W Bielsku-Białej jest ponad 30 siłowni na świeżym powietrzu. Wiele z nich wybudowano z inicjatywy samych mieszkańców w ramach budżetu obywatelskiego. Mają służyć podnoszeniu tężyzny fizycznej oraz poprawie kondycji bielszczan. Tymczasem coraz częściej ta sportowo-rekreacyjna infrastruktura służy zgoła odmiennym celom.
Siłownie – zwłaszcza te położne nieco na uboczu – stały się miejscem wieczornych i nocnych libacji alkoholowych. Uczestnicy takich popijaw pod chmurką pozostawiają po sobie istny „chlew”. Walające się wszędzie śmieci, puszki i butelki – w tym rozbite – po wypitych trunkach, to widok jaki zobaczyć można w takich miejscach. Może więc zamiast siłowni i placów fitness lepiej po prostu wybudować w mieście kilka melin?