To było pierwsze takie miejsce wybudowane od podstaw w Bielsku-Białej, jako kompleks nowych budynków. Było ich zaledwie kilka, ale i tak z miejsca ludzie zaczęli o nim mówić „osiedle”. Do dzisiaj nigdy gruntownie nie było remontowane.
Na początku był to Zor 1, nazwa ta w końcu zanikła, a zastąpiło ją określenie „osiedle Żeromskiego”, od nazwy ulicy przy której stoją budynki. Najstarsze nich wyrosły zaraz na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Razem z uliczkami i chodnikami. I właśnie te od tamtej pory nigdy nie były remontowane. Czas się tu więc zatrzymał ponad pół wieku temu. Dzisiaj mieszkańcy osiedla marzą o jednym – aby miasto wreszcie sypnęło groszem i odnowiło przynajmniej chodniki, drogę osiedlową i parking na kilkanaście ledwie samochodów.
– Tu się już nie da normalnie chodzić, bo nawet młody człowiek, sprawny i wysportowany może się potknąć o wystające płyty chodnikowe – przekonuje mieszkaniec osiedla, pan Andrzej. – O spacerze mamy z dzieckiem i wózkiem nie ma mowy, po tych wertepach.
Mieszkańcom trudno zrozumieć, że tak małe osiedle zlokalizowane niemal w środku miasta, przez tyle lat nie może się doczekać chociażby najmniejszego remontu.
– Przecież tu nie trzeba wielkich pieniędzy – dziwi się nasz rozmówca. – Trochę dobrej woli…
Ale o tej na razie, jak się dowiedzieliśmy, nie ma mowy. Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, który administruje m.in. tzw. infrastrukturą w opisywanym miejscu, nie planuje w bieżącym roku, ani w kolejnym, żadnych prac rewitalizacyjnych na osiedlu.
– Aktualnie priorytetowym zadaniem jest likwidacja źródeł niskiej emisji we wszystkich lokalach mieszkalnych i użytkowych będących własnością miasta – tłumaczy Krzysztof Kwiatkowski, z-ca dyrektora ZGM, który jednak zapewnia, że dokonywane będą jedynie bieżące naprawy drogi osiedlowej.
O osiedle od lat upomina się tymczasem bielski radny Konrad Łoś. Już w 2016 roku składałw tej sprawie interpelacje. Ówczesny prezydent Jacek Krywult przychylił się do próśb i doprowadził do powstania dokumentacji rewitalizacji osiedla. Nowe władze wstrzymały jednak prace uznając, że na razie ważniejsze są inne potrzeby miasta, w tym wspomniana przez ZGM wymiana kopciuchów na ekologiczne systemu ogrzewania.
– Dla mnie to po prostu skandal, bo miasto powinno działać w wielu kierunkach równolegle – uważa Konrad Łoś. – Od tego jest prezydent i urzędnicy, aby tak ustawiać budżet, żeby nikt nie był poszkodowany. Jak można nic nie robić na osiedlu przez siedemdziesiąt lat?!
dzi
Dla mnie i tak najpiekniejsza jest olszówka.
I miotły w rękach pensjonariuszek czekających na kolesi podszywacza z kijami bejsbolowymi. Ustaweczka jak się patrzy podszywacz ale nie za bardzo trzeba patrzyć bo tam podszywacza nie znajdzie się, mocny tylko w gębie.
Czyny społeczne wróć.
Jest Rada Osiedlowa?, czym się zajmuje?
Nie ma też na basen na ul. Konopnickiej, ale 20 mln znalazło się na odnowienie starej fabryki dla emerytów żeby mieli miejsce spotkań. Tak jakby szkół i świetlic i kościołów było malo