Wydarzenia Bielsko-Biała

Bielska firma będzie gasić pożary lasów

Fot. Helipoland

Piloci z bielskiej firmy są przygotowani do akcji gaśniczych w lasach zagrożonych pożarami. Ze śmigłowca są w stanie jednorazowo zrzucić tonę wody.

Śmigłowiec bielskiej spółki Helipoland, która na polskim rynku jest potentatem w świadczeniu usług z wykorzystaniem takich maszyn, obecnie stoi w hangarze na bielskim lotnisku. Jednak wkrótce będzie stacjonował w Brynku nieopodal Tarnowskich Gór. Dyżurujący piloci będą musieli być w każdej chwili gotowi, aby ruszyć do akcji gaśniczej. Gdy zostaną powiadomieni po pożarze, muszą wystartować przed upływem dziesięciu minut. W razie potrzeby, mogą zostać skierowani także poza teren województwa śląskiego.

Piotr Starowicz na tle eurocoptera, który będzie wykorzystywany do gaszenia pożarów lasów. Fot. Marcin Kałuski

Jak tłumaczy Piotr Starowicz z Helipoland, spółka została podwykonawcą firmy, która na zlecenie Lasów Państwowych odpowiada za prowadzenie akcji gaśniczych na terenach leśnych z wykorzystaniem samolotów i śmigłowców. – Dla nas to nie tylko biznes czy zdobywanie kolejnych doświadczeń, ale też możliwość przyczynienia się do ratowania naszych lasów oraz zwierząt przed zagrożeniem pożarowym. Dlatego z dużym zadowoleniem podjęliśmy się tego zadania. Mamy odpowiednio przeszkolonych pilotów oraz niezawodny sprzęt, zgodny ze światowymi standardami – tłumaczy.

Fot. Marcin Kałuski

Do akcji gaśniczych będzie służyć najnowszy nabytek spółki – śmigłowiec średniej wielkości Airbus AS350 (Eurocopter), wyprodukowany w 1989 roku. Samo przeprowadzenie jego generalnego remontu i przystosowanie do prowadzenia akcji gaśniczych kosztowało więcej, niż najwyższej klasy samochód. Śmigłowiec stoi na specjalnej ruchomej platformie, dzięki czemu jest wyjątkowo mobilny podczas „hangarowania”. Do maszyny podczepia się zbiornik na wodę, który pomieści jej nawet tonę. Jeśliby pożar wybuchł nieopodal lądowiska, wodę można nabrać w pobliżu. – Jeśli pożar jest dalej, to pobiera się ją z dowolnego zbiornika, choćby z rzeki czy jeziora. To najtrudniejsza część całej operacji gaśniczej. Później trzeba się koncentrować na tym, aby efektywnie tę wodę zrzucić. Prędkość śmigłowca nie może być zbyt duża, bo rozpyli się mgiełkę, ale nie może też być zbyt mała, bo mogłoby to zagrozić pracującym na ziemi strażakom. Precyzyjna praca wymaga wielu ćwiczeń – objaśnia pilot Bartłomiej Kieblesz. Celem pilotów z reguły jest nie tyle zrzucenie wody prosto w ogień, ale na obrzeżach pożaru, by zapobiec jego rozprzestrzenieniu. – W kokpicie jest osobny przycisk, dzięki któremu można zrzucić wodę. Jest też drugi przycisk, którego pilot może użyć w sytuacji awaryjnej. Jego naciśnięcie spowoduje zrzucenie całego zbiornika – dodaje pilot Jacek Kogut.

Pilot Jacek Kogut w kokpicie śmigłowca, który pomoże w zwalczaniu pożarów lasów. Fot. Marcin Kałuski

Spółka Helipoland, poza obecnymi zadaniami, czyli szkoleniem pilotów, oblotami infrastruktury naziemnej dla spółek państwowych (PKP, Tauron) czy lotami widokowymi, przygotowuje się już do kolejnych nieszablonowych przedsięwzięć. Z jej śmigłowców ma być filmowane najbliższe Tour de Pologne oraz mają być wykonywane pomiary geofizyczne w Kazachstanie. Ponadto przymierza się do wykorzystania śmigłowców do kompleksowego badania smogu między innymi nad Bielskiem-Białą.

Fot. Helipoland

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
strażak sam
strażak sam
5 lat temu

Świetna sprawa. Powodzenia!

Edi
Edi
5 lat temu

Super