Początkiem września opisywaliśmy na łamach Alfiego, który był psem policyjnym, a potem został przekazany byłemu wojskowemu. Niestety, sprawowanie należytej opieki nad niepełnosprawnym psem pozostawiało wiele do życzenia, tym bardziej że właściciel sam tej pomocy potrzebował.
– Pies aktualnie ma niedowład tylnych nóg spowodowany urazem mechanicznym oraz tzw. zespół końskiego ogona wraz z zapaleniem bakteryjnym między dyskami. Ma również spore zwyrodnienia tylnej łapy. Tymczasem miasto eksmitowało właściciela do innego budynku, gdzie mieszka na piętrze, na które prowadzą bardzo strome schody. Właściciel nie dysponuje środkami na leczenie psa, nie jest w stanie stworzyć mu należytych warunków bytowych, jedynie twierdzi, że kocha psa… Niestety, na swój sposób – mówiła nam wtedy Joanna Kraj z bielskiej Psiej Ekipy.
Jedynym sensownym rozwiązaniem było wówczas znalezienie psu domu, w którym będzie mógł się zestarzeć. Niestety, chętnych do adopcji „emerytowanego inwalidy” na horyzoncie nie było. „Psia Ekipa” przeczesała niebo i ziemię, aby znaleźć anioła, który pomoże czworonogowi. Czas jednak upływał nieubłaganie, a Alfi wciąż nie miał się gdzie podziać. Nagle zabrzmiał dźwięk… nietypowy i o nietypowej porze! – Popatrzyłam na zegarek, było po 1 w nocy. Magda wstaje o 5 do pracy. Ale musiałam do niej zadzwonić. Nie zasnęłabym po tym, co usłyszałam od Asi. A usłyszałam „przestań mi już smarkać do ucha. Biorę, biorę go do naszego domu i przestań już słać mi te serca na fejsie” – relacjonuje nam wolontariuszka z Psiej Ekipy.
Chęć walki o Alfiego była wielka, bo – jak powiedziała po wnikliwych badaniach lekarz weterynarii, która się nim zajmuje – pies ma przed sobą jeszcze kilka ładnych lat pieskiego życia. Warto jednak było zawalczyć o to, by starość była godna, a przy Alfim nie zabraknie człowieka, który będzie potrafił opiekować się psem w potrzebie. – Asię znamy od dawna. To ona dała dom i miłość schroniskowemu Kontusiowi, którego wszyscy się brzydzili i nikt nie chciał pokochać. To ona milion razy pokazała nam, że anioły ze skrzydłami to bajka. Prawdziwe anioły obierają ziemniaki, kupują marchewkę w Biedronce, nie żyją rano bez filiżanki kawy, czasem przeklną i …zawsze są tam, gdzie ktoś potrzebuje ich pomocy.
Asia przyjechała, Alfiego zabrała, nakarmiła, ogrzała i…musiała go przystopować, bo Alfi jakby czując, że zaczyna nowe życie, tak się rozochocił, że zrobił dziesięć kroczków – powiedziała nam Joanna Kraj.
Nie o dotychczasowym opiekunie tu mowa, po co pytanie. To czy jest aniołem osądzi Najwyższy. Andy ma trochę racji, człowiek który zachoruje specjalistycznie musi czekać na specjalistę rok albo dłużej. Stary może nie doczekać wizyty.
Dotychczasowy opiekun dostał nowe mieszkanie,więc w czym problem ? A może byście się wreszcie nauczyli litości nad starym zwierzęciem,też dzieckiem Bożym ? Ten kto to zrobił naprawdę jest aniołem i dziękuję mu z całego serca !!!
Czy pies jest nadal policyjny? Sprostowania nie ogłoszono po próbie czary mary z Psiej Ekipy. Zrobili to w komentarzach czytelnicy. Co za Magda?
z tego co rozumiem z artykułu dotychczasowy opiekun tego pieska również potrzebuje pomocy. Z całym szacunkiem, ale czy przypadkiem tego typu fundacje nie mogłyby skupić się na pomaganiu ludziom, a nie zwierzętom ? Psa ratujemy a człowieka mamy w ……wiadomo gdzie. Fajne czasy