Już tylko miesiąc dzieli nas od wyborów samorządowych. Powoli zapełniają się listy kandydatów na poszczególne stanowiska i urzędy. Komitety wyborcze zgłaszają osoby chętne do pracy w obwodowych komisjach wyborczych, a także mężów zaufania. Niedługo do naszych skrzynek zaczną trafiać ulotki poszczególnych kandydatów. Gra idzie o sporą stawkę – kolejne pięć lat zarządzania „Polską lokalną”.
Demokracja nakłada na nas, w sumie dość trudny, obowiązek i zarazem przywilej wybierania osób, które – reprezentując nas i w naszym interesie – rządzą naszym krajem, gminą, powiatem i województwem. Jeśli chcemy mądrze wybrać, jesteśmy niejako zmuszeni do zainteresowania się szeroko rozumianą polityką. Musimy umieć sprecyzować swoją wizję Ojczyzny (i tej „małej”, i tej „większej”), zestawić ją z programem poszczególnych komitetów i kandydatów, wysondować realne możliwości wdrożenia ich programu w praktyce i – co najważniejsze – udać się do lokalu wyborczego, aby zagłosować. A później już tylko czekać na wyniki i cieszyć się zwycięstwem lub denerwować porażką naszego kandydata.Dla mieszkańców Podbeskidzia tegoroczne wybory samorządowe są realną szansą na radykalną zmianę w naszym regionie. Już wiemy na pewno, że sprawujący władzę przez cztery ostatnie kadencje włodarz Bielska-Białej nie obejmie urzędu prezydenta stolicy Podbeskidzia. O fotel prezydenta walczy pięciu kandydatów, przy czym tylko trzech ma realne szanse zająć miejsce Jacka Krywulta. Wszyscy trzej kandydaci zaprezentowali już swoje programy. Wszyscy są zgodni co do tego, że w naszym mieście i zamieszkujących je ludziach drzemie ogromny potencjał – dotychczas tylko częściowo zagospodarowany. Wszyscy deklarują chęć wprowadzenia wielu zmian i ułatwień dla mieszkańców. Czy jednak wszyscy są w równym stopniu wiarygodni? Pozostawiając na boku osobisty stosunek do poszczególnych kandydatów (znam wszystkich trzech), chciałbym zauważyć, że nie wzbudzają mojego zaufania deklaracje obecnego przewodniczącego Rady Miejskiej, który miał dość czasu i możliwości, aby już znacznie wcześniej wprowadzić w życie proponowane przez siebie obecnie zmiany.
Tych możliwości nie miał Janusz Okrzesik. Kandydat stowarzyszenia Niezależni.BB bez wątpienia ma sporo dobrych pomysłów. Przypomnę jednak, że od 2009 nie zasiada w Radzie Miejskiej, zaś wspierające go stowarzyszenie ma obecnie tylko dwóch radnych. Nawet jeśli założymy wygraną Janusza Okrzesika w wyborach, to prawie pewnym jest, że wspierający go kandydaci do Rady Miejskiej nie uzyskają większości. Czy z mniejszością w radzie będzie w stanie zrealizować swój program?
Kandydat Zjednoczonej Prawicy – Przemysław Drabek zasiada w Radzie Miejskiej od 12 lat. Przez ostatnie 8 lat pełnił funkcję jej wiceprzewodniczącego. Pomimo bycia w opozycji, udało mu się wprowadzić w życie wiele ambitnych pomysłów (np. kartę Rodzina+). Jest człowiekiem godnym zaufania, bardzo aktywnym, pracowitym i otwartym na głos mieszkańców. Jeśli ktoś nie chce, „żeby było tak jak było”, pragnie realnych, możliwych do wprowadzenia zmian, powinien głosować na Przemysława Drabka. Na pewno nie będzie to głos zmarnowany.
Szanowni Państwo, już niedługo będziemy mieli szansę zadecydować o kierunku rozwoju naszych „małych ojczyzn” na najbliższe pięć lat. Wybierzemy włodarzy naszych sołectw i gmin, radnych miejskich, gminnych i powiatowych, a także radnych sejmiku wojewódzkiego. Nie sposób w krótkim tekście przedstawić wszystkich naszych kandydatów na radnych i ich programu. Ponieważ jednak przez wiele lat byłem radnym sejmiku województwa śląskiego, chciałbym zauważyć, że w naszym okręgu startuje do niego mocna reprezentacja pod przewodnictwem mieszkającego w Cieszynie Jana Kawuloka – radnego od wielu kadencji, przewodniczącego sejmikowego klubu PiS, człowieka zasłużonego i ambitnego.
Nie zmarnujmy swojego głosu. Wybierzmy mądrze, opowiadając się po stronie ludzi, którzy potrafią łączyć przywiązanie do tradycyjnych wartości z dążeniem do rozwoju i realnej poprawy warunków życia. Oby samorządowcy, których wybierzemy, byli ludźmi godnymi stanowisk i urzędów, na które ich powołamy. Tego sobie i Państwu życzę.
ANDRZEJ KAMIŃSKI
Aha, czyli trzeba głosować na tych kandydatów, którzy są z partii większościowych? Mniejszość jest be? Nie da się rządzić w koalicji z uwzględnieniem różnych mniejszości? Takie są te najlepsze przemyślenia polecane przed wyborami? Właśnie sztuka w rządzeniu polega na tym aby umieć uwzględnić potrzeby różnych opcji a nie tylko ślepo podnosić rękę “za” w większości. Znamy takie rządy na dole, że np. wójt dopasuje sobie radnych do swojej wizji rządzenia i później w głosowaniach jest tylko podnoszona ręka za większością. A w relacjach po sesji jest z dumą pisane (wytłuszczonym drukiem), że uchwała przeszła jednomyślnie.