Bielsko-Biała Na sygnale

Symbol bielskiej kontrabandy

Do Ormianina ustawiała się kolejka klientów, chcących nabyć tańsze, ale nielegalne wyroby tytoniowe i alkoholowe. Mężczyzna długo, bo aż dwadzieścia lat, grał na nosie polskim służbom. Teraz zostanie deportowany.

Nasza redakcja od tygodni dopytywała pograniczników, urzędników celnych i skarbowych oraz policjantów, jak to jest, że obywatel Armenii w biały dzień przy obleganym targowisku na ulicy Lompy w Bielsku-Białej w najlepsze handluje papierosami i alkoholem bez polskich znaków akcyzy. Wracał w to miejsce nawet zaraz po tym, jak był zatrzymywany przez straż graniczną!

– To się w głowie nie mieści. Ludzie harują tu od świtu do zmierzchu i ledwo wiążą koniec z końcem, a na dodatek są ciągle kontrolowani przez pracowników skarbówki czy weterynarii. Muszą płacić podatki, opłacać wszelkie urzędowe pozwolenia i uiszczać opłatę targową. Jednocześnie od lat dziewięćdziesiątych patrzą, jak obok nich na nielegalnym biznesie dorabia się człowiek, który w nosie ma prawo, podatki i śmieje się w twarz mundurowym – denerwuje się nasz rozmówca.

Ormianin stał się wręcz symbolem bielskiego targowiska. Miał wielu stałych klientów, o których już nie musiał zabiegać. Wystarczyło, że się przechadzał po targowisku i w jego pobliżu. Można go tam było spotkać niemal codziennie. W skórzanej kurtce i z telefonem przy uchu. Niedaleko targowiska parkował swoje samochody, a w bagażnikach trzymał lewy towar.

O działalności Ormianina już pisaliśmy. Zbierając materiał, rozpytywaliśmy o to m.in. w Izbie Administracji Skarbowej w Katowicach. Tuż po tym, 22 marca, mężczyzna został zatrzymany przy ulicy Lompy. Służby nie chciały potwierdzić, że akcję zorganizowały po sygnałach od dziennikarzy. W dwóch samochodach Ormianina znaleziono tytoń, papierosy i alkohol o łącznej wartości 42 tysięcy złotych. Zaradny handlarz do „nalotów” był jednak już niemal przyzwyczajony. Dość powiedzieć, że w jednym przypadku w magazynach targowiska pogranicznicy ujawnili towar o wartości… 380 tysięcy złotych. Znaleziono tam 398 litrów alkoholu, prawie 216 kilogramów tytoniu oraz 15 868 paczek papierosów.

Jak informowali nasi czytelnicy, po ostatnim marcowym zatrzymaniu Ormianin wrócił na targowisko… już następnego dnia. I beztrosko handlował dalej. – Patrzę na to i nie mogę uwierzyć, że można tak robić w konia nasze służby. Wygląda to tak, jakby ten człowiek miał nad sobą parasol ochronny – denerwował się wtedy czytelnik. Ostatnio do sprzedawcy „fajek” i alkoholu pod targowiskiem ustawiła się długa kolejka. Nasz rozmówca widział, jak w przeddzień zatrzymania Ormianin przenosił swój towar przez bramę targowiska. Jednak już wtedy był pod obserwacją służb.

Okazało się, że po dwudziestu latach (!) nielegalnego handlu mężczyzna wreszcie się doigrał. 8 czerwca jego kariera przy ulicy Lompy dobiegła końca. Zatrzymali go tam – po raz kolejny – strażnicy graniczni. Ujawnili, że znowu miał przy sobie papierosy, tytoń oraz alkohol, które nie posiadały polskich znaków akcyzy skarbowej. – Obywatel Armenii przebywał na terenie Polski od prawie dwudziestu lat. Jednak jego wielokrotne działania niezgodne z prawem, które godziły w obowiązujący w naszym kraju porządek prawny, musiały znaleźć swój koniec. Mimo wcześniejszych zatrzymań cudzoziemiec nadal kontynuował swoją działalność przestępczą handlując nielegalnymi papierosami i alkoholem – informuje Katarzyna Walczak, rzecznik śląskiej SG. – Mając na uwadze tak lekceważący stosunek do obowiązującego w Polsce prawa, komendant Placówki Straży Granicznej w Bielsku-Białej wydał wobec niego decyzję zobowiązującą do opuszczenia terytorium Polski z terminem natychmiastowej wykonalności. Ponadto orzeczony został wobec cudzoziemca pięcioletni zakaz wjazdu na terytorium Polski i państw Schengen – dodaje.

Na wniosek straży granicznej bielski sąd wydał postanowienie o umieszczeniu Ormianina w Strzeżonym Ośrodku dla Cudzoziemców, gdzie będzie przebywał do czasu deportacji do Armenii.

google_news