W słoneczne dni wypoczywających nad Jeziorem Mucharskim trudno zliczyć. Od początku wakacji bezpieczeństwa letników strzegą (nieformalnie) ratownicy.
O nonsensach związanych z Jeziorem Mucharskim informujemy od wielu lat. Zarządzający sztucznym jeziorem dostarczają bowiem nieustannie powodów do „śmiechu przez łzy”. A to najwyższe władze RP uroczyście zakończą budowę nie bacząc, że na dnie pozostały drzewa, krzewy i tony śmieci, a brzegi grożą osuwiskami. Wybudowana kosztem 46,3 mln złotych elektrownia wodna nie pracuje, a w kasie marszałka Małopolski leży odłogiem kilkanaście milionów “unijnych”przeznaczonych na zagospodarowanie turystyczne brzegów.
Więcej w najnowszym wydaniu Małopolskiej Kroniki Beskidzkiej.