Wydarzenia Żywiec

Budżet obywatelski – był i zniknął

W 2015 roku z wielkim szumem wprowadzono w Żywcu budżet obywatelski. W trakcie głosowania pojawiły się jednak kontrowersje. Władze miasta obiecywały, że budżet powróci w 2017 roku, ale do dzisiaj go nie ma. Dlaczego?

Budżet obywatelski cieszy się w Polsce sporym zainteresowaniem. Mają go nie tylko duże miasta (w Bielsku-Białej w 2018 roku na budżet obywatelski zostanie przeznaczone 4,5 mln zł – przy 172 tys. mieszkańców), ale też i mniejsze, jak na przykład Cieszyn (400 tys. zł/35,8 tys.), Ustroń (360 tys. zł/16 tys.), Lędziny (250 tys. zł/16,7 tys.), Mikołów (1 mln zł/39,8 tys.), Pszczyna (1,9 mln zł/25,9 tys.), Pyskowice (150 tys. zł/18,6 tys.) czy Racibórz (1,5 mln zł/55,8 tys.). Budżet wprowadził również Żywiec w 2015 roku, a do dyspozycji na projekty mieszkańców zaproponowano 500 tys. zł. Żywczanie wykazali się sporą pomysłowością, a wśród ośmiu projektów zaproponowano między innymi budowę przenośnego lodowiska na terenie boisk rekreacyjnych w Żywcu Zabłociu, położenie asfaltu na ulicach Cyprysowej, Chabrowej i Chmielnej w dzielnicy Oczków, budowę placu zabaw i siłowni zewnętrznej przy Szkole Podstawowej nr 3 w Żywcu Sporyszu, wykonanie remontu nawierzchni na ul. Kraszewskiego oraz zagospodarowanie i zabezpieczenie terenu zielonego w osiedlu Pod Grapą. Komisja urzędników odrzuciła projekt lodowiska w Zabłociu, co wywołało burzę. Mieszkańcy poczuli się pokrzywdzeni, że władze miasta nie dbają o ich dzielnicę. Zbuntowali się do tego stopnia, że zaczęli tworzyć komitet w sprawie odłączenia Zabłocia od Żywca. Dlaczego odrzucono projekt, który miał najwięcej podpisów poparcia od mieszkańców? Burmistrz Żywca Antoni Szlagor tłumaczył wtedy, że takie lodowisko nie może powstać na boisku przy ul. Tetmajera, bo obiekt ten powstał z unijnej dotacji i jego naruszenie może spowodować konieczność zwrócenia tych pieniędzy. Burmistrz twierdził też, że lodowisko powinno powstać na Rynku. Odpadł także pomysł asfaltowania ulic w Oczkowie, bo – zdaniem urzędników – był za drogi. Ostatecznie do realizacji wybrano siłownię w Sporyszu, remont ul. Kraszewskiego i zagospodarowanie terenu w osiedlu Pod Grapą.

FALA KRYTYKI

Na władze miasta spadła olbrzymia fala krytyki, że przy budżecie obywatelskim nie przygotowano do końca dobrego regulaminu i było w nim sporo nieścisłości. Krytycy podkreślali też, że do całego projektu przystąpiono zdecydowanie za późno. Po burzliwych dyskusjach, na początku stycznia 2016 roku burmistrz zapowiedział, że budżetu w 2016 roku nie będzie.

– Ale nie rezygnujemy z tego pomysłu. Chcemy bardziej dopracować i doprecyzować regulamin. Doszliśmy do wniosku, że to mają być pomysły mieszkańców, które będą im służyć, a nie powielanie zadań samorządów, takich jak budowa czy remonty dróg. Budżet obywatelski powróci w 2017 roku. Ale jeszcze w 2016 roku chcemy ogłosić nabór projektów do tego budżetu i zacząć głosowanie. Tak, aby można było na spokojnie z wszystkim ruszyć wiosną 2017 roku. Planujemy, że przeznaczymy na to również 500 tysięcy złotych – mówił wówczas burmistrz Antoni Szlagor.

GŁUCHA CISZA

Tymczasem rok 2017 minął, a budżetu nie było. Co więcej, mamy już marzec 2018 roku, a w tym temacie nadal panuje głucha cisza, chociaż jest coraz więcej zwolenników powrotu budżetu obywatelskiego. Poseł Małgorzata Pępek (PO) z Żywca podkreśla, że również jest zdecydowanie za jego przywróceniem.

– Stało się bardzo niedobrze, że zaledwie po roku z niego zrezygnowano. Przecież to właśnie mieszkańcy najlepiej wiedzą, jakich inwestycji potrzebują na swoim terenie, w swojej dzielnicy, osiedlu i okolicy. Problem tkwi także w formie zarządzania Żywcem, w czym mieszkańcy powinni brać czynny udział. To jest podstawa demokracji i po to właśnie są samorządy, nie tylko Rada Miejska, ale także rady osiedli czy dzielnic, których w Żywcu brakuje. I tu pojawia się kolejna uwaga, związana również ze sposobami informowania poprzez stronę internetową Urzędu Miejskiego. Spotkania, a zwłaszcza konsultacje społeczne, są organizowane jakby w tajemnicy przed mieszkańcami. Tak było w przypadku planów budowy spalarni, przeniesienia szkoły na Podlesiu czy remontu płyty Rynku. Jestem mieszkanką Żywca. Uważam, że konsultacje społeczne, udział mieszkańców w podejmowaniu kluczowych decyzji w naszym mieście to po prostu mrzonka. Mieszkańców o ważnych sprawach albo się nie informuje, albo robi to w ostatnim momencie, by nie zdążyli przygotować swojego stanowiska, zaplanować udziału. Potrzeby i argumenty ludzi spychane są na plan dalszy. To musi się zmienić – podkreśla poseł Małgorzata Pępek.

Także radny powiatowy Adrian Midor (PiS) nie ukrywa, że jest jak najbardziej za powrotem budżetu.

– Pod warunkiem, że zostanie to przeprowadzone przez władze miasta w sposób rozsądny, a regulamin będzie przejrzysty, co niewątpliwie zachęci obywateli do przedstawienia swoich pomysłów w ramach konstruowania tego budżetu. Warto zauważyć, że mieszkańcy Żywca kilka lat temu chętnie korzystali z takiej propozycji. Jestem także zwolennikiem wprowadzenia, już teraz, w samorządzie obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej, co zresztą przewidują uchwalone przez parlament kilka tygodni temu zmiany w ordynacji wyborczej. Jednak to rozwiązanie będzie obowiązywało dopiero po następnych wyborach samorządowych. Budżet obywatelski oraz obywatelska inicjatywa uchwałodawcza pozwalają na bezpośrednie uczestnictwo obywateli w życiu społeczno-politycznym, a zatem przyczyniają się do rozwoju naszej demokracji – uważa Adrian Midor.

CO NA TO BURMISTRZ?

Czy budżet obywatelski powróci do Żywca? Burmistrz Antoni Szlagor zaznacza, że wszystkie podejmowane przez urząd działania odbywają się po wcześniejszych sugestiach ze strony mieszkańców.

– To właśnie oni określają nam swoje potrzeby w formie bezpośredniej i pośredniej. Budżet obywatelski, oprócz oczywistych zalet, budzi także sporo kontrowersji, rodząc niepotrzebne antagonizmy pomiędzy mieszkańcami poszczególnych dzielnic. Dlatego do tego tematu podchodzę ze sporą rezerwą. Obecnie Żywiec podzielony jest na 21 okręgów wyborczych. 21 radnych doskonale orientuje się w potrzebach mieszkańców swoich okręgów i systematycznie te potrzeby są zgłaszane. Ponadto w trakcie moich cotygodniowych spotkań z mieszkańcami pojawia się sporo, często bardzo ciekawych, propozycji inwestycyjnych, które staramy się realizować w miarę posiadanych pieniędzy w budżecie miasta. Coraz częściej mówi się jednak, że budżet partycypacyjny będzie obowiązkiem budżetowym każdego miasta. Jeśli tak się stanie, to oczywiście będziemy zobligowani do tego, aby znaleźć takie pieniądze w budżecie miasta – mówi burmistrz.

google_news