Wydarzenia Cieszyn

Księgarnia Piastowska w „innym Cieszynie”, a stary lokal bez najemcy

Fot. Michał Cichy

Niedawno pojawił się temat rezygnacji najemcy z prowadzenia kina Piast w Cieszynie. Wywołał silne skojarzenia z Księgarnią Piastowską, która – w głównej mierze z uwagi na wysoki czynsz – zmieniła swoją lokalizację. Jak wiedzie się jej w nowym miejscu? I co z pomieszczeniami, które wcześniej zajmowała?

W marcu ubiegłego roku, po 50 latach działalności w jednym miejscu, Księgarnia Piastowska zniknęła z górnej części ulicy Głębokiej. O sprawie było dosyć głośno, między innymi dlatego, że zajmowała lokal miejski. Podejmowano pewne próby naprawy sytuacji i ułatwienia funkcjonowania księgarni, ale finalnie okazały się one nieskuteczne. W efekcie Księgarnia Piastowska przeniosła się w inne miejsce.
Tym innym miejscem okazał się nieodległy punkt na mapie Cieszyna, bo położony także przy ulicy Głębokiej, po tej samej stronie, tylko kawałek niżej. Nowy lokal jest mniejszy od starego. Wcześniej bowiem było to około 500 metrów kwadratowych, a teraz są to dwa nieduże pomieszczenia.

– Początek był bardzo ciężki. Wynikało to między innymi z tego, że pomimo niewielkiej odległości od dawnej lokalizacji, to jednak jest całkiem inne miejsce, w takim sensie, że zupełnie inne osoby tutaj docierają, inna klientela, „inny Cieszyn” tutaj jest. Owszem, mniej liczny, ale przede wszystkim inny i do tego musieliśmy się przystosować. Podobnie zresztą twierdzą handlowcy z bezpośredniego sąsiedztwa na Głębokiej. Wiadomo, że część „starych” klientów do nas dotarła, ale nie wszyscy. Dla wielu jakbyśmy zniknęli – mówi nam kierowniczka księgarni, Monika Dąbrowska.

Zmiana lokalizacji na inną i mniejszą nie była jedyną okolicznością, jaka księgarni we wcześniejszych miesiącach przysłużyła się in minus. W grudniu ubiegłego roku bowiem w bliskim jej sąsiedztwie doszło do wybuchu w kamienicy…

– Przez przeszło miesiąc nasz lokal był zamknięty. Nie mogliśmy tutaj wejść, nie mogłam zabezpieczyć kasy – dodaje Monika Dąbrowska.

Jak zdradza nasza rozmówczyni, sytuacja z czasem zaczyna się jednak poprawiać, między innymi dlatego, że przystosowano ofertę księgarni do odwiedzających ją obecnie klientów. Dodaje też, że na ruch w punkcie handlowym w dużym stopniu wpływają i wzmagają go imprezy odbywające się na rynku i samej ulicy Głębokiej. Co ciekawe, w ten sposób podziałał nawet event organizowany w sąsiednim, zupełnie innym branżowo, sklepie – drogerii.

Księgarnia Piastowska zmieniła miejsce funkcjonowania, jej obsługa przystosowała się do nowych warunków, tymczasem lokal miejski, w którym działała wcześniej przez pół wieku, stoi pusty. W witrynach wiszą informacje, iż jest on „wolny”. Podano też numer telefonu cieszyńskiego Zakładu Budynków Miejskich, pod którym można uzyskać szersze dane. Dlaczego „wolny”, a nie „do wynajęcia”? Jak się dowiadujemy, w lokalu nie przeprowadzono jeszcze remontu. Miasto nie ma na ten cel pieniędzy i problem spadłby na barki ewentualnego wynajmującego. Poszukiwany więc jest nie tylko najemca, ale i inwestor.

– Prowadzimy szeroką akcję, ogłaszamy oferty, gdzie tylko można, ale temat jest trudny, nikt nie chce inwestować w nie swoje. Na razie nie ma chętnych – słyszymy w administracji Zakładu Budynków Miejskich.

Od niedawna w witrynach tego lokalu znajdują się ekspozycje cieszyńskiej Szkoły Rzemiosł.

W akcję ratowania funkcjonowania Księgarni Piastowskiej w jej pierwotnym miejscu zaangażowana była cieszyńska radna Joanna Wowrzeczka. Nie jest zadowolona z obrotu sprawy i pustego lokalu miejskiego.

– Jest to problem, że nie mamy dochodów z tego obiektu i ponosimy straty. Z drugiej strony nie rozumiem i nie akceptuję tego, że nie wykonujemy symulacji, żeby zobaczyć, czy istnieje jakikolwiek inny model biznesowy, który pozwoliłby zachować pewien charakter miejsca, a równocześnie nie dokładać. W tej chwili dokładamy, bo miejsce stoi puste, więc to wcale nie było idealne rozwiązanie. Czasami być może lepiej jest zejść do totalnego minimum opłat, żeby cokolwiek się działo niż likwidować – mówi Joanna Wowrzeczka.

Według radnej, sytuacja, jaka zaistniała w związku z księgarnią, a także z ulicą Głęboką w ogóle, może być dobrym przyczynkiem do tego, by zastanowić się szerzej nad charakterem handlu w Cieszynie, a w związku z tym i nad charakterem miasta.

– Handel, jaki był dotychczas, trochę jest passe, dlatego że mamy internet, który rozwiązuje potrzeby konsumenckie i nawet galerie handlowe przeżywają kryzys. Przenieśliśmy realizację potrzeb konsumenckich do internetu, bo człowiek ma szybciej, może to zrobić o każdej porze dnia i nocy, może wybierać w szerszej ofercie. Jedynie patrioci lokalni cały ten obieg podtrzymują, ale to mała skala. Myślę, że jest przed nami, tak jak przed każdym miastem, które ma podobny charakter, potrzeba wynalezienia czegoś, co pociągnie całość śródmieścia, gdyż ciężko jest odwoływać się do wzorców z przeszłości, bo sytuacja się zmieniła. Nie było kiedyś aż takiego niżu demograficznego, czy jednoczesnych zmian środowiskowych i jeszcze ciągle wisi zagrożenie wojną gdzieś w powietrzu. Sto lat temu nie było internetu, więc nie mamy doświadczenia w swojej przeszłości, do którgo moglibyśmy sięgnąć i powiedzieć: »rozwiążmy to tak«. Na pewno czeka nas jakaś poważna chwila refleksji, które będą wspólnotowe. Ja wierzę tylko we wspólnotowe rozwiązania, wspólnymi siłami – kwituje Joanna Wowrzeczka.

 

google_news