Pracowity weekend mieli ratownicy górscy. Tylko w niedzielę aż trzykrotnie ruszali do akcji.
Najpierw udzielali pomocy rowerzyście, który mocno poturbował się po upadku w trudnym terenie na trasie rowerowej w rejonie Dębowca w Bielsku-Białej. Po udzieleniu pierwszej pomocy, kolarz został przetransportowany na noszach do karetki pogotowia.
Nieco później o pomoc ratowników poprosił turysta, który po upadku w rejonie przełęczy Karkoszczonka (położona jest pomiędzy Szczyrkiem a Brenną) skręcił nogę w stawie skokowym. Co prawda próbował o własnych siłach – czołgając się kilkaset metrów – dotrzeć do „cywilizacji”, lecz opadł z sił i zatelefonował do GOPR-u. Problemem było odnalezienie poszkodowanego piechura w leśnej głuszy (nie potrafił powiedzieć, gdzie się dokładnie znajduje). W końcu po około pół godzinie ratownik na quadzie dotarł do turysty i po udzieleniu mu pomocy odtransportował pechowca do Brennej, gdzie już czekała na niego rodzina.
Z kolei po południu grupa turystek zabłądziła na stokach Babiej Góry po słowackiej stronie. Na szczęście dyżurnemu ratownikowi udało się – udzielając porad przez telefon – naprowadzić je na szlak.