Cieszyn Kultura i rozrywka

Chanel znad Olzy

Fot. Z archiwum Anny Górniak-Światek udostępnione przez W. Magierę

Wybitnie utalentowana, z pasją, pełna zapału do pracy, kreatywna, z dobrym sercem, pomocna. Mowa o Ninie Górniak, znanej i podziwianej w całej Europie projektantce mody. Artystce, która obdarzona była nie tylko wyjątkowym talentem, ale również niezwykłą empatią i odwagą. Na początku XX wieku, w świecie zdominowanym przez mężczyzn, ta dwudziestoletnia kobieta robiła zawrotną karierę i prowadziła świetnie prosperujący warsztat tkactwa artystycznego, z którego usług korzystały chętnie ówczesne wyższe sfery. Gdyby nie tragedia, która przerwała jej życie w wieku zaledwie 24 lat, Nina Górniak z pewnością stałaby się bardziej popularna niż sama Coco Chanel…

Janina „Nina” Górniak urodziła się 24 sierpnia 1915 roku w Sibicy, która dzisiaj jest dzielnicą Czeskiego Cieszyna. Jej ojciec, Jan, prowadził świetnie prosperującą i znaną w regionie cegielnię. Cała rodzina Niny doskonale znana była na Zaolziu, jej rodzice byli patriotami, ojciec cenionym działaczem lokalnym, a dom rodzinny uznawano za ostoję ruchu narodowego. Jako mała dziewczynka dorastała w ciepłej, przepełnionej miłością rodzinie. Jej rodzice zapewnili jej wykształcenie, motywowali i wspierali w realizowaniu pasji. Jej talent plastyczny został odkryty bardzo wcześnie. Po ukończeniu szkoły w Czeskim Cieszynie, kontynuowała naukę w Kungstgewerbe Schule w Wiedniu oraz Państwowej Szkole Zdobniczej w Krakowie. Uczyła się tam rysunku, projektowania, tkactwa, malarstwa czy rzeźby. W tym czasie odbyła nawet podróż naukową do Włoch.

W opowieściach znających ją osób, Nina Górniak jawi się jako niezwykle dojrzała, pracowita, radosna i skora do pomocy kobieta. Była również obdarzona niezwykłą urodą, wrodzoną klasą i elegancją. Z łatwością nawiązywała kontakty i potrafiła odnaleźć się w każdym towarzystwie. Po zakończeniu szkoły otwarła w Krakowie własną pracownię tkactwa artystycznego. Jej projekty były unikatowe, tworzone z najlepszego gatunku angielskiej wełny, a wzory się nie powtarzały. Tkaniny miały ciekawe, niezwykle kolorowe motywy. Do projektu Nina zazwyczaj dołączała kilka próbek tkanin, dzięki czemu klientki wybierały od razu odpowiedni krój oraz tkaninę. Takie nietypowe, indywidualne podejście zjednało jej sympatię i popularność szczególnie wśród bogatych kobiet z wyższych sfer.

Po śmierci matki, Nina bez żalu przeniosła swoją pracownię do rodzinnej Sibicy. Chciała pomóc w domu, wychować najmłodszego brata. W Sibicy stworzyła prawdziwie rodzinną firmę. Jej brat Franciszek, który był chemikiem, pomagał w tworzeniu nowych kolorów, w warsztacie pracowała też siostra Maria. Nina Górniak projektowała ubrania damskie, suknie wieczorowe, kostiumy teatralne, historyczne i galowe, a nawet… szaty liturgiczne! Utalentowana kobieta nie ograniczała się tylko do ubrań. Próbowała swoich sił w malarstwie religijnym, projektowała witraże, a także malowała ilustracje do bajek.

Jakie były jej projekty? Ponadczasowe, klasyczne z nutką nowoczesności. Ogromną rolę odgrywały w nich detale. Kreacje projektowała razem z butami, kapeluszami czy torebkami – jako kompletną całość. Na zachowanych zdjęciach widać akcesoria dobrane nie tylko pod kolor czy styl sukni, ale nawet pod ubranie partnera! Poza granicami Polski stała się znana po wystawie Sztuk Aplikowanych w Paryżu. Miała również wystawy w Krakowie, Warszawie czy Katowicach. Zawsze była entuzjastycznie przyjmowana przez publiczność. Z jej prac przez pięć lat korzystały francuskie domy mody – Rodier i Chanel. W swoich kolekcjach wykorzystywały utkane przez Ninę tkaniny i tworzone przez nią projekty. Z Paryża projekty rozchodziły się po całej Europie, czasami wracając nawet do Polski. Zdarzało się więc, że bogate kobiety z wyższych sfer słono płaciły w warszawskim sklepie za francuską kreację, którą projektowała… Nina Górniak z Sibicy.

Po niemal każdej jej wystawie w prasie dało się znaleźć pochlebne recenzje. „Panna Janina Górniakówna sama pilnuje swych interesów nie bojąc się konkurencji sąsiedniego Żyrardowa i Milanówka. Artystycznie udrapowane tkaniny przyciągają oczy gamą cudownie dobranych barw (…) wyrabia tkaniny przewyższające pomysłowością najmodniejsze materiały paryskie (…) panna Janina w Paryżu mogłaby siedzieć u takiego Rodier czy w innej fabryce jak u pana Boga za piecem, ale woli tu, na Zaolziu uczyć wiejskie dziewczyny sztuki, którą zna na wylot” – pisał „Kurier Polski” po jednej z jej warszawskich wystaw. Nazwisko Niny można znaleźć również w encyklopediach sztuki wydawanych we Włoszech. „Ta młoda artystka zostawiła trwały ślad swojego fantazyjnego talentu w Europie i w naszym Neapolu. Zasługuje więc na upamiętnienie” – można przeczytać w jednej z gazet w Neapolu po wystawie „Podróż przez świat mody” z 2000 roku.

Fot. Z archiwum Anny Górniak-Światek udostępnione przez W. Magierę

Nina Górniak związana była z pochodzącym z Krakowa Romanem Wagnerem. Z nim też udała się w swoją ostatnią podróż… Na początku września 1939 roku zmuszona była uciekać z Sibicy. Wraz z Romanem kierowali się na wschód, aby wziąć ze sobą młodsze rodzeństwo Niny przebywające u bliskich w Stanisławowie. 6 września w Świlczy pod Rzeszowem Luftwaffe zbombardowało pociąg, którym jechali. Odłamki bomb lotniczych mocno okaleczyły kobietę. W stanie ciężkim została przetransportowana do szpitala w Rzeszowie. Na łożu śmierci zdążyła wziąć ślub z ukochanym Romanem. Zmarła 7 września, mając zaledwie 24 lata.
Pięknie zapowiadające się życie i zawrotna kariera zostały brutalnie przerwane. Pochowano ją na cmentarzu w Rzeszowie. Jej symboliczny grób znajduje się na cmentarzu ewangelickim w Cieszynie. Gdyby nie ta tragedia, nadolziańska artystka z pewnością wymieniana byłaby dzisiaj obok takich twórców jak Chanel, Versace czy Dior.

google_news
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Art
Art
4 lat temu

?

Peti
Peti
4 lat temu

Biorąc pod uwagę ze Coco Chanel kolaborowała z faszystami, to porównanie tych pań zupełnie nietrafione.