Według PKP, skutki hałasu związanego z ruchem pociągów powinni łagodzić samorządowcy, budując… mosty i tunele.
Wracamy do problemu, o którym na naszych łamach (tutaj) mówił Wojciech Dębowski, prezes oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, mieszkający w bloku przy ulicy Leszczyńskiej w Bielsku-Białej. Stanął na czele mieszkańców, którzy chcą wymóc na kolei „przyciszenie” pociągów na odcinku od centrum miasta aż do rogatek. Uważa, że maszyniści wcale nie muszą trąbić tak intensywnie, zbliżając się do kolejnych przejazdów kolejowych. Wystarczyłby jeden krótki sygnał, ale wielu z nich „podaje sygnał baczność” tak długo, że na baczność – nawet w nocy – stają okoliczni mieszkańcy.
Jak informuje Wojciech Dębowski, Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach, który pismo w sprawie nadmiernego hałasu otrzymał od wicewojewody śląskiego, sprawę skierował do PKP Polskich Linii Kolejowych. I czeka na jakąkolwiek odpowiedź. Tej nie doczekał się jeszcze Przemysław Drabek, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.
Wyjaśnienie z PKP otrzymała już Śródmiejska Spółdzielnia Mieszkaniowa. Jak się okazuje, nikt nie zamierza tłumaczyć maszynistom, by z umiarem podchodzili do obowiązku „podawania sygnału baczność” ani też budować ekranów dźwiękochłonnych. Odpowiedź PKP sprowadza się do tego, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, a samorząd może sobie stworzyć… bezkolizyjne skrzyżowania, budując wiadukty i tunele.