektów, jakie udało nam się na tę chwilę osiągnąć – podsumował Artur Klęczar.
W ostatnim dniach pojawiła się też deklaracja pomocy ze strony Krzysztofa Pawińskiego – prezesa zarządu wadowickiej Grupy Maspex, jednego z największych koncernów spożywczych w Europie. – Kilka tygodni temu pożar strawił fabrykę Paluszków Beskidzkich firmy Aksam w sąsiednim powiecie. Zarząd tej wspaniałej firmy zadeklarował, że mimo tragedii nie zwolni pracowników. W ramach sąsiedzkiej pomocy, współdziałając z właścicielem Aksamu, zaoferowaliśmy czasowe zatrudnienie dla kilkudziesięciu osób w naszych zakładach w Wadowicach i Tychach. Pierwsze z nich rozpoczynają pracę w tym tygodniu. Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Ta zasada działa. Wiemy po sobie – napisał na portalu X Krzysztof Pawiński.
Na zdjęciu poniżej: wiceprezes Artur Klęczar (z lewej) i właściciel Adam Klęczar (obok) podczas otwarcia hali H9. Fot. Magdalena Nycz