Covidowi buntownicy. Maseczka to ich wróg nr 1

Ci, którzy noszą maseczki są dla nich zniewolonymi idiotami. Pandemia to dla nich spisek i „plandemia”. Wyśmiewają informacje o zgonach zakażonych koronawirusem mieszkańców. Drukują coraz więcej „antycovidowych” ulotek, wysyłają dzieci do szkół bez maseczek, zapowiadają pikiety i masowe akcje robienia zakupów bez maseczek. Członków lokalnego ruchu antycovidowego nie zraża nawet to, że są określani jako socjopaci.

Ci, którzy nie wierzą w pandemię na razie są nieproporcjonalnie widoczni w internecie, bowiem wręcz zalewają wszelkie możliwe fora i artykuły swoimi napastliwymi komentarzami, antycovidowymi memami i zwykłymi fake newsami. Robią to nawet pod informacjami o zgonach pacjentów, wklejając „śmiejące się buźki”, jeszcze bardziej zwiększając ból rodzin. Twierdzą, że koronawirus nie zabija. Nie przyjmują do wiadomości, że tak, jak w przypadku domu dla seniorów w Kozach, gdzie w krótkim czasie zmarło 9 z 27 pensjonariuszy, dodatkowa choroba powodowana przez wirusa mogła mieć wpływ na nagłe pogorszenie stanu zdrowia i śmierć pacjenta.

W Bielsku-Białej przeciwnicy maseczek założyli już swoją facebookową grupę antycovidową. „Dla ludzi świadomych i myślących. Dla tych, którzy mają dość psychozy, strachu, siania paniki, ograniczania swobód obywatelskich, blokowania dostępu do przychodni i lekarzy, niszczenia gospodarki i rozporządzeń, które stoją w sprzeczności z konstytucją RP, pod pretekstem walki z covid-19. Grupa powstała, by łączyć nasze siły, wspierać się, pomagać sobie nawzajem, wymieniać się informacjami z naszego podwórka (Bielsko-Biała i okolice). Po to, aby każdy z nas poczuł, że nie jest sam… w otaczającym go (jakże dziwnym i niezrozumiałym) świecie. Mimo różnic poglądów dotyczących wielu ważnych kwestii, zjednoczmy się dla naszego wspólnego dobra. Trzymajmy się kupy, bo kupy nikt nie ruszy” – pisze jej anonimowy założyciel, któremu w komentarzach często puszczają nerwy.

Szybko zyskująca popularność grupa to rzeczywiście forum wymiany doświadczeń tych, którzy ostentacyjnie nie stosują się do żadnych zaleceń. Wrogiem nr 1 i symbolem sprzeciwu w każdym aspekcie jest maseczka. Choć przeciwnicy zasłaniania ust i nosa bynajmniej nie piszą, w jaki sposób im to szkodzi. Ostatnio wielką dyskusję wywołało rozpoczęcie roku szkolnego. – Deszcz pada. Dzieci idą w maseczkach do szkoły. Maski przemoknięte, wilgotne. Na wejściu ktoś im psika płynami, które nie mają żadnych atestów i nie są bezpieczne dla ich zdrowia. Rodzice spokojnie się temu przyglądają. Jeszcze wczoraj zadowoleni rodzice tych dzieci jeździli po sklepach szukając najładniejszych masek dla swoich dzieci. Wszyscy grzecznie jak barany prowadzone na rzeź. Nowa rzeczywistość czy Nowy Porządek Świata? Faszystowski kult objął władzę nad światem. To niestety nie koniec. Syn w drodze do szkoły pyta mnie, dlaczego to my zawsze musimy odstawać od innych. Przecież świata nie zmienimy. Ludzie, którzy godzicie się na to – jesteście tchórzami i nie zasługujecie nawet na odrobinę szacunku! Nic was nie tłumaczy – dramatyzował szef grupy, której członkowie dzielili się swoimi wrażeniami. – Syn ma 12 lat i powiedział, że nie chce odstawać od kolegów, bo będą go wyśmiewać lub odsuwać się, bojąc się „wirusa” – napisała członkini covidosceptycznej grupy. – To obawa przed wykluczeniem, strach przed własnym zdaniem, pozorne poczucie bezpieczeństwa, psychologia tłumu – taką „psychologiczną” analizę otrzymała w tej grupie. – Niby tak, ale dziecku nie ma się co dziwić – odpowiedziała matka. – Proponuję wytłumaczyć dziecku, że każdy robi jak chce. Każdy ma wolną wolę. Koledzy chcą chodzić w maskach, niech chodzą, a on nie musi. Myślę, że niedługo dzieci i młodzież się zbuntują dzięki takim działaniom i zdejmą te szmaty z twarzy – stwierdziła inna matka. – Staram się to robić. Ale ludzie słuchają i milczą, a potem maskę na pysk wkładają – irytowała się kolejna. – Córka właśnie przyszła ze szkoły, w której nie trzeba nosić maski w przestrzeni wspólnej. Zgadnijcie, ile dzieci miało maski. Prawie wszystkie. Jestem załamana. Kiedy rodzice zaczną myśleć? Tak już nas wytresowali… – wypaliła nieposkromiona mama. – U nas też cyrk. Włożyć, wejść, zdezynfekować jakimś g***** ręce, usiąść, zdjąć. Rodzice podporządkowują się grzecznie – zaobserwowała inna. Niektórzy pochwalili się, że posłali do lokalnych szkół swoje pociechy bez maseczki. – Moja córka jako jedyna w klasie nie miała dzisiaj maseczki. Wszystkie dzieci przyszły w kagańcach – poinformowała jedna z kobiet, zadowolonych z pokonania systemu.

Swoją wojnę antymaseczkowcy toczą też w sklepach. Dzielą się adresami tych placówek, w których mogli spokojnie robić zakupy i tych, gdzie panuje „faszyzm”. – Zwracają uwagę osobom bez masek. A jakiś ćwok, który przyjechał po piwo, niech się zajmie sobą, a nie grozi, że chłopakowi bez maski „zaraz przyp*******” – tak wrażenia z wizyty w bielskim sklepie opisał jeden z buntowników. – Mnie ostatnio jakiś czubek trącił ramieniem i powiedział: „Maseczka, zdz***!”. Przysięgam, że jeszcze jeden taki agresor, to wyjmę swój gaz pieprzowy i użyję bez wahania prosto w oczy maseczkowca. Dosyć tego! – irytowała się mieszkanka. – Właśnie wróciliśmy z (…). Nikt nie zwrócił nam uwagi, a kasjerka bardzo miła. Dużo osób, bo piątek. Pojedyncze osoby ze spuszczonymi maskami, ktoś na nasz widok nawet ściągnął maskę. Mijaliśmy jedną osobę bez maski – ucieszyła się klientka.

Mieszkańcy Bielska-Białej i okolic coraz głośniej mówią o tym, że o swoich poglądach będą mówić publicznie i wspólnie. Umawiają się na spontaniczne pikiety, podczas których będą rozdawać ulotki. Cieszą się, że znaleźli „antycovidowe drukarnie”, które za darmo drukują im ulotki i plakaty o „fałszywej pandemii”. Rozdają te ulotki i umieszczają na tablicach ogłoszeniowych. Obecnie próbują zebrać się w większe grupy, by w sklepach robić zakupy bez maseczek. Uważają, że w grupie siła i nikt ich z tego nie rozliczy, choć niektórzy chcieliby, ale się boją.

Nie udało się nam namówić przedstawicieli lokalnych państwowych instytucji, zajmujących się walką z epidemią, do oficjalnego skomentowania działalności podobnych grup. Uważają bowiem, że wdawanie się w dyskusję ze zwolennikami teorii spiskowych jest bezprzedmiotowe. – To tak jak z ruchem antyszczepionkowym. To pewnie ci sami ludzie. Można przedstawiać badania, argumenty, doświadczenia, statystyki. Ale do takich ludzi nic nie przemówi. To bardziej zjawisko socjologiczne. Takie grupy mają charakter sekty, kierują się własnymi, niczym nie popartymi odczuciami. Nie przekonam kogoś, że liczne badania potwierdzają skuteczność maseczek, gdy on mi powie, że czuje inaczej lub najwyżej przedstawi pseudoargumenty znalezione w internecie. Tu nie ma platformy do racjonalnej dyskusji. Jednak tak nierozsądne i nielogiczne zjawiska – mimo że głośne i widoczne – są marginalne i nie mają przyszłości – mówi nasz rozmówca zajmujący się epidemiologią.

Sporą konsternację w bielskim gronie antycovidowców wywołały przytoczone przez nich samych wyniki polskich i zagranicznych naukowych badań dotyczących tego, jaką osobowość mają przeciwnicy maseczek i innych środków ostrożności w czasie pandemii. Wynikało z nich bowiem, że ignorujący wszelkie zasady nie tylko nie są empatyczni i działają z narcystycznych pobudek, ale mają oznaki socjopatii i psychopatii. – Jacy naukowcy, takie teorie. Na pewno wyjątkową empatią i człowieczeństwem wykazują się lekarze, którzy odsyłają chorych ludzi bez pomocy lub leczą ludzi przez telefon narażając ich na błędną diagnozę – ocenił członek antycovidowej grupy wsparcia. – Co z tego że prawo i Konstytucja są łamane. Grunt, że według innych jesteś socjopatą. Prawda i prawo powoli są zacierane. Granice już dawno przesunęli, a głupi ludzie pozwolili na to – wtórował kolejny. – Po mojemu, to jest odwaga, a odwaga to raczej pozytywna cecha – skomentował jeden ze zbuntowanych. – Cieszę się, że jestem socjopatą. Żal mi tych ludzi w maskach – dodał kolejny. – Ja z socjopatki stanę się niedługo psychopatką i kogoś zamorduję – oświadczyła krewka niewiasta.