Gdy zasypała go lawina pod Diablakiem, po godzinie wezwał pomoc. To kolejny przykład, gdy aplikacja „Ratunek” pozwala wydostać turystów z najgorszych opresji. Choć w roli głównej rzecz jasna byli tu ratownicy Grupy Beskidzkiej.
Do dramatycznej akcji ratunkowej doszło wczoraj, 16 grudnia, na Babiej Górze. – O 16.30 otrzymaliśmy zgłoszenie o turyście, który w rejonie ruin schroniska Beskidenverein (Głodna Woda, szlak zielony) został częściowo przysypany przez lawinę. Pomimo prób, nie był w stanie wydostać się z lawiny o własnych siłach. Po godzinie od wypadku udało mu się wezwać pomoc przez aplikację „Ratunek” – relacjonują goprowcy z Grupy Beskidzkiej.
Z Markowych Szczawin wyruszyło trzech ratowników, a do działań włączyli się też członkowie Grupy Podhalańskiej GOPR. Ci pierwsi dotarli do poszkodowanego o 17.45. – Był przytomny, bez urazów, jednak mocno wychłodzony. Po odkopaniu turysty, ratownicy ubrali go w suche, ciepłe ubrania, a następnie ogrzali – opisują goprowcy.
Na Markowych Szczawinach oczekiwali kolejni ratownicy w gotowości do pomocy przy ewakuacji poszkodowanego. Po ogrzaniu i upewnieniu się, że ten jest w stanie poruszać się o własnych siłach, rozpoczęto ewakuację. O 19.30 ratownicy dotarli z turystą na Markowe Szczawiny, skąd został przetransportowany na Przełęcz Lipnicką. Doszedł już do siebie, był w dobrym stanie fizycznym i psychicznym, więc wrócił do domu samodzielnie własnym samochodem.
Ratownicy przy okazji ostrzegają miłośników zimowych wypraw. – Apelujemy, aby zwłaszcza w okresie zimowym nie wybierać się w góry samemu. Turysta może mówić o dużym szczęściu, bo był w stanie wezwać pomoc – wskazują.
Od niedzieli na Babiej Górze obowiązuje I stopień zagrożenia lawinowego. Warto zajrzeć na stronę internetową www.lawiny.gopr.pl, by zapoznać się z bieżącymi warunkami i radami specjalistów.