Wydarzenia Sucha Beskidzka

Alarm w DPS Łętownia: czy zabraknie pielęgniarek?

Dramatyczne sygnały płyną z Domu Pomocy Społecznej w Łętowni. Ponad sześćdziesięcioma pensjonariuszami opiekują się obecnie cztery pielęgniarki. Od sierpnia pozostały tylko trzy. A może być jeszcze gorzej. Przyczyną są niskie zarobki.

Dom Pomocy Społecznej w Łętowni powstał w 1993 roku, gdy istniało województwo nowosądeckie. Obecnie organem prowadzącym dla DPS-u jest Starostwo Powiatowe w Suchej Beskidzkiej. Placówka z Łętowni zapewnia między innymi całodobową opiekę pielęgniarską dla osób w podeszłym wieku oraz dla osób niepełnosprawnych fizycznie. Obecnie w DPS-ie przebywa 65 pensjonariuszy. W przyszłości ma się to zmienić, bo planowane jest przeniesienie osób z filii w Jordanowie, gdzie przebywa ponad 30 pensjonariuszek, które są niepełnosprawne intelektualnie.

Opiekę nad grupą 65 osób w DPS Łętownia sprawują przez całą dobę w sumie cztery pielęgniarki. To niewiele, szczególnie, że pracują na zmiany. Od dłuższego czasu pielęgniarki zwracają uwagę na swoje niskie pensje i domagają się podwyżek. Bez efektów.

Kilka tygodni temu na sesji Rady Powiatu Suskiego głos zabrała jedna z pielęgniarek. – W imieniu pielęgniarek z DPS Łętownia chciałam się zwrócić o przychylenie się do prośby o podniesienie naszych pensji. Nasza sytuacja jest bardzo trudna. Z tego co widzimy, to dowiedziałyśmy się, że w tym roku nie możemy liczyć na żadną podwyżkę. Nie miałyśmy jej ani w styczniu, ani w czerwcu i do końca tego roku nasza podwyżka będzie wynosić zero. W stosunku do pozostałego personelu, który dostał te podwyżki, nasze pensje się znacznie obniżyły. Niestety skutkuje to taką sytuację, że przełożona pielęgniarek złożyła wypowiedzenie umowy o pracę i będzie pracować tylko do końca lipca. To powoduje, że od sierpnia pozostaną tylko trzy pielęgniarki na cały DPS. Jeszcze kilka lat temu, gdy było znacznie mniej pensjonariuszy, w placówce pracowało 7-8 pielęgniarek. Na przestrzeni ostatnich latach pojawiła się tendencja, że pensjonariuszy przybyło, a pielęgniarek ubyło. Od sierpnia na 65 osób będą zaledwie trzy pielęgniarki, a być może nawet i mniej! – mówiła dramatycznie przed kilkoma tygodniami Joanna Zapalska, jedna z pielęgniarek w DPS Łętownia.

Wskazała przy tym, że to bardzo trudna sytuacja dla pielęgniarek, ale również ich podopiecznych. – Chcemy zapewnić opiekę mieszkańcom DPS, którzy często są w ciężkich stanach i wymagają tej opieki. Dlatego jeszcze raz prosimy o rozpatrzenie naszej sytuacji ze względu na nas, jak i na mieszkańców placówki, aby poprawić ich jakość życia, ale również i naszą. Prosimy, abyśmy mogły pracować za przyzwoite wynagrodzenie. W tamtym roku, dzięki uprzejmości starostów, nasze pensje zostały podniesione i wyrównane w stosunku do najniższej płacy krajowej – przypomniała Joanna Zapalska.

Starosta suski Józef Bałos przyznał, że pielęgniarki pracujące w DPS-ach mają zupełnie inny status niż te pracujące w zakładach opieki zdrowotnej. – I to pomimo tego, że mają one podobne wykształcenie medyczne, podobne doświadczenie, a zdarza się, że nieraz jest i większe. Pielęgniarki z DPS mają niejednokrotnie cięższe warunki pracy, chociaż nie chciałbym tutaj tego wartościować – mówił starosta.

Jak podkreślił wielokrotnie, samorządowcy występowali z apelami i petycjami o takie same zasady wynagradzania dla pielęgniarek niezależnie od tego, czy pracują one w DPS, czy w szpitalu. – Do tej pory to się nie udało i nadal pielęgniarki są oddzielnie traktowane. Dlatego też panie pracujące w DPS są z tego powodu wyraźnie pokrzywdzone. Kolejna sprawa, co jest konsekwencją podnoszenia płacy minimalnej, jest spłycanie wynagrodzeń we wszystkich grupach zawodowych. Niestety cierpią na tym osoby, które są często lepiej wykształcone i czasem posiadają większe doświadczenie zawodowe. Niestety tak to obecnie działa. W pierwszej kolejności otrzymują to wynagrodzenie podwyższone ci, którzy są objęci tą minimalną płacą. I u innych osób powstaje powód do niezadowolenia i ja to doskonale rozumiem, bo to jest takie różnicowanie pracowników. Spłyca się ta struktura płac, która była już wcześniej wytworzona przez lata. Możemy o tym wiele mówić, zwracać na to uwagę, ale co z tego? Kolejna płaca minimalna będzie podnoszona i ciąg dalszy będzie taki sam. Wszyscy pozostali, którzy nie są tym objęci, czują się pominięci w tym całym procesie – tłumaczył starosta.

Dodał, że na podwyżki pensji dla pracowników w jakiejkolwiek jednostce, trzeba mieć środki finansowe. – Wiadomo jak są one wygospodarowywane w domach pomocy społecznej. To są pieniądze z odpłatności za pobyt pensjonariuszy, które wnoszą osoby lub instytucje kierujące tych podopiecznych do placówki. Część osób jest jeszcze ze starych skierowań od wojewody małopolskiego. Do tych osób ze starych skierowań powiat dopłaca miesięcznie do jednej osoby około 2 tysięcy złotych. Pobyt pensjonariuszy kierowanych na nowych zasadach przez gminy jest już regulowany elastycznie. Osobie skierowanej do DPS zabiera się 70 proc. z jej miesięcznego uposażenia, pozostawiając 30 proc. Biorąc pod uwagę inflację, rosnące koszty życia i presję płacową, to ja głos pielęgniarek odbieram normalnie i w zupełności się z tym zgadzam – przekonywał starosta.

I zapowiedział, że spróbuje przeanalizować sytuację z dyrektorem DPS Łętownia Romanem Dyrczem. – Trzeba jednak przy tym pamiętać, że jeśli wykona się ruch w stosunku do jednej grupy zawodowej, to pozostali też będą mieli pretensje i roszczenia, pytając dlaczego to nie oni są brani pod uwagę przy podwyżce. W tej chwili, przy podniesieniu płacy minimalnej, tylko jedna część załogi brana jest pod uwagę, a pozostali w ogóle, o co mają pretensje. Moim zdaniem wcale to nie jest dobrodziejstwo, jeżeli płacę minimalną się winduje, a tym się chwali rząd, ten czy inny. Ale niestety tak było i tak jest – spuentował starosta Józef Bałos.

google_news