Co Wojciech Borecki zrobiłby z Podbeskidziem, gdyby został prezydentem miasta? Kandydat chce przywrócenia handlowego charakteru ulicy 11 Listopada

Wojciech Borecki jako ostatni włączył się w wyścig o fotel prezydenta Bielska-Białej. Wielu mieszkańców jego startem w wyborach było zaskoczonych. W studiu Beskidzkiej TV mówił między innymi o przywróceniu handlowego charakteru ulicy 11 Listopada. Zapytaliśmy też o inne punkty z szerokiego programu wyborczego znalezionego na stronie kandydata. Jak się okazało część z nich jest nieaktualna i została zweryfikowana już w trakcie kampanii wyborczej, a o niektórych postulatach sam Wojciech Borecki zdawał się słyszeć po raz pierwszy.

Co by się stało z klubem TS Podbeskidzie, gdyby został pan prezydentem Bielska-Białej?

Nie tak by wyglądało rządzenie. To, jak zarządzany jest obecnie klub budzi szerokie kontrowersje, zarówno wśród kibiców czy sportowej opinii publicznej. Wymaga to szczegółowej analizy. Klub mógłby grać o wyższe cele, a jego poziom sportowy jest aktualnie żaden. Sprowadza się do tego, że klub poważnie jest zagrożony degradacją.

Jaki byłby pomysł na uratowanie sytuacji – sprzedaż udziałów prywatnym inwestorom?

Zdecydowanie tak. System, w którym miasto zawiązało sportową spółkę akcyjną, nigdzie się nie sprawdził na dłuższą metę. Powinni tu wejść prywatni inwestorzy i zająć się tematem od podstaw.

Jednak nigdy przedsiębiorcy jakoś nie pchali się, żeby ten klub przejąć, a przecież rozmowy trwały.

Miasto rościło sobie wielkie pieniądze za udziały w tej spółce. Klub nie ma jednak żadnego majątku trwałego i chyba tylko zapaleńcy, ja byłem między innymi takim zapaleńcem, chcą tę inicjatywę po trochu przejąć. Takich zapaleńców potrzebnych jest jednak wielu, by rozproszyć udziały po np. 5 procent.

Jak pan sam wspomina, swego czasu chciał pan nabyć udziały, później jednak prezydent Klimaszewski mówił publicznie o biznesmenie, który kiedy przychodziło do rozmów, to nie miał pieniędzy. Czy chodziło o pana?

Była sprawa między innymi wniesienia hali aportem do spółki. Liczyłem się jednak z konkretną zapłatą w momencie sfinalizowania sprzedaży obiektu. Można było to zrobić inaczej, ale zabrakło dobrych intencji. Było stwarzanie kolejnych pozorów, że coś się robi, że panowie z miasta starają się wyprostować ten temat. Fakty były zupełnie inne. Podejrzewam, że obawiano się w spółce mojej osoby, która się zna na tym wszystkim.

Na jednym z przedwyborczych filmów mówi pan o konieczności wybudowania hali sportowej w mieście. Czy nie ma w tym trochę hipokryzji, że mówi to osoba, która była właścicielem hali przy ulicy Widok, a sprzedała ją deweloperowi?

Hala była długo wystawiona na sprzedaż i nie było wielkiego zainteresowania. Za pośrednictwem pośrednika była między innymi rozmowa z miastem. Miasto otrzymało ofertę sprzedaży tego obiektu. Będąc prezydentem na pewno bym się zaciekawił, gdyby prywatny przedsiębiorca przedstawił mi coś takiego. Tym bardziej, że to jedna z większych hal w Bielsku-Białej. Więc to nie jest hipokryzja. Zdawałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Brak tej hali będzie odczuwalny. Gdzie ta młodzież się przeniesie? Do szkół, które są przepełnione? Kupiec ma prawo zrobić z tym co chce. Szukając go nie mogłem uzależniać wszystko od tego, czy będzie on dalej prowadził ten obiekt. Firma InBud, która obiekt odkupiła, aktualnie działalność prowadzi, ale ile to potrwa?

W „jedenastce Boreckiego” jest między innymi punkt o przywróceniu handlowego charakteru ulicy 11 Listopada. Czy wprowadzenie systemu ulg, o których mowa w pańskim programie wystarczy?

Wiąże się to przede wszystkim z podatkami. Sam prowadząc działalność gospodarczą na obiekcie sportowym to odczułem. Rok temu wartość podatku od nieruchomości wzrosła mi o 400 procent. Tak samo podniesiono podatki innym przedsiębiorcom, między innymi na ulicy 11 Listopada, więc nie są w stanie ponosić takich kosztów.

Ale umieranie ulicy 11 Listopada pod względem handlowym to nie jest problem roku czy nawet dwóch…

Problemem jest też wysokość czynszu. Jeśli lokalami dysponuje miasto, to ja się pytam czy lepiej trzymać lokal pusty, czy zarabiać na nim minimalnie lub wynająć go komuś, kto zadba o stan techniczny?

W wielu wywiadach twierdzi pan, że jest niezależnym kandydatem, a jednak według wielu za pańskim startem ma stać Małgorzata Pępek z żywieckiego ramienia Koalicji Obywatelskiej.

Jesteśmy komitetem bezpartyjnym. W naszym zasięgu byli ludzie z Platformy Obywatelskiej, ale w ostatnim momencie się wycofali z uczestnictwa w naszym projekcie. Został jedynie pan Jacek Parzonka, który został zmuszony do rezygnacji z członkostwa w Platformie Obywatelskiej, choć był jednym z jej założycieli. Ponadto dwie osoby same zrezygnowały z członkostwa w PO. Natomiast cztery osoby wycofały się ze startu z naszych list z obawy dla ich samych i ich rodzin. To zakrawa 0 mobbing polityczny. Z panią poseł Pępek nie rozmawiałem od dwóch miesięcy.

Czyli dwa miesiące temu namawiała do startu, a później się wycofała?

Mieliśmy wspólnych znajomych i rozmawialiśmy o tym projekcie. Czułem, że reprezentuję te osoby, które są w PO, ale nie są zadowolone z obecnej władzy i z tego, co obecnie dzieje się w Bielsku-Białej. To był początek naszych rozmów, ale tak jak już powiedziałem, nie rozmawiałem z panią poseł od dwóch miesięcy.