O tym, co dziś dobija firmy, w studiu Beskidzkiej TV rozmawialiśmy z przedsiębiorcami z naszego regionu – Januszem Skowrońskim i Dariuszem Moskałą.
Cała rozmowa w WIDEO poniżej
Jak na funkcjonowanie firm wpływają koszty stałe? Czy ceny energii to jeden z głównych powodów, przez który dziś firmy się zamykają?
Janusz Skowroński: Uważam, że energetyka jest nerwem gospodarki i wzrost jej kosztów naturalnie nie sprzyja wzrostowi gospodarczemu, a wręcz przeciwnie. Zresztą mamy chyba świadomość, że coraz więcej przedsiębiorstw się likwiduje, wzrasta ilość bankructw i ten trend niestety jest chyba niepowstrzymany.
Czy w takim razie jest jakiś sposób, żeby to powstrzymać? Czy coś się zmieniło po ostatnich wyborach parlamentarnych? Wszyscy obiecywali pomoc przedsiębiorcom, ale wydaje się, że niewiele drgnęło w tej kwestii.
Dariusz Moskała: Jeżeli są wybory, to się wszystko obiecuje i daje się nieswoje pieniądze. Bardzo często kosztem właśnie przedsiębiorców, którzy potem muszą to doliczyć do kosztów stałych. Obiecano nam, że będziemy zwolnieni z ZUS-u od pierwszego dnia chorobowego pracownika. Nie mamy tego, a to jest bardzo duży koszt. Wszyscy dobrze wiemy, że pracownicy najczęściej chorują tydzień, dwa, czyli te koszty bezpośrednio dotyczą przedsiębiorców, którzy ten koszt muszą siłą rzeczy przerzucić w koszt produkcji. Oczywiście nigdy nie unikniemy kosztów stałych. One będą, bo muszą być. Natomiast rosnące opłaty za benzynę, ropę, energię czy gaz są wszędzie, niezależnie czy produkujemy bloczki komórkowe do budowy domów, masło, mamy piekarnię czy cukiernię. To po prostu ma nieprawdopodobny wpływ na cenę końcową produktu. Potem się mówi obywatelom, że oczywiście jest inflacja. Ale tę inflację samo państwo napędza. Ogranicza konsumenta w ten sposób, że podnosi koszty stałe dla konsumentów i to każdy odczuł bezpośrednio. Państwo nam daje dodatkowe opłaty, nie pytając czy nas na to stać. Najniższa krajowa podnoszona jest dwa razy w roku. Dobrze, bo ludzie mają więcej zarabiać i ja też jestem za tym, żeby jednak ten poziom życia ludzi był coraz lepszy. Natomiast dlaczego państwo nie zwolni przedsiębiorców z ZUS-u od tej podwyżki? Rząd cwanym sposobem kupuje wyborców. Bo mówi się, że dostaniecie najniższą krajową dużo większą, bo dbamy o was, a tym samym powiększają to jeszcze o koszty ZUS-u i innych podatków. Każdy z nas patrzy, ile nam przyjdzie na konto. Mało kto myśli, ile jest dodatkowych kosztów pochodnych z wynagrodzenia. A my niestety na to patrzymy jako przedsiębiorcy.
I – jak rozumiem – mocno to odczuwacie.
Dariusz Moskała: Energia w naszym kraju jest jedną z najdroższych w Europie. Nasz rząd nic z tym na dzisiaj nie robi. Poprzedni nie reagował, a Zielony Ład praktycznie zarżnął naszą gospodarkę w każdej dziedzinie. I nie ma się czemu dziwić, że dzisiaj przedsiębiorstwa padają w całej Polsce, ponieważ jesteśmy jednym z najdroższych krajów w Europie, jeżeli chodzi o produkcję pewnych rzeczy, gdzie kiedyś byliśmy jednym z najtańszych. Mamy wszystkie dobra naturalne, surowców mamy bardzo dużo w naszych zasobach ziemskich, ale nie umiemy z tego korzystać. Fajnie jest dać dotacje do gospodarstw domowych i na przykład połowę ceny gazu mieliśmy przez długie lata dopłacaną przez rząd. W tym roku tak nie jest. I każdy jest zdziwiony, że tyle zapłacił za gaz. My jako przedsiębiorcy płacimy to od zawsze. W związku z tym ten trend jest i on jeszcze jakiś czas będzie, bo koszty stałe są tak wysokie, że nie jesteśmy w stanie już sprzedać produktów. Nie jesteśmy w stanie konkurować, bo gdzie indziej jest taniej. Chiny produkują masowo wszystkie rzeczy, nie mają ograniczeń Zielonego Ładu, a my je mamy i płacimy dużo odszkodowań do Unii za emisję CO2.
Janusz Skowroński: Trzeba być świadomym, że dotacje są dla gospodarki elementem dewastacyjnym. Dotacja oznacza, że produkt jest niekonkurencyjny. W każdym innym wypadku nie wymagałby dotacji. Więc dotacje są tylko źródłem inflacji i wzrostu cen. I oczywiście niesprawiedliwym narzędziem, bo to jest grabież wszystkich na rzecz nielicznych. Choć teraz jesteśmy w sytuacji, w której następuje grabież wszystkich przez wszystkich, bo właściwie nie ma obszaru gospodarki i życia konsumenckiego, w którym dotacje nie funkcjonowałyby powszechnie.
Co można w takim razie zrobić, żeby tę sytuację uzdrowić?
Janusz Skowroński: Myślę, że jedynym dla Polski warunkiem rozwoju gospodarczego jest powstrzymanie się od likwidacji energetyki konwencjonalnej. W Polsce konwencjonalna oznacza węglową i gazową, ale trzeba mieć świadomość, że stopień modernizacji polskich elektrowni jest już taki, że w zasadzie one pracują w cyklu gazowym, więc jeśli chodzi o zanieczyszczenia środowiska czy siarkę, te problemy zostały rozwiązane i już dzisiaj epatowanie tym po prostu nie ma większego sensu. Wygląda to zupełnie inaczej, ale wykorzystuje się te wszystkie możliwości manipulacji, żeby osiągać określone cele. Za co płacą przedsiębiorcy, a w rezultacie płacą konsumenci.
Czyli tak naprawdę wpadliśmy w pętlę?
Janusz Skowroński: To jest węzeł gordyjski, który można przeciąć, bo on już jest trudny do rozwiązania. Dostrzegam pewien, nawet wysoki, poziom hipokryzji, ponieważ na krajach takich jak Polska wymusza się dochodzenie do standardów zeroemisyjności. Natomiast w Europie, szczególnie tej, która jest jeszcze gospodarczo istotna, proces jest przeciwny. Reaktywuje się elektrownie węglowe, likwiduje się wiatraki na obszarach, gdzie występuje węgiel brunatny i tworzy się tam kopalnie węgla brunatnego dla nowo budowanych elektrowni węglowych. To jest trend, który przywraca rozsądek. Ale czy jest wystarczająco szybki i silny?
Dariusz Moskała: Ten efekt nie powstanie z dnia na dzień – że nagle będzie lepiej, tylko potrzeba dużo czasu, żeby to wróciło do normy. Rynek to setki, tysiące różnych powiązanych ze sobą korporacji i firm. Gospodarka jest systemem naczyń połączonych. Wszystkie koszty rosną i produkt będzie musiał być droższy. Ale jest gdzieś sufit, bo za chwilę niektórych rzeczy nie będzie opłacało się w Polsce kupić. Nawet jak pokryjemy koszt transportu, to za granicą jest taniej.
Więc w jakim kierunku zmierza nasza gospodarka?
Dariusz Moskała: W takim, że zamykamy przedsiębiorstwa, bo nie ma zbytu. Energetyka to jest koło zamachowe wszystkiego, ma wpływ na nasze codzienne życie. I każdy z nas musi sobie z tego zdać sprawę. I musimy o tym mówić, musimy na to zwracać uwagę rządzącym, którzy nam obiecują, a potem nie dotrzymują słowa. Ja wiem, że ten proces musi potrwać, ale on nie może trwać latami, bo będą kolejne wybory i co wtedy? Znów będą obiecywać inni co innego, a my jako przedsiębiorcy czekamy na konkretne działania. W związku z tym liczymy na to, że być może w tym roku będzie lepiej. Że w końcu przyjdzie to, co nam obiecywano: koszty stałe nie będą rosły, tylko przeciwnie, będą na jakiś czas zamrożone, a może spadną. W Bielsku-Białej zamknęło się wiele przedsiębiorstw, ale to nie jest wina rządzących miastem, prezydenta Klimaszewskiego czy radnych, tylko rządzących krajem. Jeszcze raz powtórzę, to państwo wywołuje inflację poprzez koszty energii. Do tego dochodzą banki, które tak wywindowały WIBOR, co spowodowało niemożność otrzymania przez młodych kredytu, a tym samym zablokowało gałąź gospodarczo-budowlaną. Powinno się coś z tym zrobić. Najwyższy czas! Do zobaczenia w lepszych czasach, kiedy politycy zrozumieją błędy i zmodyfikują podejście.