O niebezpiecznym miejscu w Andrychowie poinformował nas czytelnik z tego miasta.
W mailu napisał: – „Chciałbym poruszyć ważną według mnie kwestię bezpieczeństwa pieszych, korzystających z chodnika na ul. Beskidzkiej, w stronę cmentarza komunalnego. Chodzi o odcinek od kiosku aż do cmentarnego muru. Wystarczy spojrzeć w górę: przewody energetyczne owinięte są pnączami, które łączą się z drzewami prawie do ziemi! Nie jestem energetykiem, ale uważam, że podczas burzy może dojść do nieszczęścia Kiedyś ekipy energetyczne regularnie wycinały drzewa i krzewy, które zagrażały trakcji energetycznej”.
Sprawdziliśmy. Czytelnik ma rację. Pnącza aż kipią z niektórych słupów energetycznych oraz z przewodów. Co więcej, część linii elektrycznej przebiega między gałęziami drzew. W związku z takim stanem rzeczy, poinformowaliśmy o wszystkim inspektora Jerzego Dwojaka, zajmującego się w andrychowskim Urzędzie Miejskim m.in. sprawami drogownictwa i energetyki. Powiedział nam, że wprawdzie jest to sprawa do zgłoszenia firmie Tauron, operatora sieci, ale postanowił już po godzinach pracy sprawdzić sprawę na miejscu. Jego zdaniem mniejsze niebezpieczeństwo stanowią przewody wśród gałęzi drzew, gdyż kable są dobrze izolowane. Natomiast zagrożenie powodują pnącza, które w pewnym momencie pod wpływem ciężaru mogą zerwać linię energetyczną. – Podczas najbliższego kontaktu z Tauronem zgłoszę ten problem – deklaruje inspektor Dwojak.