W kolejnym odcinku wywiadów senator Andrzej Kalata (PiS) planował rozmowę w temacie kilku bieżących problemów z Żywiecczyzny. Ale jak pokazało życie, najbardziej pilnym tematem stał się ponownie Szpital Żywiec.
– To jak niekończący się serial. Znowu głośno o sytuacji z dofinansowaniem Szpitala Żywiec z Narodowego Funduszu Zdrowia. Chociaż ta sprawa wciąż powraca jak bumerang, to wydaje się, że za każdym kolejnym razem informacje są coraz bardziej niepokojące.
– Zgadza się! Komuś wydaje się, że temat dramatycznego finansowania szpitala z NFZ jest już „oklepany”. Niestety z każdym miesiącem sytuacja się pogarsza i zaczyna to być coraz bardziej irytujące i przerażające. Jakiś czas temu mówiliśmy, że będzie trzeba bić na alarm. Potem zaczęliśmy bić na alarm i działać. Co teraz przyjdzie nam robić? Jakie jeszcze podjąć kroki?
– Jak obecnie wygląda sytuacja?
– Na dzień dzisiejszy NFZ nie zapłacił za nadwykonania ogromnej kwoty, jaką jest 36 milionów zł! A już w głowie się nie mieści, że na koniec tego roku tak potężna kwota może wzrosnąć wręcz do horrendalnej sumy 60 mln zł! To, co przeraża, to fakt, że absolutnie nie ma żadnej gwarancji, iż nadwykonania zostaną w 100 proc. zapłacone. Można się spodziewać, że z tej zaległej kwoty 60 mln zł może to być około 45 mln zł, które wpłyną na konto szpitala być może na początku 2025 roku, ale bardziej realny scenariusz to marzec lub kwiecień przyszłego roku! I jak tu działać do tego czasu, a co najważniejsze dla mieszkańców Żywiecczyzny – jak przetrwać!
– Gdzie leży problem, że należne pieniądze nie są wypłacane w terminie i może to być mniejsza kwota?
– Szpital Żywiec ma określone umowy z NFZ na wykonywanie świadczeń zdrowotnych, czyli mówiąc prostym językiem, na leczenie pacjentów. Każde ze świadczeń, zabiegów czy operacji wyliczane jest w punktach i określone są limity, ile tych pacjentów może być. Oczywiście szpital nie może odmówić pacjentowi pomocy. Tymczasem życie pokazuje, że wyliczenia urzędników z NFZ mają się nijak do rzeczywistości i tych pacjentów, w przypadku Szpitala Żywiec jest zdecydowanie więcej. Każdy taki dodatkowy pacjent powoduje tzw. nadwykonania. Dla lepszego zobrazowania podam, jak to wygląda. W przypadku wykonania endoprotez biodra i kolana to aż 402 proc.! W kardiologii mamy do czynienia z 365 proc. W diagnostyce obrazkowej 218 proc., a w chirurgii onkologicznej 200 proc. Ogólnie średnia nadywkonań w Szpitalu Żywiec wynosi powyżej 200 proc. To fakt, że nadwykonania nielimitowane rozliczane są po zakończeniu kwartału, ale limitowane dopiero po zakończeniu danego roku kalendarzowego! W 2022 i 2023 roku sytuacja była nieco lepsza, bo nadywkonania starano się wypłacać po 4-5 miesiącach. Teraz to tragedia! A przecież szpital musi jakoś funkcjonować. Trzeba zapłacić za materiały do operacji, koszty ogólne szpitala, w tym prąd, wodę, ścieki, gaz, już nie mówiąc o pensjach dla lekarzy i pozostałego personelu. I tu rodzi się zasadnicze pytanie: z czego to uregulować, jeśli NFZ nie płaci za przeprowadzone świadczenie? Szpital Żywiec ma tak dramatycznie małe plany wyznaczone przez NFZ na przyjęcie pacjentów, że gdyby chciał się ich trzymać, to wypada, aby niektóre oddziały przyjmowały tylko dwa-trzy razy w tygodniu przez miesiąc, a niektóre nawet tylko przez tydzień! Ewentualnie szpital musiałby zamknąć drzwi przed 40 – 50 tysiącami pacjentów rocznie i odesłać ich z kwitkiem! Nikt z nas nie wyobraża sobie takich sytuacji i dlatego walczymy o lepsze potraktowanie placówki nie tylko w wojewódzkim oddziale NFZ w Katowicach, ale w centrali NFZ, Ministerstwie Zdrowia czy nawet w Kancelarii Premiera. Wielokrotnie prosiliśmy o podniesienie wysokości planów szpitala. Jeszcze przed uruchomieniem nowego szpitala w Żywcu argumentowaliśmy to tym, że nowy szpital zaczynał z bardzo niską bazą, ale można było się spodziewać, że nastąpi wielki skok w liczbie pacjentów, na co wpływ będą miały doskonałe warunki i jakość usług. Wskazywaliśmy, że około 60 proc. osób z Żywiecczyzny leczy się poza powiatem, ale po uruchomieniu nowego szpitala przyjdą do żywieckiej lecznicy. I tak się stało. Nastąpił gwałtowny wzrost liczby pacjentów, a doskonałym przykładem jest rosnąca liczba porodów. Wiem doskonale, bo mówi mi to wiele osób, iż narobiłem sobie przez to wielu wrogów, ale mam odpuścić sprawę? Przecież byłem starostą, a obecnie jestem senatorem i kompletnie sobie tego nie wyobrażam, aby siedzieć po cichu w kwestii naszego szpitala!
– Może problem tkwi w tym, że nowy szpital przyjmuje więcej pacjentów spoza powiatu żywieckiego?
– Z danych szpitala wynika, że pacjenci z Żywiecczyzny to około 87–90 proc. leczonych osób. Około 5 proc. to pacjenci z Bielska-Białej oraz powiatów bielskiego, suskiego, oświęcimskiego, cieszyńskiego i wadowickiego. 5-7 proc. stanowią pacjenci z innych rejonów Polski, w tym głównie turyści, którzy przybywają na Żywiecczyznę i ulegają wypadkowi czy nagłemu zachorowaniu. Apeluję do Ministerstwa Zdrowia i NFZ o jasną deklarację. Niech powiedzą otwarcie, że nie zapłacą za leczenie każdego pacjenta w Szpitalu Żywiec albo niech podniosą drastycznie zaniżone plany! Ewentualnie niech płacą za nadywkonania maksymalnie do 3 miesięcy. Wtedy szpital poradzi sobie bez żadnych problemów z płynnością finansową i zapłatą dla wszystkich dostawców i kontrahentów. Spodziewam się, że ministerstwo i NFZ odpowiedzą, iż Szpital Żywiec miał wzrost finansowania. Zgadzam się z tym, ale w 90 proc. były to wzrosty na wynagrodzenia dla pracowników. Niedawno szpital przekazał mi, że chcąc ratować sytuację i płynność finansową dodatkowo zaciągnął 18 mln zł kredytu, by zapłacić opóźnione już zobowiązania. Ale z czego zapłacić ewentualny wielomilionowy niedobór za nadywkonania, który zostanie zwrócony z NFZ po roku czasu i bez gwarancji, że w całości? To pytania, które bardzo często stawiam będąc w Senacie i przy rozmowach z przedstawicielami NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Niestety odpowiedzi na te pytania wciąż nie ma. Jak długo można jeszcze tak traktować nasz szpital, a przede wszystkim mieszkańców Żywiecczyzny?