Kilka minut po 18.30, w piątkowy wieczór, strażacy z OSP Brenna Centrum, zostali wezwani do akcji. Alarmowano z przysiółka Węgierski.
Na miejscu okazało się, że w potoku wylądował traktor własnej konstrukcji . Kierujący nim mężczyzna pokonywał pojazdem drewniany mostek na drodze lokalnej i wtedy konstrukcja załamała się pod ciężarem ciągnika.
Jak dowiadujemy się od Wojciecha Ficka z Komendy Powiatowej Policji w Cieszynie, mężczyzna na szczęście zbytnio nie ucierpiał. Skończyło się na kontuzji ręki. Był trzeźwy.
W działaniach ratunkowych uczestniczyły cztery zastępy strażackie, pogotowie ratunkowe i policja.
Może teraz gmina zrobi mostek prawdziwy a nie prowizorka.
Jeśli pogotowie ratunkowe niepotrzebne bo tylko kontuzja ręki to po coś wezwano policję, jaki efekt, nie tylko sprawdzenie trzeźwości.
Zamilcz debilku
Ola wyżej lepiej wie o co chodzi, jaka inna rola policji, protokół powypadkowy kulturny Karolu.
Według mojej wiedzy to nie tylko kontuzja ręki, ale też pęknięta podstawa czaszki
No to groźniej niż pisze pan redaktor, tym bardziej protokół powypadkowy i działania naprawcze.
No widzisz Karol jak się da z Grzesiem rozmawiać bez inwektyw.
Nie wystarczy akcja strażaków. Czyjej konstrukcji mostek, kto powinien dbać o stan techniczny?
Mostek to dojazd do posesji. W 1997r po powodziach zostala uszkodzona infrastruktura drogowa, oraz brzegi Brenicy. Dojazd przez potok po plytach betonowych był niemożliwy ze wzgledu na wybranie przez potok koryta rzeki na dużą głębokość. Zniszczone mosty w Brennej, ktore prowadziły do gospodarstw domowych zostały odbudowane. Niestety gmina Brenna nie pomogła w odbudowie dojazdów, ktore prowadziły tylko do jednej posesji. Nawet toczyła wojnę papierkową z osobami, ktore same odbudowywały dojazdy do posesji. Brak projektów odbudowy bez wymagalnych zezwoleń skutkowało nawet groźbami rozebrania plyt betonowych, tak jak w przypadku dojazdu przez potok okolo 100 metrów poniżej miejsca zawalenia się mostu drewnianego.… Czytaj więcej »
Co to znaczy na własną rękę, jak widać nieszczęście, to jest XXI wiek i ktoś we wsi zarządza, widzi mostki na własną rękę. A jak jest ich więcej? Mostek to nie kładka.
Przymykają oko, gdyż wiedzą, że nie pieniędzy gminnych dla wszystkich, a prowizorki budowane są zazwyczaj przez osoby starsze nie majętne. W tym konkretnym przypadku winna jest instytucja RZGW w Gliwicach Spółka Wodna. Od wielu lat trwa “wojna” o przywrócenie koryta i brzegów potoku do stanu przed powodzią. Wizje lokalne nic nie pomogły. Brak pieniędzy. Wystarczyło tylko na wzmocnienie brzegów przy drodze gminnej. Posiadam zdjęcia wyrwanego asfaltu, droga była wtedy nieprzejezdna. Powracając do tematu mostku. Obecna wlascicielka chciała zgromadzić zapasy drzewa do kominka. Nie wiem czy mostek faktycznie się zarwał, czy też traktor najechał na brzeg położonych na legarach podkładów kolejowych.… Czytaj więcej »
Jak to w Polsce, dopiero jak ktoś zginie wszystkim mądrym otworzą się oczy, również Kronika coś więcej napisze niż oględną notatkę jak tutaj.