Donosy to podobno polska specjalność. Wiele na ten temat mogą powiedzieć między innymi pracownicy Urzędu Skarbowego czy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Najczęściej są niepodpisane, bądź nadawca zastrzega sobie anonimowość. Acz bywają zaskakujące wyjątki…
Radny Powiatu Wadowickiego Jerzy Sikora nie krył zdumienia, gdy otrzymał pismo z Ministerstwa Sprawiedliwości skierowane do Prokuratury Krajowej. – W pierwszej chwili pomyślałem, że w wyniku zbieżności nazwisk dokument mający dotrzeć do jakiegoś ważnego urzędnika w Warszawie omyłkowo trafił do Skawiec – wspomina samorządowiec. – Przeczytałem list jeszcze raz, a tam czarno na białym stoi, że w załączniku pisma przeznaczonego dla Prokuratury Krajowej przekazano mój list. Przyznam, zamurowało mnie, bowiem żadnej korespondencji na tak wysokim szczeblu nigdy nie prowadziłem. Jednak pieczątka nadawcy nie pozostawiała wątpliwości – Ministerstwo Sprawiedliwości Biuro Kontroli i Audytu Wewnętrznego Wydział Skarg i Wniosków.
Zdumiony inwestor
Samorządowiec nie zdążył ochłonąć, gdy zadzwonił telefon z firmy Skanska. Jeden z kierowników przedsiębiorstwa budującego Zbiornik Świnna Poręba poinformował go, że dyrekcja Skanskiej otrzymała kopię jego (!) listu do Ministerstwa Sprawiedliwości ze skargą na działalność firmy. Rozmówca nie ukrywał przy tym zaskoczenia i zdumienia treścią listu, stwierdził także, że żadne zawarte oskarżenie nie ma pokrycia w rzeczywistości. – Trochę trwało, zanim zrozumiałem, że ktoś próbuje załatwić swoje prywatne porachunki z inwestorem, bądź wykonawcą zbiornika – mówi samorządowiec. – Natychmiast pojechałem do siedziby Skanska, aby zapoznać się z listem, rzekomo mojego autorstwa. Otrzymałem kopię. List był podpisany moim imieniem i nazwiskiem z zaznaczeniem „Radny Powiatu Wadowickiego”. Tyle tylko, że podpis – a mówię to z pełną odpowiedzialnością za słowa – nie jest mój – podkreśla skawczanin.
Autor listu zaadresowanego do ministra środowiska w pięciostronicowym elaboracie informuje o rzekomych nieprawidłowościach przy budowie Zbiornika Świnna Poręba. Nadawca zarzuca firmie Skanska szereg nieprawidłowości w trakcie prac ziemnych na terenie Stryszowa. Zaznacza przy tym, że „cały jeszcze szerszy materiał zebrany w sprawie budowy zapory w Świnnej Porębie jest już tłumaczony na język Angielski i zostanie przesłany stosownym instytucjom unijnym” (pisownia oryginalna).
Nie popuści
– Jako radny powiatowy niejeden raz informowałem budowniczych zbiornika o moich zastrzeżeniach dotyczących tej kluczowej dla naszego regionu inwestycji – informuje samorządowiec. – Wszak do zadań radnego powiatowego należy między innymi troska o mieszkańców powiatu, a przecież Zbiornik Świnna Poręba będzie wszystkim nam służył. Moją misją jest także nadzór nad wydawanymi pieniędzmi z publicznej kasy. I z tych zadań starałem się wywiązać. Jednakże zawsze były to uwagi skierowane do kierowników lub dyrektorów działających na miejscu, mających realny wpływ na przebieg i efekt poszczególnych robót. Nigdy natomiast nie wpadło mi do głowy skarżyć się komukolwiek w Warszawie. Takie sprawy należy wyjaśniać u źródła. Co więcej, roboty ziemne, o których informuje tajemniczy nadawca nie były w kręgu moich zainteresowań. Ja skupiam się na najważniejszych zadaniach, tych inwestycjach, które już w niedalekiej przyszłości będą oddziaływać na codzienność mieszkańców i turystów – podkreśla radny.
Podszywania się pod swoje nazwisko samorządowiec nie zamierza puścić płazem. W piśmie do Prokuratury Krajowej, w którym wyjaśnia, że nie jest autorem listu, żąda podjęcia stanowczych działań z „tytułu ochrony prawnej przewidzianej dla funkcjonariuszy publicznych zgodnie z art. 21 ust 3 ustawy o samorządzie powiatowym”. – Trudno rzucać na kogokolwiek podejrzenie o sfałszowanie podpisu, ale mam faworyta – nie ukrywa Sikora. – Jednak nie mogę publicznie sugerować wymiarowi sprawiedliwości, kto może być autorem donosu. Nie ulega wątpliwości, że swoją postawą i dociekliwością nadepnąłem w ostatnich latach na stopę niejednej osobie. Widać, ktoś próbuje się mścić. Mam nadzieję, że sytuacja zostanie wyjaśniona, a winny poniesie zasłużoną karę. Zostały naruszone moje dobra osobiste, jako funkcjonariusza publicznego i nie zamierzam zbagatelizować problemu – podkreśla.
Zgodnie z Kodeksem karnym, sfałszowanie podpisu jest przestępstwem przeciwko wiarygodności dokumentów i podlega karze grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.