Wydarzenia Bielsko-Biała

Nagrody, pazurki i kwik

Prezes Jarosław Kaczyński kazał ministrom oddawać nagrody przyznane przez ówczesną premier Beatę Szydło. A przy okazji zapowiedział obniżki pensji dla parlamentarzystów oraz samorządowców!

Przypomnijmy: premier Beata Szydło przyznała swoim ministrom (jak i samej sobie) kilkudziesięciotysięczne nagrody. Po ujawnieniu tego faktu politycy rządzącej partii najpierw nie widzieli w tym nic złego. Również była premier, po początkowym milczeniu, ostro broniła nagród w swoim sejmowym wystąpieniu. Ten jej ostry ton nie wszystkim się podobał, ale Jarosław Kaczyński miał powiedzieć w jednym z wywiadów, że sam zachęcał premier Szydło, by „pokazała pazurki” (potem stwierdził, że wcale tak nie powiedział). Kiedy jednak wrzawa wokół nagród była coraz większe, a poparcie dla PiS-u coraz mniejsze, prezes Kaczyński ogłosił, że ministrowie oddadzą swoje nagrody na Caritas. Prezes poszedł jednak jeszcze dalej: zapowiedział wprowadzenie ustawy obniżającej o 20 procent pensje parlamentarzystów oraz zmniejszającej wynagrodzenia samorządowców (m.in. wójtów, burmistrzów, prezydentów miast, starostów).

Czy to dobry pomysł? Krótko po ogłoszeniu pomysłu prezesa Kaczyńskiego na Podbeskidziu przebywała akurat przewodnicząca Nowoczesnej. „Kronika” zapytała ją o zdanie: – Ministrowie i premier sami przyznali sobie nagrody, a teraz karę mają ponieść parlamentarzyści i samorządowcy. Nie ma tu żadnej logiki, to działanie w panice mściwego człowieka: reakcja na spadające sondaże. Poprzednia propozycja PiS-u zakładała podwyżki dla posłów. Wtedy byłam przeciwna, bo jeżeli nie rosną płace w całej sferze budżetowej, to błędem jest nagradzać jedną wybraną grupę. Ale obniżenie pensji to degradacja zawodu polityka. Być może należałoby wrócić do zasady, że zarobki polityków są powiązane ze średnią krajową i jeśli Polakom żyłoby się lepiej, to również politycy mieliby szansę na wyższe dochody. To rozwiązanie, które ma charakter racjonalny. Natomiast to, co oglądamy teraz, to czysta demagogia. To też uderzenie w samorządy. Obniżenie zarobków wójtom, burmistrzom i prezydentom jest korupcjogenne. Jarosław Gowin skarżył się, że nie starczało mu do pierwszego, kiedy był ministrem. A samorządowcy nie mają takich dochodów, jak pan Gowin. Za to polski rząd można z powodzeniem odchudzić o połowę. Natomiast ministrowie i wiceministrowie powinni być dobrze opłacani, bo te stanowiska powinny zajmować osoby, które wiedzą, co robią, a nie osoby pokroju Patryka Jakiego, któremu się wydaje, że potrafi coś robić. PiS szasta publicznymi pieniędzmi, przeznacza 20 milionów na rejs jachtem dla pana Kusznierewicza, finansuje podróże po całym świecie pani Anders, dopłaca prawie miliard do TVP, a teraz szuka oszczędności – stwierdziła Katarzyna Lubnauer.

Lider Kukiz’15 Paweł Kukiz napisał na Facebooku, że na Wiejskiej będzie kwik przy okazji obniżenia uposażeń posłów. Bielski poseł partii Kukiza Jerzy Jachnik krytykuje obniżkę w takiej formie. – To, co się stało, przypomina monarchię: król wstał lewą nogą i wszyscy poddani z PiS-u potakują jak baranki. A tak naprawdę pod nosem przeklinają. Regulacja zarobków polityków jest konieczna, począwszy od prezydenta, który zarabia śmiesznie małe pieniądze. Przede wszystkim powinna być jedna stawka bez żadnych dodatków, ryczałtów itd. Zarobki polityków powinny być godne, ale dopiero po zmianie całego systemu, jaki dzisiaj obowiązuje. Bo dzisiaj system jest chory: partiokracja to posłuszne podnoszenie rąk, jak partia każe. 80 procent posłów nawet nie wie, nad czym głosuje. Dla nich nawet tysiąc złotych wynagrodzenia to jest za dużo! Ale ci, którzy naprawdę pracują, powinni dobrze zarabiać. Nie zgadzam się, że do polityki powinni iść tylko ci, którzy już się dorobili: wtedy będziemy mieli parlament przedsiębiorców i sprawy społeczne będą leżały! – tłumaczy poseł Jachnik.

Posłanka Małgorzata Pępek (PO) zastrzega, że do projektu dotyczącego obniżki uposażeń poselskich, będzie się odnosić, kiedy pojawi się projekt ustawy (na razie jest tylko zapowiedź). – Trzeba jednak podkreślić, że patologia, do której doprowadziły rządy PiS, wypłacanie nagród i niekontrolowany skok na kasę to skandal. Polakom należy się wyjaśnienie, kto i jak wypłacał nienależne nagrody. Pieniądze powinny zostać zwrócone do budżetu państwa. Przyznane nagrody nie wynikają z Kodeksu pracy – znów opinia publiczna jest wprowadzana w błąd. Dodatki do pensji wypłacane były  z funduszu z przeznaczeniem na nagrody za szczególne osiągnięcia w pracy zawodowej. Zrobiono z nich stały dodatek do pensji. Złamano prawo. Najpierw premier Szydło mówiła, że nagrody ministrom się należały, by miesiąc później prezes nakazał je zwracać i zapowiadał obcinanie pensji posłom i samorządowcom. Czego się nie robi w PiS, żeby być u władzy? Niech rząd zadba o wysokość rent i emerytur Polaków – odpowiedziała posłanka Platformy Obywatelskiej z Żywiecczyzny.

Zupełnie inaczej widzi sprawę przedstawiciel partii rządzącej. – Polacy od zawsze oczekiwali i oczekują od polityków skromności i to jest właśnie ukłon w tym kierunku. Chcemy być bliżej ludzi. Oczywiście jeżeli dojdzie do głosowania, to będę za taką obniżką – deklaruje poseł PiS Grzegorz Puda. I odpowiada politykom partii opozycyjnych. – Koledzy z opozycji nie mają żadnych własnych propozycji programowych, więc ich głównym programem jest być antyPiS-em. Mam apel do kolegów z Platformy, którzy pobrali nagrody, kiedy byli u władzy, by zdobyli się na podobny gest, jak obecnie nasi ministrowie – apeluje poseł Puda. (wm)

 

 

google_news