W połowie listopada zeszłego roku Rada Miejska w Bielsku-Białej podjęła jednogłośnie uchwałę w sprawie nadania jednemu z bielskich rond imienia majora Jana Wawrzyczka (bohatera kampanii wrześniowej i żołnierza AK, dowódcę legendarnego oddziału partyzanckiego Sosieńki).
Chodzi o nowo powstałe rondo na skrzyżowania ulic Stojałowskiego, Broniewskiego, Wyzwolenia i Szkolnej. Gdy radni podejmowali uchwałę, inwestycja nie była jeszcze formalnie zakończona. To nastąpiło kilka dni później.
Jednak do dzisiaj na rondzie nie ma informacji o patronie.
Dlaczego? Z wypowiedzi pracowników Miejskiego Zarządu Dróg wynika, że powód jest dość banalny. Otóż gdy projektowano to skrzyżowania, a nawet w czasie, gdy było już przebudowywane, nic o przyszłym patronie nie było wiadomo. Stąd też ani projektant, ani też na późniejszym etapie prac nie przewidziano odpowiedniej tablicy – czy innego elementu architektonicznego – z umieszczonym na niej imieniem patrona.
Zabrano się za to dopiero teraz (po tym jak Rada podjęła decyzję), a doprowadzenie sprawy do skutku wymaga czasu. Nie da się bowiem ot tak – usłyszeliśmy – postawić tam byle jakiej tabliczki. Najpierw trzeba wszystko uzgodnić z projektantem ronda oraz plastykiem miejskim, a później zlecić wykonanie odpowiednich oznaczeń. Kiedy pojawią się na rondzie? W MZD nie chcą składać na ten temat żadnych deklaracji, lecz sugerują, że cała procedura może potrwać nawet dwa miesiące.
Dla głupiej tabliczki z nazwą musi być procedura. Można się urobić w biurokracji? – można.
Rondo Wawrzyczka- nazwa trudna do wymówienie przez Polaka, nie mówiąc o obcokrajowcach- nie podoba mi się.