Cały czas trwają poszukiwania 24-letniej czechowiczanki, Karoliny Wróbel. Do tej pory działania głównie skupiały się na czechowickim stawie Błaskowiec, tuż obok miejsca zamieszkania zaginionej. Według właściciela stawu, w dniu zniknięcia Karoliny zbiornik był skuty lodem. Czy brane jest pod uwagę spuszczenie wody i odsłonięcie dna?
W wielu mediach pojawiła się informacja odnośnie spuszczenia wody w stawie, jako o najprostszej wersji ewentualnego odnalezienia zwłok. Nasza redakcja skontaktowała się z właścicielem stawu, czy brany jest pod uwagę taki scenariusz. – Nikt się ze mną nie kontaktował w sprawie opróżnienia zbiornika, a czytam już na swój temat jakieś nieprawdopodobne historie, że ja oczekuję jakieś gigantyczne pieniądze. Jak można tak pisać, skoro żadnych rozmów z policją na ten temat nie było – tłumaczy właściciel stawu.
Czy brane jest pod uwagę nakazanie spuszczenia wody w stawie? – Policja się powinna ze mną skontaktować konkretnie i wtedy będziemy z policją rozmawiać. Do tej pory dzwonił tylko Pan dzielnicowy. Pytał, czy mogą prowadzić poszukiwania na stawie. Myśmy, bo prowadzę działalność z synem, się zgodzili, że oczywiście mogą szukać – mówi właściciel stawu.
I dodaje, że nie będzie miał nic przeciwko spuszczeniu wody, ale chce gwarancji, że nie zostanie z tym wszystkim sam. – Spuścimy wodę, a potem z problemem zostaniemy sami. Jeżeli ryby padną to logicznym jest, że jakieś odszkodowanie musiałoby zostać uwzględnione. Z resztą już teraz boję się, co będzie z rybą. Jeździły tam motorówki, łamały lód. Ja nie mam nic przeciwko poszukiwaniom, ale boję się, że wiosną, w kwietniu, kiedy się ociepli, to ryba może zacząć padać. A wtedy już nikt o tych działaniach nie będzie pamiętał. Poza tym ponowne napełnienie takiego stawu też nie jest takie proste, więc chcielibyśmy jakiś zapewnień ze strony służb – mówi.
Według właściciela opróżnienie całego stawu zajęłoby około 10 dni, może więcej. – Tak mi się przynajmniej wydaje, bo nigdy żeśmy tak szybko nie opuszczali takiego stawu. On jest dosyć płytki, więc po około 5-6 dniach powinno pokazać się dno z tyłu stawu przy garażach właśnie. Czekamy więc cały czas na telefon od policji, bo co możemy więcej zrobić.
Podczas rozmowy, właściciel zwrócił jeszcze uwagę, że w dniu zaginięcia Karoliny Wróbel staw był skuty lodem. – Nie wiem czy ktokolwiek zakłada taką ewentualność. Bo żeby coś schować pod lodem trzeba wyrąbać jakąś dziurę. A nogami czy rękami raczej nie dałoby się tego zrobić… I tak naprawdę póki jest woda w stawie, to pewności nie ma, czy to ciało tam jest czy go nie ma – rzuca.
W stawie prowadzona jest produkcja ryb. Aktualnie znajduje się w nim około 10 ton ryb – są tarlaki i kroczek karpia oraz wiele innych gatunków ryb, w tym sandacz, sum, szczupak, amur. – Prowadzony jest tam normalny cykl produkcyjny. Prowadzimy tam naszą działalność, my z tego żyjemy po prostu – dodaje właściciel stawu.