Od kilku miesięcy w ogólnopolskich mediach dość często przewija się temat energii odnawialnej, a zwłaszcza wiatraków. Pada wiele wypowiedzi, wysnuwane są przeróżne teorie. Bez wątpienia do tej całej dyskusji przyczyniła się tzw. ustawa „wiatrakowa”. Jednak większość z tych wypowiedzi wydaje się nie być podparta czy to logicznym myśleniem, czy też konkretnymi wyliczeniami.
Na czerwcowym posiedzeniu Senatu obecny minister energii Miłosz Motyka, a wtedy jeszcze wiceminister klimatu i środowiska, oraz co poniektórzy z senatorów zachwalali wiatraki podkreślając, iż to energia tania, najtańsza, stabilna. Zapewniali, że wiatraki zapewniają bezpieczeństwo energetyczne. Ale co do tego mam spore i poważne wątpliwości. Ale po kolei…
Zwolennicy wiatraków mówią, że to tania, najtańsza energia. A może do tego stopniowania dodać jeszcze darmowa? No, bo przecież wiatr jest za darmo, a wychodzi na to, że i wiatrak z unijną dotacją też jest za darmo. Czy aby na pewno? Spróbujmy policzyć jak to faktycznie wygląda. Oczywiście wiatrak z unijnej dotacji nie jest za darmo, tylko z naszych podatków!
Po pierwsze taki wiatrak trzeba najpierw wyprodukować. Po drugie trzeba go zainstalować, na przykład na morzu. Po trzecie wiatrak co jakiś czas wymaga serwisowania, a na morzu wcale nie będzie to takie tanie. I w końcu po czwarte, najważniejsze, energia z wiatraków wcale nie jest stabilna. Byłaby taką, gdyby wiatr wiał z taką samą mocą przez 24 godziny i przez 365 dni w roku. Zatem potrzebny jest tzw. stabilizator, który w przypadku braku energii z wiatraków zapewni jej dopływ z innego źródła jak elektrownia węglowa, gazowa, atomowa lub też jakiegoś magazynu energii. Wydajność takiej elektrowni wiatrowej to około 45 proc. mocy zainstalowanej. Powstaje pytanie jak długo taki wiatrak jest w stanie pracować? Morze dla wiatraków nie jest idealnym środowiskiem i według specjalistów mogą one pracować od 15 do 20 lat. To oznacza, że po 20 latach trzeba postawić nowe wiatraki.
Teraz trochę o samym bezpieczeństwie energetycznym. Euroentuzjaści twierdzą, że musimy wyeliminować paliwa kopalne, przede wszystkim z Rosji, i zastąpić je odnawialną energią jak wiatraki czy fotowoltaika. Wtedy, według nich, będziemy niezależni energetycznie. Ale tu mam kolejne wątpliwości, chociażby na przykładzie Polski. Gaz, ropa naftowa i węgiel wydobywane są w wielu krajach i można wyeliminować Rosję jako dostawcę, a dostarczać też surowce z innych krajów. A kto jest największym dostawcą wiatraków i paneli fotowoltaicznych? Kto posiada 70 proc. złóż metali rzadkich niezbędnych do ich produkcji? No i w czyich rękach jest 90 proc. przetwarzania tych metali rzadkich?
Załóżmy hipotetycznie, że w 2040 roku osiągniemy planowane 90 proc. zeroemisyjności. Mamy wiatraki, panele, pozamykaliśmy ostatnie kopalnie i ostatnie elektrownie węglowe, a tymczasem zbliża się termin zużycia większości wiatraków montowanych obecnie i paneli fotowoltaicznych, a jedynym dostawcą tych rzeczy są Chiny. Czy zatem można to nazwać bezpieczeństwem energetycznym? Koszt wybudowania elektrowni wiatrowej o mocy jednego gigawata to około 20 miliardów zł. W przypadku kosztu wybudowania elektrowni węglowej o takiej samej mocy to około 7 miliardów zł. Elektrownia węglowa może działać przez 60 i więcej lat. Zatem licząc okres wiatraków musimy 20 miliardów pomnożyć razy trzy, co daje nam 60 miliardów! Wychodzi zatem 60 miliardów do 7 miliardów! Nawet dodając do elektrowni węglowej koszt paliwa, czyli węgla i tak to nie zniweluje olbrzymiej różnicy, i będzie ona na dużą niekorzyść wiatraków. Natomiast w sytuacjach, gdy nie wieje wiatr i nie ma słońca, to powstałe braki energii z wiatraków i fotowoltaiki, uzupełniają elektrownie węglowe. To powinno się jeszcze doliczyć do kosztów elektrowni wiatrowych. Być może to wszystko jest właśnie odpowiedzią na pytanie, dlaczego Chiny, Indie, a także Stany Zjednoczone zwiększają wydobycie węgla. W ciągu około 20 lat wzrosło ono o 100 proc. Tylko same Chiny wydobywają węgla tyle co 20 lat temu wydobywał cały świat! Chiny setkami budują elektrownie węglowe.
Dlaczego zatem nie chcą taniej, najtańszej, darmowej energii z wiatru? Wiele mówią również dane przedstawiające stawki energii dla obywateli i przedsiębiorców na świecie. Zastanawiające jest, że Dania i Niemcy mają jedne z najwyższych cen, chociaż posiadają dużo więcej wiatraków niż Polska. Niby powinno być taniej, najtaniej, ale fakty wskazują, że jest drożej, najdrożej…
ANDRZEJ KALATA
Senator RP